Subaru. Tak dobre, że aż złe?
Fani Subaru nie mieli w ostatnim czasie łatwego życia. Najpierw, w 2007 roku, wygląd kolejnej generacji imprezy zmusił wielu wielbicieli marki do sięgnięcia po leki antydepresyjne. Gdy emocje nieco opadły japońska marka wyprowadziła kolejny cios.
Tym razem był nim pierwszy w historii firmy silnik diesla. Mimo że inżynierowie z Fuji Heavy Industries dołożyli wszelkich starań, by jednostka nikogo nie rozczarowała (silnik zbudowano w układzie boxer), a sam silnik zdobył kilka prestiżowych nagród, szybko pojawiły się liczne głosy krytyki. Ortodoksyjni fani wytykali marce, że rozmienia na drobne swój budowany latami sportowy wizerunek, i że z połączenia subaru z dieslem wynikną tylko kłopoty. Niestety, wiele wskazuje na to, że było w tym trochę racji...
Jak donoszą nasi czytelnicy, wielu użytkowników nowych subaru z silnikiem diesla nie jest do końca zadowolonych ze swoich samochodów.
Część eksploatacyjna?
Narzekania nie dotyczą jednak samej jednostki napędowej ale układu przeniesienia napędu. Właściciele modeli forester, legacy i outback masowo zjawiają się w warsztatach w celu wymiany sprzęgła. Element ten, przez większość producentów (również przez Subaru) traktowane jest jako tzw. "część eksploatacyjna", a to oznacza, że nie podlega wymianie na gwarancji. Nie byłoby w tym pewnie nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że sprzęgła masowo odmawiają współpracy po przebiegu rzędu 20-30 tys. km.
Przedstawiciele Subaru zasłaniają się tym, że wytrzymałość sprzęgła wynika w dużej mierze z warunków użytkowania. Jako przyczynę awarii podaje się więc nieumiejętne obchodzenie się z pedałem sprzęgła. Spowodowane ono jest - wg Subaru - tym, że nowy silnik Diesla dysponuje bardzo wysokim momentem obrotowym (350 Nm) i bardzo żywiołowo reaguje na gaz. Ponieważ samochody mają napęd na wszystkie koła, zerwanie przyczepności kół w czasie ruszania jest niemożliwe, a do poślizgu, który w innych pojazdach występuje na kołach, tutaj dochodzi na tarczy sprzęgła.
Boją się wjeżdżać na krawężniki
W takiej argumentacji doszukać się można pewnej logiki. Po wprowadzeniu do oferty diesla, klientami Subaru stali się ludzie, którzy często nie mieli wcześniej do czynienia z permanentnym napędem na cztery koła. Należy jednak pamiętać, że samo Subaru określa forestera i outbacka mianem SUV-ów, czyli samochodów, które świetnie sprawdzają się nie tylko w roli pojazdów miejskich, ale też dają sobie radę w lekkim terenie, ciągają przyczepy, itd. Również wspominany "wysoki moment obrotowy" rzędu 350 Nm nie jest dzisiaj niczym szczególnym, a pojazdy z napędem 4x4 oferowane przez konkurencję nie mają tego typu problemów.
Niestety, doszło do tego, że część użytkowników pseudoterenowch samochodów boi się nawet wjeżdżać swoimi autami na krawężniki, bo - jak przestrzegają pechowcy - może się to skończyć spaleniem tarczy sprzęgła.
Oficjalnie, ponieważ nie ogłoszono żadnej akcji serwisowej, problem nie występuje. Subaru zastrzega się, że sprzęgło jest mocniejsze niż u konkurencji i nie ma mowy o błędzie konstrukcyjnym ani wadzie fabrycznej.
Trzeba jednak przyznać, że - po interwencji dziennikarzy jednej z telewizji - przedstawiciele Subaru podjęli kroki mające na celu zahamowanie tego zjawiska. Firma proponuje klientom zmianę oprogramowania komputera sterującego jednostką napędową (bardzo niski moment obrotowy w dolnym zakresie obrotów powoduje, że wielu kierowców "gasi auto" przy próbie ruszenia) a także, jeśli klient zastosował się do tego zalecenia, zwraca koszt wymiany sprzęgła, gdy to odmówi współpracy przy przebiegu poniżej 30 tys. km.
Warunkiem zwrotu kosztów jest również odbycie przez kierowcę jednodniowego, bezpłatnego szkolenia w Szkole Jazdy Subaru, które obejmuje głównie... naukę ruszania. Ma ono - zdaniem Subaru - odbywać się "bez gazu", pedał przyspieszenia powinien być wciśnięty dopiero wówczas, gdy auto zaczęło się już toczyć. Oczywiście takie traktowanie sprzęgła faktycznie wydłuża jego żywotność, problem w tym, że może też skrócić "żywotność" kierowcy, jeśli wytaczając się z podporządkowanej samochód zgaśnie na środku skrzyżowania.
O co więc chodzi? Albo Subaru wyprodukowało część, która wyraźnie nie radzi sobie z nagłym przyrostem momentu obrotowego nowoczesnego, doładowanego diesla (wcześniej notowano też problemy z kołami dwumasowymi), albo też, po wprowadzeniu jednostki wysokoprężnej, markę ukochali sobie kierowcy, którzy - przynajmniej teoretycznie - nie potrafiąc ruszać, oblaliby każdy egzamin na prawo jazdy.
Z naszych informacji wynika, że jednym z kluczy do rozwiązania tej zagadki jest fakt, że problemy ze sprzęgłem mają w większości ci, którzy nie boją się podjeżdżać pod krawężniki, wyjeżdżać z podziemnych parkingów, samodzielnie wykopywać się ze śnieżnych zasp, a czasami nawet - o zgrozo - zjechać z asfaltu jadąc na ryby. Jednym słowem - użytkują samochód zgodnie z jego przeznaczeniem. Winą za palące się sprzęgła nie można jednak obarczać wyłącznie Subaru. Kto w centrali japońskiej firmy mógł przewidzieć, że w XXI wieku, kierowca SUV-a (forester znaczy po polsku "leśnik") wyposażonego w stały napęd na cztery koła i reduktor zdecyduje się używać go również w zimie, czasami nawet poza utwardzonymi drogami...