Tor Monza upadnie? Premier Włoch z tym walczy!
Matteo Renzi, premier Włoch, apeluje do szefa Formuły 1 Berniego Ecclestone'a, aby pomógł uratować tor Monza
"Zostawić Monzę w spokoju" - stwierdził szef rządu w wywiadzie dla włoskiego radia, zwracając się bezpośrednio do Ecclestone'a. "Formuła 1 to nie tylko pieniądze i liczenie zysków, to także historia wielu lat sportu samochodowego, której nie można zaprzepaścić" - dodał Renzi.
W ten sposób premier Włoch odpowiedział szefowi F1, który dwa tygodnie temu w Belgii oświadczył, że przyszłość wyścigów Grand Prix F1 na włoskim torze nie jest pewna. Umowa o ich organizację kończy się bowiem do sezonie 2016 i dotychczas nie podjęto rozmów o jej przedłużeniu.
Szefowie Monzy już wcześniej kilka razy sygnalizowali, że mają problemy z wnoszeniem corocznej opłaty na rzecz F1 wynoszącej 25 mln euro.
"Cieszymy się, że możemy podczas wyścigu spotykać się na Monzie, ale obecnie nie przewidujemy żadnej redukcji kosztów dla organizatorów" - mówił podczas GP Belgii Ecclestone.
Monza jest gotowa wpłacać rocznie około 15 mln euro, tak, aby utrzymać się w kalendarzu F1 do 2020 roku. Pozostałą część brakującej kwoty trzeba będzie pozyskać od sponsorów.
Jeżeli nie uda się zdobyć funduszy, pod uwagę może być brana ewentualność wymiennego organizowania GP Włoch - raz na Monzie, a w następnym roku na torze Imola imienia Enzo i Dino Ferrari. Takie rozwiązanie bierze pod uwagę burmistrz Imoli Daniele Manca. "Jesteśmy gotowi w ten sposób pomóc" - uważa.
Problemami organizatorów wyścigów F1 jest poważnie zaniepokojony także mistrz świata Brytyjczyk Jackie Stewart, który po raz pierwszy wygrał wyścig na Monzie w 1965 roku.
"Nie wyobrażam sobie, aby Monzy nie było w kalendarzu. To tor z największą charyzmą, historia sportu samochodowego nie może przegrać z pieniędzmi" - uważa Stewart, gość honorowy tegorocznego wyścigu, zaproszony do Włoch z okazji 50-rocznicy swojej pierwszej wygranej.
Stewart przypomniał, że w tym roku już doszło z powodów finansowych do odwołania wyścigu o Grand Prix Niemiec. "To jest złe, gdy historia przegrywa z brakiem funduszy. Tradycje trzeba kultywować" - dodał.