Ta sprawa ośmieszyła policję. Wkrótce wyrok!

Dokładnie rok temu w internecie opublikowano głośny film "Bytowska policja w akcji". Zarejestrowane telefonem komórkowym nagranie wywołało prawdziwe tsunami krytyki skierowanej pod adresem funkcjonariuszy policji.

.
.Informacja prasowa (moto)

Przypomnijmy, że chodziło o błahą z pozoru sprawę - nieoznakowany radiowóz zarejestrował wykroczenie drogowe - kierowca Audi przekroczył dozwoloną prędkość o 19 km/h. Policjanci postanowili zatrzymać auto do kontroli, nastąpiło jednak nieporozumienie, którego finał można było zobaczyć na filmie.

Podejrzenia funkcjonariuszy wzbudził fakt, że mężczyzna zatrzymał się w innym miejscu, niż nakazywali mu mundurowi. Kierowca, który jechał z żoną i dwójką dzieci, obawiał się jednak, że nie ma do czynienia z policjantami, lecz przestępcami, którzy chcą ukraść auto. Funkcjonariusze wzbudzili jego podejrzenia, poruszali się bowiem nieoznakowaną Skodą, nakazali zatrzymanie się w odludnym miejscu i nie wylegitymowali się. W efekcie kierujący Audi pan Janusz odjechał z miejsca kontroli, a bytowska drogówka ruszyła w pościg.

Kierowca zjechał w boczną drogę w okolicach Rykowa, a gdy zakończyła się w polu - zatrzymał się. Wtedy właśnie doszło do słynnej szamotaniny, w której dwoje wątłej postury policjantów próbowało skuć barczystego kierowcę. Ten nie dawał jednak za wygraną i nie wykonywał poleceń mundurowych. Powstrzymywał się jednak od wszelkich przejawów agresji, stosując bierny opór. Syn kierowcy całe zdarzenie nagrywał telefonem. W końcu pan Janusz, po namowach żony zdecydował się ustąpić i dał się zakuć w kajdanki i zawieźć na komisariat.

Ostatecznie sprawa znalazła finał w sądzie. Początkowo legitymujący się obywatelstwem niemieckim mężczyzna dobrowolnie poddał się karze grzywny w wysokości 5 tys. zł za znieważenie policjantów i 1 tys. zł mandatu za wykroczenia drogowe. Mimo tego, pan Janusz nie poczuwa się do winy. Jak sam twierdzi, przyznał się do niej wyłącznie dlatego, by zwolniono go z izby zatrzymań, do której trafił zaraz po zatrzymaniu. Jego zdaniem nie został nawet poinformowany o tym, o co się go oskarża. Nie pokazano mu też nagrania mającego dokumentować rzekome przekroczenie prędkości. Mężczyzna - zgodnie z przysługującym mu prawem - wycofał swoje zeznawania. Musiał jednak zapłacić owe 5 tys. zł grzywny.

Termin rozprawy, która odbędzie się w trybie jawnym, ustalony został na 4 listopada bieżącego roku. Sprawą zajmuje się sąd w Bytowie. Pan Janusz chce, by uniewinniono go od zarzutów - m.in. znieważenia policjantów.

Nieudolna interwencja młodych policjantów (kobiety i mężczyzny) wywołała falę krytyki. Zwracano uwagę na fakt, że mężczyzna podróżował z żoną i dzieckiem i powstrzymywał się od używania w stosunku do policjantów siły. Mimo tego funkcjonariusze nie mogli sobie poradzić. Zdesperowana policjantka użyła nawet gazu w równym stopniu atakując nim kolegę co kierowcę. Eksperci wskazywali, że gdyby pan Janusz naprawdę był przestępcą, doszłoby do tragedii.

Teraz, w rok od zdarzenia, w internecie pojawił się materiał autorstwa Macieja Bienerta, który ukazuje szerszy aspekt sprawy i naświetla powody dziwnego zachowania kierowcy Audi:

"Bytowska policja w akcji" okiem kierowcyINTERIA.TVPUSTE
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas