Szef Bentleya i Lamborghini w Polsce: Polacy mają rozmach

Starą zasadę mówiącą o tym, że kryzys nie dotyka bogatych, zdają się potwierdzać dane Bentleya i Lamborghini w Polsce. W rozmowie z Moto Interią szef obu marek w naszym kraju opowiada, jak Polacy konfigurują swoje auta, co w przyszłości czeka marki superluksusowe i jak wojna w Ukrainie wpłynęła na biznes w Polsce.

Piotr Jędrach, dyrektor generalny marek Bentley i Lamborghini w Polsce
Piotr Jędrach, dyrektor generalny marek Bentley i Lamborghini w Polsce 

Piotr Kozłowski, Moto Interia: Tego, co dzieje się na rynku związanym ze sprzedażą nowych samochodów, nie można nazwać hossą. Zerwane łańcuchy dostaw podczas pandemii i wojna w Ukrainie utrudniły dostęp do części i wydłużyły czas oczekiwania na auta. Inflacja i droższe kredyty też zrobiły i robią swoje. Wygląda jednak na to, że kryzysy spowodowane wspomnianymi przeze mnie wydarzeniami nie dotknęły marek superpremium. Lamborghini i Bentley niedawno chwaliły się rekordową sprzedażą. Czy polskie oddziały tych marek też mogą się pochwalić rekordami?

Piotr Jędrach, dyrektor generalny marek Bentley i Lamborghini w Polsce: W pierwszym półroczu 2022 roku marka Lamborghini dostarczyła w sumie 5 090 egzemplarzy samochodów do klientów na całym świecie, co stanowi wzrost o 4,9% w porównaniu do analogicznego okresu w 2021 roku. To najlepsze pierwsze półrocze w historii firmy. Z kolei Bentley odnotował zysk operacyjny o 124% wyższy niż w tym samym okresie roku ubiegłego.

W Polsce trend wzrostowy trwa od momentu, kiedy marki pojawiły się w naszym kraju. Czynniki zewnętrze nie spowodowały zahamowania sprzedaży, wręcz przeciwnie - nad Wisłą również osiągnęliśmy najlepsze wyniki wolumenowe.

Czy profil klienta marek Bentley i Lamborghini w ostatnich latach się zmienił? Może zauważa pan, że przedstawiciele zawodów, którzy wcześniej nie przekraczali progów państwa salonów, nagle zaczęli interesować się państwa autami? Szefuje pan Bentleyowi od kilkunastu lat, a Lamborghini - od kliku. Ma pan już zatem szeroką skalę porównawczą.

Oczywiście zauważam, że na przestrzeni lat profil naszych klientów się zmienił, ale w takim rozumieniu, że coraz szersze grupy osób kupują nasze samochody. Klienci, którzy trafiają do salonów, są coraz młodsi, a także z roku na rok powiększa się grono pań, jako osób decydujących o zakupie. Tendencja ta dotyczy obu marek, choć oczywiście grupa klientów Lamborghini jest młodsza.

A jak wygląda proces zakupowy samochodu za milion złotych i więcej? Wszyscy domyślamy się, że wygląda inaczej niż zakup samochodu marki wolumenowej, ale trudno nam sobie wyobrazić te różnice.

Wyróżniamy się szeroką gamą możliwości, m.in. w zakresie prezentacji modeli. Nasi klienci w ramach "Factory tour" mogą zobaczyć, jak wygląda proces produkcji samochodów, a także porozmawiać z inżynierami zajmującymi się ich tworzeniem. Innym aspektem jest na pewno dużo szersze spektrum możliwości konfiguracji pojazdów oraz wyróżniająca się jakość serwisu i obsługi klienta. Różnice dostrzeżemy także w tym, że ze względu na niewielkie wolumeny produkcji, nasze modele dość szybko zostają wyprzedane.

Kilka lat temu, gdy otwierali państwo swój salon w Warszawie, pytałem pana o to, jaki jest odsetek klientów ze Wschodu. Mówiąc "Wschód", mam na myśli kraje byłego Związku Radzieckiego. Jak wygląda to w ostatnich miesiącach? Czy wojna coś w tej kwestii zmieniła?

Naszymi klientami są polscy przedsiębiorcy, a więc kierunek wschodni nie jest istotny z tego punku widzenia. Warto przy okazji zaznaczyć, że absolutnie przestrzegamy sankcji związanych z sytuację w Ukrainie, i nie dotyczy to tylko aut, a w szczególności części serwisowych.

Skupmy się zatem na tym kliencie z Polski. Czy zamożni Polacy liczą pieniądze, gdy zamawiają superluksusowe samochody? A może auta zamawiane w państwa salonach są jednymi z najlepiej wyposażonych, w porównaniu z tym, jakie samochody wyjeżdżają z salonów w Europie Zachodniej?

Polacy zdecydowanie wyróżniają się pod względem personalizacji aut i robią to z rozmachem. Proces zamawiania i konfiguracji nowego samochodu jest dla nich bardzo istotnym etapem, ponieważ już w tym momencie spełniają swoje motoryzacyjne marzenia. A mają w czym wybierać. Doskonałym przykładem jest tutaj Bentley, który oferuje swoim klientom wręcz nieograniczoną liczbę kombinacji różnych opcji wykończenia, dzięki czemu samochody brytyjskiego producenta mogą stać się maksymalnie dopasowane do indywidualnych preferencji.

