To fatum. 4-latka przeżyła wypadek, a pół roku później zginęła w kolejnym
13 stycznia na drodze S5 pomiędzy węzłami Opławiec i Bydgoszcz Zachód jadący pod prąd kierowca doprowadził do czołowego zderzenia. W tragicznym wypadku zginęły trzy osoby, trzy kolejne zostały ranne. Okazuje się, że za historią 4-latki, która nie przeżyła zdarzenia, kryje się wyjątkowo dramatyczna historia. Dziecko wracało właśnie z rehabilitacji po innym poważnym wypadku drogowym.
W sobotę 69-letni kierowca Opla Astry wjechał na drogę ekspresową S5 pod prąd. Nie wiadomo, jak długi odcinek drogi zdołał przejechać, ma to wyjaśnić śledztwo. Wiadomo jednak, że jechał "swoim" prawym pasem, a więc lewym, "szybszym" - dla kierowców jadących prawidłowo. W internecie pojawiło się nagrania, na którym widać był nieprawidłową jazdę kierowcy przed wypadkiem.
Wielu kierowców zdołało uniknąć zderzenia, ale nie wszyscy. Wreszcie Astra uderzyła czołowo w Mercedesa Vito, którym podróżowało pięć osób. Siła uderzenia była bardzo duża. Sprawca wypadku, kierujący Oplem 69-latek, mieszkaniec powiatu bydgoskiego, poniósł śmierć na miejscu. Wszystkie osoby jadące Mercedesem zostały ranne i jak się wkrótce okazało, nie wszystkie wygrały walkę o życie. Dzień po wypadku w szpitalu zmarła 4-letnia dziewczynka, a kolejnego dnia - 68-letni kierowca Mercedesa.
Media z Kalisza ujawniły, że Mercedesa prowadził znany z działalności charytatywnej lokalny przedsiębiorca, właściciel sklepów budowlanych, Eugeniusz Stępień. To właśnie chęć niesienia bezinteresownej pomocy doprowadziła do jego śmierci. Jak się okazało, Mercedes wracał do Kalisza z turnusu rehabilitacyjnego 4-latki. Dziecko wymagało rehabilitacji ze względu na... poważny wypadek samochodowy, w którym uczestniczyło w 2023 roku.
Lokalna Gazeta Wyborcza podała, że 2-letnia wówczas Ksenia Wołkowa wraz z matką w 2022 roku uciekła z Ukrainy i zamieszkała w Brzezinach w Wielkopolsce. W sierpniu 2023 dziewczynkę i jej matkę odwiedziła rodzina. To właśnie wówczas doszło do tragedii.
"Ksenia z dziadkiem i ciocią pojechała na wycieczkę do Częstochowy. W Grudnej koło Bełchatowa w ich Renault Modus wjechało pędzące z dużą prędkością BMW, którym kierował 32-latek" - podała "Gazeta Wyborcza".
Spośród osób jadących Modusem, wypadek przeżyła tylko Ksenia. W ciężkim stanie, ze złamanym kręgosłupem i miednicą, śmigłowcem została przetransportowana do szpitala. W Brzezinach, gdzie mieszkała rodzina, zorganizowano zbiórkę na jej leczenie. W akcję pomocową włączył się również Eugeniusz Stępień. To on na początku stycznia zawiózł dziewczynkę na turnus rehabilitacyjny. Niestety, przywieźć z powrotem nie zdołał.
Kondolencje rodzinie przedsiębiorcy złożyły w mediach społecznościowych władze powiatu kaliskiego.