Szwindel zwany korektą
Pod niewinnym hasłem "korekta licznika" kryje się zwyczajne oszustwo. Dzięki tej usłudze nieuczciwi sprzedawcy samochodów potrafią sporo zarobić.
Przebieg należy do najważniejszych (obok daty produkcji) danych na temat auta używanego. Niestety, kupienie w komisie czy na giełdzie auta, w którym nie cofano licznika, jest mało prawdopodobne.
- W kwestii korekty przebiegów panuje wolna amerykanka. Łatwość, z jaką wykonuje się obecnie taką operację sprawia, że przekręcanie liczników jest nagminne - mówi Jacek Gnoiński z firmy Info-Ekspert zajmującej się analizą rynku samochodów używanych.
Nie jest tajemnicą, że przebieg pojazdu ma ogromny wpływ na stan techniczny auta. Warto powiedzieć, że tacy renomowani producenci jak Audi, Mercedes czy Volkswagen przewidują obecnie resurs swoich nowoczesnych silników na ok. 250 tys. km. Co się stanie z jednostką napędową po tym przebiegu w zasadzie nie ma dla nich większego znaczenia.
Oczywiście samochody wytrzymują zwykle znacznie dłuższe przebiegi, ale w pewnym momencie zawsze następuje wysyp większej liczby awarii, których usuwanie staje się uciążliwe, a przede wszystkim dość kosztowne.
Prawdą jest, iż w wielu przypadkach dbałość poprzedniego właściciela o samochód oraz warunki eksploatacji mogą mieć większy wpływ na stan techniczny niż sam przebieg, ale przecież nikt nie ma prawa pozbawiać nas informacji o aucie czy wprowadzać w błąd. Niestety, obecny stan prawny powoduje, że osoby zajmujące się przekręcaniem są praktycznie bezkarne.
Jak szacują specjaliści z Info-Eksperta, za samochód o niskim przebiegu można uzyskać cenę nawet 15% wyższą (czyli przy cenie 20 000 zł jest to aż 3000 zł). Jeżeli dodać do tego fakt, iż w Polsce auto z przekręconym licznikiem znacznie szybciej znajduje nowego nabywcę, to okazuje się, że jedynie niewielka grupa handlarzy samochodów unika tego typu procederu.
Każdy z anonimowo pytanych przez nas właścicieli komisów przyznało się do tego typu praktyk. Wielu z nich twierdzi wręcz, że przeciętny polski klient chce, aby go oszukano, gdyż nawet zadbane auto z udokumentowanym wysokim przebiegiem zwykle nie wzbudza zainteresowania kupujących, natomiast to samo po cofnięciu licznika i usunięciu książki serwisowej sprzedaje się praktycznie od ręki.
W przypadku kupna auta używanego trzeba niestety przyjmować, iż sprzedający może nie mówić całej prawdy. Warto odnieść deklarowany przebieg do wartości typowych.
Można przyjąć, iż małe auta użytkowane prywatnie pokonują rocznie zwykle ok. 10 tys. km, kompaktowe 15-20 tys. km, średniej wielkości turbodiesle 25-30 tys. km, a samochody flotowe nawet 40 tys. km rocznie i więcej. Oczywiście zdarzają się odstępstwa w obie strony, ale jeżeli sprzedający 11-letnie Audi A4 TDI podaje przebieg 160 tys. km, to należy wzmóc czujność. Znacznie bardziej prawdopodobny byłby tu wynik na poziomie 300 tys. km. I choć taka metoda szacowania przebiegu ma jedynie charakter orientacyjny, to zawsze warto zadać sobie pytanie: jak stan licznika ma się do wartości średniej w tej klasie.
Wraz w wprowadzeniem do samochodów dużej ilości elektroniki pojawiło się więcej miejsc, w których może być zapisany przebieg pojazdu. Trwałość wielu podzespołów może bowiem mieć dużo wspólnego z przebiegiem.
W elektronicznych sterownikach takich zespołów jak silnik, automatyczna skrzynia biegów, poduszki powietrzne czy reflektory ksenonowe mogą być zapisane dane, które pozwalają odczytać przybliżony przebieg auta. Czasami jest to informacja wyrażona nie w kilometrach, lecz np. godzinach pracy, ale wtedy wystarczy podzielić deklarowany przebieg przez czas pracy, aby stwierdzić, że średnia prędkość jazdy na poziomie 10 km/h jest mało prawdopodobna.
Możliwości odczytu przebiegu z innych miejsc niż licznik dotyczą jedynie samochodów nowszych.
Przykładowo w koncernie VW Audi zapisy przebiegu w dodatkowych sterownikach wprowadzono od rocznika modelowego 2000 i to nie we wszystkich egzemplarzach.
Niestety zakłady zajmujące się cofaniem liczników coraz częściej fałszują też przebiegi zapisane w innych sterownikach. Jeżeli takie oszustwo zostanie dokonane profesjonalnie, trudno będzie je wykryć.
Pod tym hasłem większość kupujących rozumie książkę serwisową pojazdu. Jednak warto wiedzieć, że po regularnie przeprowadzanych przeglądach w serwisach autoryzowanych zwykle pozostaje ślad w postaci elektronicznej, na komputerze danej stacji ASO. Marki koncernu VW- -Audi mają sieć komputerową obejmującą wszystkie warsztaty autoryzowane w Europie.
Ten problem dotyczy większości samochodów starszych. Jednak w krajach cywilizowanych wpisy do książki serwisowej dokonywane są nawet w niezależnych warsztatach.
Osobną sprawą jest weryfikacja samej książki. Jeżeli auto kupujemy od poprzedniego właściciela, to warto wypytać o przeprowadzone przynajmniej w ostatnim czasie naprawy. W ocenie przebiegu na podstawie stanu wnętrza przyda się wcześniejsze obejrzenie kilku egzemplarzy o znanych przebiegach lub pomoc osoby doświadczonej. Wprawdzie takie elementy jak gałka zmiany biegów czy nakładki na pedały są często podmieniane przez handlarzy, to siedzisko fotela czy włączniki są bardziej kłopotliwe w wymianie.
Wszystko, co zrobimy działa na naszą korzyść, zmniejszając prawdopodobieństwo zostania oszukanym. M. Klonowski