Strażnicy graniczni musieli użyć broni. Polacy uciekali pijani i bez opon
W okolicach Hajnówki rozegrały się sceny rodem z amerykańskiego filmu akcji. Kierujący rozbitym BMW uciekał przed patrolem Straży Granicznej po szutrowej drodze. Jakby tego było mało, na felgach nie było opon, a kierowca samochodu był kompletnie pijany. Aby zmusić go do zatrzymania pojazdu, mundurowi musieli sięgnąć po broń.
Sytuacja miała miejsce nieopodal Hajnówki, kiedy funkcjonariusze z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej dostrzegli w oddali auto marki BMW, które zbliżało się w ich kierunku w bardzo niebezpieczny sposób. Widząc, że auto jedzie środkiem jezdni, zjechali na pobocze, by uniknąć kolizji. Kiedy się minęli, dostrzegli że samochód jedzie na samych felgach i ma uszkodzoną lewą stronę karoserii. Wówczas strażnicy podjęli decyzję o zatrzymaniu BMW.
Niestety, nie było to proste, bowiem kierujący BMW zignorował podawane przez funkcjonariuszy sygnały świetlne oraz dźwiękowe i zaczął uciekać. Kilkaset metrów dalej auto się zatrzymało, ale na tym się nie skończyło. Kierujący i pasażer wyraźnie byli pod wpływem alkoholu i prawdopodobnie środków odurzających. Mężczyźni stawiali czynny opór, nie wykonywali poleceń, byli agresywni, jeden z nich zaatakował funkcjonariusza. Wtedy druga osoba z patrolu oddała strzały ostrzegawcze.
Na szczęście nad sytuacją udało się szybko zapanować. Do interweniujących funkcjonariuszy Straży Granicznej z pomocą dołączył jadący w tym czasie tą samą drogą funkcjonariusz z Placówki w Białowieży, który pomógł obezwładnić agresywnego napastnika.
Po przeprowadzonym badaniu okazało się, że kierowca jest nietrzeźwy i ma 2,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Polacy odpowiedzą teraz przed sądem za znieważenie i czynną napaść na funkcjonariuszy, a kierowca dodatkowo za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu.
***