Ten fiat ma wspomaganie i 112 KM!
Ciężkie, dwuskrzydłowe drzwi, trzeszcząc, z wolna wpuszczają do starego garażu pierwsze promyki słońca. W powietrzu unosi się charakterystyczny dla dawnej motoryzacji mix zapachów benzyny, oleju i "elaskonu".
Już za kilka chwil spokojnym osiedlem domków jednorodzinnych na obrzeżach Legnicy wstrząśnie grzmot wybudzanego z zimowego snu potwora. To Wojtek - znany legnickim miłośnikom klasyków, jako "Siwy" - szykuje do pierwszej tegorocznej przejażdżki swoją perełką - zbudowanego niemalże od podstaw Fiata 125p.
Nasz bohater - "Siwy" - to przedstawiciel tzw. "ginącego gatunku". Swoje auto zna lepiej niż własne mieszkanie, prezentowany 125p jest w jego rękach od przeszło ośmiu lat.
Początkowo poczciwy "Kant" w kolorze Yellow Bahama służył swojemu właścicielowi w charakterze pojazdu codziennego użytku. Z czasem Wojtek przesiadł się jednak na samochód, który wymagał od niego zdecydowanie mniej opieki. W garażu, obok fiata i motocykla Yamaha zaszczytne miejsce zajął biały Mercedes W124.
Pomarańczowy "Kredens" z 1982 roku niezbyt długo cieszył się jednak zasłużoną emeryturą. Gdy "Siwy" doprowadził swojego "Hansa" do perfekcji (wliczając w to kompletny remont blacharski!) przyszła pora na staruszka z FSO.
Zakres prac, jakimi objęty został samochód trudno opisać. Auto rozłożone zostało do najmniejszej śrubki, na złom trafiły m.in. zbiornik paliwa, kompletne zawieszenie czy skorodowane felgi. Gdy z karoserii usunięto wszelkie oznaki rdzy i fabryczną konserwację, w ruch poszła szlifierka i spawarka. Remont blacharski zakończył się wlaniem we wszelkie otwory hektolitrów elaskonu i dokładnym zabiteksowaniem podwozia.
Na koniec nadwozie otrzymało zdecydowanie bardziej współczesny kolor - wybór padł na grafitowy metalic. By uzyskać końcowy efekt wystarczyło już "tylko" poświęcić kilkadziesiąt wieczorów na dokładne oczyszczenie wszystkich chromów i ręczne wypolerowanie felg z szerokim rantem...
Przeróbki starego fiata nie dotyczyły jednak wyłącznie kwestii aparycji. Kilka miesięcy zajęło "Siwemu" znalezienie odpowiedniego dawcy części - Fiata Argenty. Chociaż karoseria bardziej przypominała durszlak niż samochód, pod maską znajdował się prawdziwy skarb - dwulitrowy, benzynowy silnik z dwoma wałkami rozrządu...
Przygotowanie pacjenta do przeszczepu wymagało tytanicznej pracy. Silnik rozłożony został na części pierwsze, motor - profilaktycznie - otrzymał m.in. nową uszczelkę pod głowicę. Jednostka szczelnie wypełniła komorę silnikową - by w aucie zmieściła się pięciobiegowa skrzynia z Argenty, trzeba było zmodyfikować kształt ściany grodziowej. Nie lada problemem okazało się skrócenie i wyważenie wału napędowego - po wielu perypetiach udało się w końcu dostać element zrobiony na zamówienie. W układzie napędowym fabryczny pozostał jedynie tylny most. Oryginalne są również hamulce, które - jeśli otoczyć je troskliwą opieką - nadzwyczaj skuteczne radzą sobie z nową mocą 112 KM.
Fiat 125p. Rekonstrukcja
Zdobyczna Argenta miała też inne dodatki, które wkrótce uzupełniły listę wyposażenia Fiata. Najwięcej zachodu wymagała przekładka wyposażonej we wspomaganie przekładni kierowniczej. Fiat "Siwego" to jeden z nielicznych egzemplarzy, które parkować można jedną ręką. W stosunku do fabrycznego 125p eksploatację umilają też takie gadżety, jak chociażby centralny zamek.
Doprowadzenie auta do obecnego stanu zajęło Wojtkowi około czterech lat. Gdy - po wielu zarwanych nocach i przeleżeniu pod Fiatem kolejnego urlopu - "Siwy" utracił chwilowo zapał do pracy, nową motywację zapewniła mu siostra Kamila. Równie "zakręcona" motoryzacyjnie jak brat (sprzedała ostatnio Passata TDI i - z premedytacją - przesiadła się na Poloneza Kombi!) oznajmiła, że do ołtarza zawieść ma ją Fiat "Siwego". Ponieważ do ślubu zostało tylko kilka tygodni, Wojtek nie miał wyboru - trzeba było zawinąć rękawy i doprowadzić auto do perfekcji (w dniu ślubu ulicami Legnicy przetoczyła się parada Fiatów 125p...).
Dziś, zbudowany niemalże od podstaw samochód prezentuje się tak, jak na zdjęciach. Auto przyspiesza do setki w mniej niż 10 sekund i zapewnia niezapomniane wrażenia z jazdy. Nie ma przechodnia, który nie obejrzałby się za nim na ulicy.