Ukradł starą Skodę z kuriozalnego powodu. Właściciel bardzo mu to ułatwił

Z parkingu jednego ze sklepów została skradziona Skoda. Policja szybko ustaliła, kto może być sprawcą zdarzenia, a ten przyznał się do czynu. Swoje zachowanie tłumaczył jednak w dość nietypowy sposób.

45-latek ukradł samochód, ponieważ spieszył się na spotkanie ze znajomymi. /zdjęcie ilustracyjne/
45-latek ukradł samochód, ponieważ spieszył się na spotkanie ze znajomymi. /zdjęcie ilustracyjne/123RF/PICSEL

Właściciel Skody zostawił kluczyki w aucie. Złodziej wykorzystał okazję

Cała historia zaczyna się na parkingu supermarketu w miejscowości Stanisławice. Właśnie tam, w celu zrobienia zakupów, udał się 68-letni właściciel Skody. Po zaparkowaniu auta popełnił jednak bardzo poważny błąd. Jak tłumaczył, nie planował długich zakupów, w związku z czym pozostawił kluczyki w stacyjce. Kiedy jednak wyszedł ze sklepu, okazało się, że auto zniknęło. Na miejsce została wezwana policja.

Funkcjonariusze z komendy w Bochni ustalili, kto może być sprawcą zdarzenia i udali się w miejsce, gdzie podejrzany mężczyzna może przebywać. W jego okolicy dostrzegli osobę odpowiadającą wizerunkowi sprawcy kradzieży. Okazało się, że to 45-latek z powiatu brzeskiego.

Złodziej tłumaczył kradzież chęcią dotarcia na spotkanie ze znajomymi

W trakcie rozmowy z policjantami mężczyzna przyznał się do kradzieży samochodu. Złodziej miał jednak dość niecodzienne wytłumaczenie swojego zachowania. Jak mówił, spieszył się na umówione wcześniej spotkanie ze znajomymi. Wkrótce wyszło na jaw, że chęć dotarcia na spotkanie o czasie uzasadniała, według mężczyzny, nie tylko kradzież auta, ale również prowadzenie mimo braku prawa jazdy. Okazało się, że 45-latek nigdy go nie posiadał.

Za kradzież mężczyźnie grozi teraz kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Skradziony samochód policjanci odnaleźli jeszcze tego samego dnia.

Zostawianie kluczyków w samochodzie to zły pomysł

W tym przypadku cała historia zakończyła się dla właściciela Skody szczęśliwie. Zapewne jednak całej sytuacji dałoby się uniknąć, gdyby tylko kierowca wykonał na parkingu dwie proste czynności. Oczywiście chodzi tutaj wyciągnięcie kluczyka ze stacyjki i zamknięcie auta. Niektórzy mogą uważać takie stwierdzenie za banał, ale powyższy przypadek (oraz wiele innych) pokazuje, że dla wielu to wciąż nie jest sprawa oczywista. Pozostawianie kluczyków w stacyjce, nawet jeśli i tak zamierzamy wrócić do auta po chwili, to głupota z kilku powodów.

W samochodach, które centralnego zamka nie posiadają, a kierowca może ryglować drzwi naciskając guzik, zdarza się, że można odruchowo zamknąć je, kiedy kluczyki są jeszcze w środku. W przypadku aut z zamkiem kierowca może mieć do czynienia z samoczynnym zamknięciem pojazdu. W teorii coś takiego nie ma prawa się wydarzyć, ale w praktyce należy zdawać sobie sprawę, że elektronika lubi płatać figle. W takiej sytuacji musimy posłużyć się kluczykiem zapasowym (jeśli oczywiście takowy posiadamy). Kiedy jednak nie mamy go przy sobie, albo, co gorsza, w ogóle, może być kłopot. Oczywiście samochód pozostawiony z kluczykami w stacyjce to przede wszystkim zachęta dla złodziei. Podobnie, jak w wyżej opisanej sytuacji, jedynie wsiadają i odjeżdżają.

Pamiętajmy, nawet jeśli zabierzemy kluczyki, ale samochód pozostanie otwarty, wciąż będzie stanowił dla złodzieja łatwy cel. Nie chodzi tylko o stosunkowo łatwe uruchomienie auta, ale też możliwość kradzieży pozostawionych w środku przedmiotów. Łupem złodziei mogą paść portfele tablety, telefony czy laptopy.

Kradzież auta z kluczykami w środku. Co na to ubezpieczyciel?

Warto też pamiętać, że pozostawianie kluczyków w stacyjce zasadniczo zwalnia ubezpieczyciela z wypłaty odszkodowania z polisy AC. Warunkiem wypłaty jest bowiem odpowiednie zabezpieczenie samochodu przed kradzieżą. Świadome pozostawienie kluczyków w aucie jest z kolei całkowitym przeciwieństwem "odpowiedniego zabezpieczenia".

Nowe modele Skody, Tesla obniża ceny, nowe elektryczne Audi - Moto Flesz odc. 101
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas