Ufasz samochodowej elektronice? Zależy od niej twoje życie...
Od kiedy samochody w większym stopniu przypominają komputery osobiste niż przyrządy służące do przemieszczania się z miejsca A do miejsca B, liczba usterek pojazdów lawinowo rośnie.
Jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych różnego rodzaju "akcje przywoławcze" zdarzały się stosunkowo rzadko. Do konstrukcji pojazdów przykładało wówczas znacznie większą uwagę - procesy projektowe nie były wspomagane komputerowo. Niestety, dziś pojazdy tworzy się w zupełnie inny sposób - każdy z nich jest zbiorem gotowych podzespołów, które - w zależności od rodzaju nadwozia - upakowuje się w różne formy. Mnogość układów elektronicznych sprawia jednak, że kierowcy mają do swoich pojazdów coraz mniejsze zaufanie.
Dla przykładu - niepisany tytuł "królowej lawet" przylgnął do Renault Laguny II generacji, która - jako jeden z pierwszych samochodów - wyposażona była m.in. w kartę kodową zastępującą kluczyk. Usterki tej pierwszej zdarzały się bardzo często, w wyniku czego właściciele Lagun częściej niż inni kierowcy jeździli do pracy komunikacją miejską.
Dziś, II wcielenie Laguny jest już pojazdem przestarzałym. Technika po raz kolejny uczyniła krok do przodu - niedawno na rynku pojawił się pierwszy samochód osobowy, w którym kierownica nie ma żadnego mechanicznego połączenia z kołami. Pojazdem, w którym po raz pierwszy zastosowano znany z samolotów system "drive by wire" jest nowe Infinity Q50. Wielu klientów wciąż spogląda w stronę tego typu układów z nieufnością. Wygląda na to, że są ku temu powody...
Nissan ogłosił właśnie, że w wyniku usterki w systemie kierowniczym do salonów przywołane zostaną 23 egzemplarze sprzedanego w USA Infinity Q50. Naprawa wydaje się być banalna - polegać ma na wgraniu do jednostki sterującej pracą kół nowego oprogramowania. Sęk w tym, że skutki tej błahej z pozoru usterki mogą być opłakane.
Okazuje się bowiem, że w temperaturach poniżej 0 stopni Celsjusza działanie elektronicznego systemu może zostać zakłócone. Wówczas ruchy kierownicą przekładać się będą na koła z wyraźnym opóźnieniem, w skrajnym przypadku samochód w ogóle przestanie może reagować na polecenia kierowcy - wyłączając elektryczny układ kierowniczy.
Jak na razie nie wiadomo, czy akcją serwisową objęte zostaną również inne pojazdy, które trafiły do klientów poza USA.