Toru FSO już nie ma, została kostka

Tor FSO Żerań przestał istnieć. Koparki zryły asfalt i zdjęły kostkę brukową z profilowanych owali. Miłośnikom motoryzacji łza kręci się w oku, okoliczni mieszkańcy odetchnęli z ulgą - "Wreszcie skończą się piski, hałas i smród palonej gumy".

Na zdjęciach widać, że właściciel bez sentymentu rozprawił się z nitką toru, który od 1958 roku służył fabryce FSO do testów samochodów. Nie chodziło tylko o bicie rekordów prędkości, choć i te się zdarzały. Tor na co dzień służył badaniom i doświadczeniom, a także do próbnej jazdy każdego wyprodukowanego po przeciwległej stronie ulicy samochodu. Właśnie dlatego razem z budową toru, wykopano tunel pod ul. Jagiellońską.

Przez blisko 40 lat na torze testowano nowe rozwiązania, badano konstrukcje zawieszeń Warszaw, Fiatów 125p i Polonezów, a także "objeżdżano" prototypy z Syreną Sport na czele. Specjalnie w tym celu powstał dość rzadki na owe czasy profilowany owal z kostki brukowej oraz ścieżka do prób zawieszenia modelu Warszawa. To pofalowany stumetrowy odcinek asfaltu, na którym przy odpowiedniej prędkości sprawdzano sztywność sprężyn i resorów.

A może parking?

Gdy fabrykę przejęło koreańskie Daewoo, z toru zaczęto korzystać sporadycznie. Przekształcono go w parking, z którego wywożono nowe auta do dilerów. Później nadeszły czasy Chevroleta i tak naprawdę nie wiadomo było, co z torem począć. Korzystały z niego klubu miłośników zabytkowej motoryzacji, organizowano eventy i zloty. Aż wreszcie 27 hektarów gruntu przy Jagiellońskiej odkupiła od ukraińskiego właściciela fabryki FSO, spółka deweloperska Mennicy Polskiej. W 2011 ogłosiła, że planuje wybudować w tym miejscu osiedle mieszkaniowe. Do czasu załatwienia wszystkich formalności udostępniła jednak teren amatorom sportów motorowych, a w szczególności drifterom.

Reklama

Na terenie urządzono plac do ćwiczeń oraz tor do rozgrywania zawodów. Przez długi czas każdy mógł też przyjechać na Tor FSO i za niewielką opłatą 10 złotych ścigać się z przypadkowymi rywalami. Wielu uważało, że imprezy o nazwie Warsaw Night Racing to świetna inicjatywa, która cywilizuje uliczne wyścigi. Jednak do czasu, gdy na jednej z "pojeżdżawek" zginęła 19-letnia pasażerka motocykla. Sprawę bada policja.

Od tego czasu okoliczni mieszkańcy zaczęli też skarżyć się na hałas i unoszący w powietrzu smród palonej gumy. Skargi i prośby niewiele pomagały. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, najemca toru nie wywiązywał się także ze zobowiązań finansowych. Między innymi dlatego przyspieszono rozbiórkę obiektu.

Zagraniczne wzorce

Tor FSO przestał istnieć. To fakt. Podobnie pierwsze hale fabryki samochodów osobowych na Żeraniu, które właściciel zburzył, bo musiał za nie płacić olbrzymie podatki. Oczywiście szkoda, bo to kawał historii polskiej motoryzacji. Trudno jednak mieć do właściciela pretensje. Nie potrafiliśmy zadbać o ich przetrwanie. Włosi potrafili.

Świetnym przykładem jest jedna z pierwszych fabryk Fiata w dzielnicy Lingotto w Turynie zbudowana w latach 1916-1923, którą przekształcono i służy dzisiaj wszystkim. Jej losy były bardzo podobne do losów Fabryki FSO i toru doświadczalnego.

Budynek Fiata był nietypowy. Długi i wysoki na pięć pięter. Samochody budowano od dołu, transportując je w górę. Na dachu poddawano je próbie. Jak to możliwe? Na szóstym piętrze zbudowano bowiem tor testowy.

Kiedy otwarto fabrykę w Lingotto, była ona największą fabryką samochodów na świecie. Przez ponad 60 lat produkowano tutaj najróżniejsze modele Fiata. W latach 70. stała się jednak przestarzała i ostatecznie zamknięto ją w 1982 roku. Nikomu jednak nie przyszło do głowy wyburzenie budynku. Zamiast tego rozpoczęła się dyskusja, jak go wykorzystać i ocalić kawał historii miasta.

Tak powstało wielofunkcyjne centrum użyteczności publicznej z centrum handlowym, konferencyjnym, hotelem, salą koncertową i politechniką. Są też restauracje. Ta najciekawsza na górnym piętrze Lingotto z widokiem na tor testowy. My takiego szczęścia nie mamy.

JS

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy