Toyota Corolla z silnikiem wodorowym ma coraz więcej mocy
Toyota rozwija swój prototyp wodorowej Corolli, która startuje w wyścigach długodystansowych w Japonii. Auto ma za sobą już trzy starty, a z rundy na rundę samochód jest coraz bardziej konkurencyjny względem aut z silnikami benzynowymi. O ponad połowę skrócono też czas tankowania wodoru.
Wyścigowa Toyota Corolla z prototypowym silnikiem wodorowym w maju wzięła udział w 24-godzinnym wyścigu na torze Fuji, na przełomie lipca i sierpnia wystartowała w 5-godzinnej rywalizacji na torze Autopolis, a we wrześniu zmierzyła się z torem Suzuka też na dystansie pięciu godzin. Samochód został wystawiony przez zespół ORC ROOKIE Racing, a jednym z jego kierowców jest sam Akio Toyoda, prezydent Toyota Motor Corporation, startujący pod pseudonimem Morizo.
Wyścigowa Corolla została wyposażona w napęd na cztery koła z modelu GR Yaris. Silnik także pochodzi z tego hitowego hot hatcha, ale w tym aucie do jego zasilania służy wodór a nie benzyna. Toyota w wyścigowych warunkach sprawdza, w jaki sposób doprowadzić do konwersji aut spalinowych do zasilania wodorem, a przez to przyspieszyć proces dochodzenia do neutralności węglowej.
Silnik znany z GR Yarisa przeszedł szereg zmian, zastosowano nowe wtryskiwacze, a technologie z rajdów zapewniają odpowiednią wytrzymałość cieplną. W aucie zastosowano też wodorowe zbiorniki znane z drugiej generacji modelu Mirai. Pierwszy start wodorowej Corolli miał być sprawdzianem wytrzymałości auta oraz pokazać, że konstrukcja jest bezpieczna. W drugim wyścigu podkreślano wykorzystanie lokalnej infrastruktury wodorowej i usprawniono proces tankowania tego paliwa. We wrześniu inżynierowie zajęli się poprawą osiągów auta oraz przyspieszeniem procesu tankowania.
Początkowo moc silnika zastosowanego w Corolli była o około 10 procent niższa w stosunku do tego, co generuje motor GR Yarisa. Jednak z tygodnia na tydzień pracowano nad tym, żeby auto było bardziej konkurencyjne na torze, a moc na wrześniowy wyścig zwiększyła się do blisko 270 KM. Na Suzuce Corolla osiągała już takie prędkości, które pozwalały jej na walkę z autami z mocniejszej klasy. “Na prostych jesteśmy szybsi od aut z naszej klasy, ale z racji tego, że samochód jest wciąż dość ciężki, to notujemy podobne czasy okrążeń jak nasi rywale" - komentował Toyoda, który prowadzi wodorowe auto podczas każdej rundy.
“Podczas pierwszej rundy walczyliśmy z usterkami i niezawodnością. Autu brakowało mocy, ciężko było walczyć nawet z pedałem gazu wciśniętym w podłogę. Teraz wodorowa jednostka wytwarza podobną moc jak silnik w GR Yarisie, co jest sporym osiągnięciem na dystansie trzech wyścigów" - uważa Koji Sato, prezes Gazoo Racing Company.
Kluczowe dla zwiększenia mocy okazało się zbadanie, w jaki sposób powietrze trafia do komory spalania oraz jak miesza się z wodorem, by wykluczyć potencjalne zagrożenia, a także by utrzymać wysoką wydajność. “Naszym celem jest prześcignięcie silników benzynowych pod względem mocy i momentu obrotowego" - dodaje Sato.
Wraz ze wzrostem mocy auto dostało zmienione ustawienia zawieszenia, szersze opony, a także elementy aerodynamiczne, przez co wodorowa Corolla była jeszcze bardziej konkurencyjna na torze.
“Do tej pory rozmowy między kierowcami i inżynierami koncentrowały się na tym, jak ustawić auto, by ukryć niższą moc. Teraz zastanawiają się, jak jeszcze lepiej wykorzystać potencjał samochodu i jechać jeszcze szybciej. To ewidentna oznaka tego, że weszliśmy na wyższy poziom" - stwierdził Sato.
Zmianom uległ też cały proces tankowania. Wszystko po to, by skrócić czas postoju. Podczas pierwszej rundy na torze Fuji uzupełnienie zbiorników wodoru trwało pięć minut. Podczas kolejnej rundy czas ten udało się skrócić do trzech minut. We wrześniu Corolla miała baki pełne wodoru po zaledwie dwóch minutach. Jak to możliwe? Samochód był tankowany równocześnie z dwóch cystern. By to było możliwe, zmodyfikowano system zbiorników wodoru, który podzielono na dwa układy po dwa zbiorniki. To dlatego zyskano aż tyle czasu podczas uzupełniania paliwa.
Co więcej, do monitorowania systemów pojazdu wykorzystywano znane z cywilnych aut Toyoty usługi łączności, które zostały wzbogacone o funkcje i dane niezbędne dla wyścigowych inżynierów.
“Pracujemy nad tym autem mając cały czas z tyłu głowy wyzwania, na jakie silnik napędzany wodorem musi być gotowy w normalnych warunkach drogowych. Naszym celem nie jest tylko wygrywanie wyścigów. To swego rodzaju test naszych technologii" - mówi Sato.
Kolejny sprawdzian wyścigowej Corolli napędzanej wodorem w listopadzie na torze Okayama.
***