Takich tablic jeszcze nie widziałeś. Są legalne!

W Polsce trwa właśnie (kolejna już) burza wokół obowiązujących od ubiegłego roku ”amerykańskich” rozmiarów tablic rejestracyjnych. Tymczasem w Australii wprowadzono właśnie prawo zezwalające na wykorzystywanie we wzorach tablic rejestracyjnych... emotikonów!

Tablice rejestracyjne o zmniejszonych rozmiarach, przeznaczone pierwotnie dla aut importowanych z USA i Japonii, z miejsca stały się hitem wszelkiej maści domorosłych tunerów. Teraz wzmożone kontrole w tym zakresie zapowiada Komenda Główna Policji. Kierowcom, którzy założyli je do "europejskich" pojazdów grozić ma zatrzymanie dowodu rejestracyjnego. Jak donosi "Dziennik.pl" - jeśli właściciel auta nie wymieni tablicy na właściwą i przyłapany zostanie na poruszaniu się samochodem bez dowodu, pojazd zostanie odholowany na policyjny parking (oczywiście na koszt właściciela).

Reklama

Dużo mniej restrykcyjne w temacie tablic rejestracyjnych są władze australijskiego stanu Queensland. Z dniem 1 marca obowiązują tam znowelizowane wzory samochodowych "blach" dopuszczające stosowanie w nich emotikonów. Znane z internetu ikonki stanowią uzupełnienie dla stosowanych do tej pory liter i cyfr.

Na nowych tablicach rejestracyjnych mieści się pięć standardowych znaków - liter i cyfr - oraz umieszczony bezpośrednio po nich emotikon. Nad nimi umieszczone są małe litery QLD stanowiące wyróżnik stanu Queensland.

W tej chwili australijscy kierowcy mają do wyboru pięć "buziek". Oprócz standardowego uśmiechu znajdziemy jeszcze ikonki: płaczącą ze śmiechu (LOL), puszczającą oczko (WINK), zakochaną (z sercami zamiast oczu) oraz w okularach przeciwsłonecznych. Póki co dostępne są jedynie wzory wyrażające pozytywne emocje. Nie jest wykluczone, że z czasem pojawi się więcej wzorów i na zmęczonych Holdenach zobaczyć będzie można np. "smuteczek". Mimo tego, już obecnie, zestawienia znaków dają szerokie pole do popisu żartownisiom i amatorom słownych potyczek.

Uzyskanie indywidualnych tablic z emotikonem nie jest tanie. To koszt 475 dolarów australijskich, co w przeliczeniu na złotówki daje kwotę blisko 1270 zł. Mimo tego chętnych nie brakuje.

Przypominamy, że również w Polsce funkcjonują tzw. "indywidualne" tablice rejestracyjne. W ten sposób wybrać można od 3 do 5 znaków - jedną lub dwie ostatnie pozycje stanowić mogą cyfry. Treść tablicy musi zostać pozytywnie zweryfikowana przez urzędnika, co - przynajmniej w teorii - wyklucza wulgaryzmy lub treści uznawane powszechnie za obraźliwe. Koszt wyrobienia takich tablic dla samochodu osobowego to obecnie 1100,50 zł (581,50 w przypadku motocykla).

Z kolei najnowszym sposobem na wyróżnienie się jest wśród polskich kierowców zamówienie tak zwanych małych tablic, składających się z czterech znaków. Zostały one stworzone z myślą o samochodach sprowadzanych z USA oraz z Japonii, ale zaczęli je stosować również posiadacze aut ze standardowym miejscem na tablicę. Dość szybko pojawiła się informacja, że bezzasadne składanie wniosku o taką tablicę nie jest zgodne z prawem i auta w nie wyposażone będą zatrzymywane, ale i na to rodacy znaleźli sposób. Podobno coraz większą popularnością cieszy się... szpachlowanie miejsca na tablicę tak, aby wyglądało jak konstrukcyjnie przystosowane tylko do małych "blach".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama