Trump uderzył w "elektryki". Gigant zwolni ponad 3 tysiące osób
General Motors planuje zwolnić ponad 3400 pracowników zatrudnionych przy produkcji samochodów elektrycznych. To efekt odwracania się amerykańskich nabywców od elektryków i nowej, uderzającej w auta elektryczne polityki administracji Donalda Trumpa. Amerykańscy producenci samochodów liczą jednak na szybki wzrost zainteresowania klientów pojazdami spalinowymi.

W skrócie
- General Motors zwolni ponad 3400 pracowników w fabrykach pojazdów elektrycznych i akumulatorów w USA.
- Federalny program wsparcia zakupu elektryków został zakończony, co doprowadziło do gwałtownego spadku sprzedaży aut elektrycznych w USA nawet o 74 proc.
- Amerykańscy producenci liczą na odwrót klientów w stronę aut spalinowych, szczególnie po zapowiedziach złagodzenia przepisów emisyjnych przez administrację Trumpa.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Jak donosi lokalne "Detroit News", zwolnień mogą się w najbliższym czasie spodziewać pracownicy tzw. Factory Zero, czyli fabryki samochodów elektrycznych General Motors w Detroit. Wstępne szacunki mówią, że na bruk trafić może 1200 zatrudnionych w zakładzie robotników. Redukcja etatów ma być następstwem likwidacji jednej ze zmian produkcyjnych i przejścia zakładu na jednozmianowy tryb pracy. Obecnie w fabryce trwa planowany przestój, który zakończy się 24 listopada.
Zdaniem "Detroit News" General Motors planuje też zlikwidować 550 miejsc pracy w swojej fabryce akumulatorów Ultium Cells w Ohio i nie przedłużać kontraktów z 850 zatrudnionymi tam pracownikami tymczasowymi. Taki sam los czekać ma 700 pracowników tymczasowych w innej z fabryk akumulatorów - zakładzie Ultium Cells w Tennessee i kolejnych 120 osób rozsianych po innych amerykańskich fabrykach, których etaty związane są z produkcją samochodów elektrycznych.
Elektryki znikają z Ameryki. Załamanie sprzedaży w USA
Decyzja o redukcji zatrudnienia to w dużej mierze następstwo rozpętanej przez administrację Donalda Trumpa wojny celnej, której jednym z efektów był spadek popytu na samochody elektryczne. Z końcem września wygaszono też federalny program wsparcia ich zakupu, w ramach którego nabywcy mogli liczyć na ulgę podatkową sięgającą aż 7 500 dolarów.
Efekt jest podobny do tego, jaki przetoczył się przez niemiecki rynek, gdy w grudniu 2023 roku niemiecki rząd niespodziewanie wstrzymał dopłaty do samochodów elektrycznych. Lokalne media informują, że porównując ostatni tydzień września, gdy obowiązywała jeszcze ulga podatkowa, do pierwszego tygodnia października, gdy nabywcy elektryków nie mogli już skorzystać z preferencyjnych stawek podatkowych, liczba sprzedanych w USA aut elektrycznych spadła o 74 proc.
Nie dziwi więc, że producenci elektryków zmuszeni zostali do skorygowania planów sprzedażowych i zmian w ofercie. Niedawno informowaliśmy, że z amerykańskiego rynku znika właśnie kilka samochodów elektrycznych. Przykładem jest tu historia elektrycznego modelu Acura ZDX.
Samochód budowany wspólnie z General Motors w Spring Hill w stanie Tennessie (bliźniaczy model to Cadillac Lyriq), wycofano właśnie z oferty amerykańskiego oddziału Hondy w zaledwie rok od jego debiutu.
Donald Trump uratuje amerykańską motoryzację? Ma być spalinowa
Mimo załamania się rynku samochodów elektrycznych samo General Motors podniosło ostatnio prognozę tegorocznego zysku do 13 mld dolarów. Paradoksalnie, chociaż decyzje administracji Trumpa uderzają w pracowników fabryk motoryzacyjnych, amerykańskie koncerny liczą na szybki wzrost sprzedaży aut spalinowych.
Jeszcze w swojej kampanii wyborczej Donald Trump obiecał m.in. złagodzenie przepisów dotyczących sposobu naliczania kar za emisję CO2 z nowych pojazdów, a proponowane przez administrację zmiany w tym zakresie poparł już Kongres.
W efekcie do amerykańskich salonów mają szansę powrócić samochody z większymi silnikami, co powinno spodobać się lokalnym nabywcom.