Klienci naszych marek kupują produkt, który chcą rozumieć i który będzie wyrażał ich osobowość. Nie kupują znaczka, logotypu tylko całość. Dlatego auta wyjeżdżające z naszych salonów są bardzo dobrze wyposażone.

Czy w Polsce są jakieś inicjatywy skupiające np. właścicieli Bentleyów, czy może jest to grono użytkowników, którzy nie są zainteresowani wzajemnym towarzystwem?

Jak najbardziej istnieje nić porozumienia między właścicielami samochodów marki Bentley. Nasi klienci ogromną wagę przywiązują do detali, najwyższej jakości oraz innowacyjnej technologii. Jako przedstawiciele marki w Polsce w ostatnich dwóch latach byliśmy organizatorami turnieju Bentley Golf Invitational, wydarzenia, które skupia naszych klientów bez względu na to, czy są zapalonymi golfistami, czy nie. To inicjatywa skierowana do miłośników marki, w ramach której mogą spędzić czas w tzw. lifestyle’u Bentleya. I planujemy oczywiście więcej takich spotkań. Do tej pory był to golf. Czy tak będzie w kolejnym roku? Przekonamy się już wkrótce.

 

Przenieśmy się do przyszłości. Jest rok 2035. Zapowiedzi dotyczące zakazu sprzedaży aut spalinowych w UE właśnie weszły w życie. Jak wygląda teraz gama Bentleya i Lamborghini? No i jak skomentuje pan pojawiające się informacje, jakoby niektórych marek, pokroju np. Lamborghini, te zakazy miały nie dotyczyć lub miałyby dotyczyć w mniejszym stopniu?

Bentley nie będzie czekał do 2035 roku - już w 2030 firma będzie oferowała wyłącznie samochody elektryczne. Jest to decyzja, która została ogłoszona w związku z długofalową strategią Beyond100, w odpowiedzi na wyzwania związane z ochroną środowiska naturalnego. Warto także zaznaczyć, że Bentley jest pierwszą motoryzacyjną marką luksusową, która zapowiedziała, że wycofuje się z silników spalinowych, po raz kolejny wskazując trend dla pozostałych producentów. Podobnie było z pierwszym luksusowym SUV-em czy pierwszym prawdziwym modelem typu Grand Turismo.

Lamborghini jest marką niszową, sprzedającą ok 7-8 tysięcy samochodów rocznie. Być może będzie tak, że tego typu brandy będą mogły starać się o to, aby proces wprowadzenia napędów elektrycznych był dla nich odłożony w czasie. To co mogę potwierdzić to fakt, że zgodnie z przyjęta strategią marka rozwija program samochodów hybrydowych - pierwsze tego typu auta wyjadą z salonów Lamborghini w latach 2024-2025. Jest to jasny sygnał, że zmierzamy w kierunku możliwości oferowania klientom samochodów elektrycznych.

Czy Pańskim zdaniem galopująca elektryfikacja to dla marek takich jak Bentley i Lamborghini bardziej szansa czy wyzwanie? Zapewne jedno i drugie, ale gdyby musiał pan wybrać, co bardziej, to co by to było?

To olbrzymia szansa, a przez to także wyzwanie. Elektryfikacja daje przede wszystkim możliwość dalszego rozwoju marki. To także konieczność ciągłego patrzenia w przyszłość. Chcemy oferować samochody, które będą interesujące dla naszych klientów, a niewątpliwie będą oni coraz częściej zwracać uwagę na kwestie związane z napędami bezemisyjnymi. W tym kontekście jest to zdecydowanie szansa.

SUV-y Urus i Bentayga odmieniły obraz marek Lamborghini i Bentley. Jaki jest ich udział w sprzedaży w Polsce?

Historycznie Bentley Bentayga to pierwszy SUV w segmencie aut luksusowych, wskazujący trend dla wszystkich marek chcących się w tym segmencie pojawić. W tamtym okresie decyzja dotycząca włączenia do gamy tego modelu była postrzegana jako odważny, a wręcz kontrowersyjny ruch. Jak widać, nasi przyjaciele, inni producenci, po czasie również zdecydowali się na ten krok. Lamborghini Urus był z kolei pierwszym sportowym SUV-em na rynku.

Jeżeli chodzi o udział w sprzedaży tych modeli w Polsce to około 60% transakcji marki Lamborghini to model Urus, natomiast ok 30% sprzedaży Bentleya to Bentayga. Różnica wynika stąd, że brytyjski producent ma szerszą gamę i dla wielu klientów alternatywą jest model Flying Spur.

Wróćmy jeszcze do wspomnianego 2035 r. Gdyby miał pan opisać, gdzie będą wówczas Bentley i Lamborghini, to jak by ta wizja wyglądała?

Jestem pewien, że Bentley i Lamborghini wciąż będą benchmarkiem dla segmentu aut luksusowych. Bez względu na zmiany, które w motoryzacji są nieuniknione, obie marki będą odważnie patrzeć w przyszłość, wyróżniając się zawsze najwyższą jakością i niepowtarzalnym charakterem. Będą także przykładały wagę do tego, co dla klientów najważniejsze - zapewnienia unikalnych doświadczeń.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas