Toyota to wróg!

Chociaż Druga Wojna Światowa skończyła się w 1945 roku, nie sposób nie odnieść wrażenia, że Amerykanie - przynajmniej w kwestii motoryzacji - wciąż nie pałają miłością do przedstawicieli Kraju Kwitnącej Wiśni.

Hilux, czyli model za który Toyota zapłaci karę
Hilux, czyli model za który Toyota zapłaci karęInformacja prasowa (moto)

Amerykańska agencja ruchu drogowego (NHTSA) nałożyła właśnie na koncern Toyota dwie kary na łączną sumę 32 mln dolarów. Amerykanie podjęli taką decyzję, gdyż - ich zdaniem - japoński producent dopuścił się nieprawidłowości w zgłaszaniu stwierdzonych w produkowanych przez siebie pojazdach usterek.

Dwie kary po przeszło 16 mln dolarów każda to pokłosie głośnej sprawy zacinających się pedałów gazu. Domniemana usterka tego elementu doprowadziła w Stanach do kilkudziesięciu wypadków (w 2008 roku do 51), w których śmierć poniosły co najmniej cztery osoby. Przypomnijmy, że po serii wypadków Toyota ogłosiła największą akcje przywoławczą w historii. Do serwisów trafiły aż cztery miliony samochodów, wymieniano dywaniki, maty tapicerki i rzekomo wadliwe pedały przyspieszenia. Warto jednak dodać, że do dziś nie ma żadnych dowodów na to, że za serią wypadków stoi wada konstrukcyjna bądź usterka auta.

Mimo tego, na Toyotę nałożono dwie kary. Pierwsza ma związek z tym, że Toyota nie zawiadomiła Amerykanów o stwierdzeniu usterki w ciągu pięciu dni od jej wykrycia (wadliwie pedały występowały na innych rynkach), czego wymaga amerykańskie prawo. Druga dotyczy podobnych nieprawidłowości z lat 2004-2005, gdy stwierdzono niewłaściwe działanie układu kierowniczego w modelu hilux.

Co ciekawe, Toyota posypała głowę popiołem i bez żadnych odwołań zdecydowała się zapłacić nałożone przez NHTSA kary. Chociaż dla wielu Amerykanów takie postępowanie to przyznanie się Japończyków do winy, Toyocie, której wizerunek mocno ucierpiał, zależy na jak najszybszym rozwiązaniu sprawy. Należy jednak pamiętać, że do dziś nie ma przekonywujących dowodów na to, że seria wypadków spowodowana była usterkami pojazdów.

Zjawisko nagłego przyspieszania samochodów znane jest w USA od lat, do NTHSA co roku kierowanych jest wiele tego typu skarg. Warto również dodać, że w większości przypadków winę za zachowanie auta ponosi kierowca, który - co wbrew pozorom nie zdarza się wcale rzadko - po prostu pomylił pedały...

W latach osiemdziesiątych z podobnym problemem borykało się w Stanach Audi. Użytkownicy, podobnie jak dzisiaj, skarżyli się, że dostępny na amerykańskim rynku model 5000 (w Europie występowało jako audi 100) również sam przyspiesza. Ostatecznie niemiecka firma, w wyniku szumu medialnego wokół samochodu, zdecydowała się wycofać auto ze sprzedaży, mimo że na żadnym innym rynku problem nie występował...

Z podobnym poziomem medialnej agresji spotkała się w Stanach Toyota. Warto jednak pamiętać, że sprawa ma głębsze dno, niż mogłoby się to wydawać. Kryzys motoryzacyjny bardzo mocno odbił się na amerykańskich koncernach motoryzacyjnych, które o mały włos, nie stały się bankrutami. Zdyskredytowanie jednego z największych graczy na rynku miało bezpośredni wpływ na polepszenie się wyników sprzedaży aut amerykańskich. Kongresmanów, którzy uczestniczą w komisjach, przesłuchujących przedstawicieli Toyoty również nie sposób ocenić jako "bezstronnych". Część z nich jawnie działa na rzecz lobby kancelarii prawniczych, które liczą na uzyskanie od Toyoty milionowych odszkodowań.

Wrogiem japońskiego koncernu w Stanach są również tamtejsze związki zawodowe UAW, których Toyota - całkiem słusznie - nie chce dopuścić do swoich fabryk. W tym miejscu warto dodać, że m.in. właśnie dzięki twardemu stanowisku wobec związków, Toyota płynnie przeszła przez trudny czas amerykańskiego kryzysu. Polityka związkowców z UAW w dużym stopniu przyczyniła się do tego, że na krawędzi przepaści znalazły się w ubiegłym roku Ford, Chrysler i General Motors.

Na szczęście dla Toyoty, najnowsze badania rynku przeprowadzone przez firmę J.D. Power and Associates wykazują, że Amerykanie z coraz większym dystansem podchodzą do medialnych rewelacji i przy wyborze samochodu kierują się własnym doświadczeniem. Aż 60 procent nabywców, którzy byli do tej pory właścicielami auta marki Toyota lub Lexus, pozostaje wiernych marce i po kolejny, nowy, pojazd udaje się do salonów japońskich producentów.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas