SsangYong Torres przyjechał do Polski. To pierwsza jego wizyta w Europie

To odważny projekt i uzupełnienie luki modelowej, którą SsangYong dostrzegł między modelami Korrando i Rexton. Torres nigdy wcześniej nie był prezentowany w Europie - debiut na Starym Kontynencie zaliczył w Warszawie, skąd trafił prosto z Chile.

article cover
 

Reklamowany hasłem "Unexpected Adventure" (po polsku "nieoczekiwana przygoda") Torres to spore zaskoczenie i to pomimo tego, że w 2001 r. koreańska marka zaprezentowała koncepcyjny model J100. Wówczas można było spodziewać się, że część z zastosowanych w tym aucie rozwiązań stylistycznych pojawi się w przyszłych modelach SsangYonga, ale raczej niewielu przypuszczało, że samochód w prawie niezmienionej formie trafi na ulice. A tak się właśnie dzieje. Torres czeka na europejską homologację. Sprzedaż na Starym Kontynencie ma ruszyć jeszcze w tym roku, jesienią.

 

SsangYong Torres - pierwsze wrażenie

SsangYoung Torres to projekt niezwykle odważny. Można doszukiwać się w nim podobieństw do aut innych marek, ale mimo to nie da mu się odmówić oryginalności. Auto na żywo robi lepsze wrażenie niż na zdjęciach, którymi trudno oddać prawdziwe proporcje, szczególnie przedniej części nadwozia. Koreańczycy pozycjonują go pomiędzy nieco mniejszym Korrando a flagowym Rextonem. 4700 mm długości stawia Torresa ponad sporą Toyotą RAV4 (4600 mm) i jeszcze większym Nissanem X-Trailem (4680 mm). Jak przyznaje sam SsangYong, nowy koreański SUV lawiruje pomiędzy segmentami C i D.

O ile w kwestii wymiarów Torresa można porównywać z konkretnymi autami konkurencji, o tyle pod względem stylistyki jest o to znacznie trudniej. Koreański SUV na każdym kroku chce udawać auto terenowe, czego kulminacją jest atrapa osłony koła zapasowego na klapie bagażnika - pod blaszanym panelem koła nie znajdziemy (dojazdówkę ukryto pod podłogą bagażnika), ale element ten dodaje autu charakteru.

 

Wnętrze zdradza prawdziwy charakter tego auta - to rodzinny, przestronny SUV. Przestrzeni jest mnóstwo, bez względu na to, które miejsce zajmiemy. Bagażnik pomieści standardowo 700 l, a po złożeniu tylnej kanapy do dyspozycji jest 1660 l przestrzeni.

We wnętrzu powiało świeżością

Projekt kokpitu w niczym nie przypomina tego, do czego przyzwyczaiły nas inne modele SsangYonga. W Torresie (z którego pełnymi garściami będą czerpać nowe modele koreańskiej marki) postawiono na wyświetlacze dotykowe. Pierwszy zastąpił klasyczne zegary. Drugi, centralny, służy do obsługi multimediów i ma 9 cali średnicy. Pod nim znajduje się trzeci, 8-calowy ekran, którym obsługuje się klimatyzację i nawiew.

materiały prasowe

Wnętrze robi bardzo dobre wrażenie - naprawdę przyzwoitej jakości materiały są dobrze spasowane. Na pierwszy rzut oka i na pierwszy dotyk Torres nie odbiega jakością wnętrza od tego, co proponują drożsi i bardziej znani rywale. Czy tak będzie też podczas jazdy? Z odpowiedzią na to pytanie musimy poczekać do pierwszych jazd testowych.

Pewnym jest, że auto zadebiutuje w Polsce z silnikiem benzynowym 1.5 T-GDi o mocy 163 KM, który znamy z Korrando. W standardzie znajdzie się napęd na przednią oś, ale w opcji pojawi się wariant 4x4. Skrzynie biegów będą dwie - i automat, i manual będą miały sześć biegów. W listopadzie do oferty Torresa dołączy wersja elektryczna. Ceny? W tej chwili nic na ich temat nie wiadomo. Można się jednak spodziewać, że SsangYong będzie wyceniony bardzo konkurencyjnie. Mając na uwadze, jak Koreańczycy pozycjonują to auto i jak wyceniają na polskim rynku Korrando i Rextona, ceny Torresa powinny startować z pułapu około 130-140 tys. zł.

materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas