Sprawcy wypadku, w którym zginęła 17-latka, grozi dożywocie
Prokuratura w Łodzi skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 45-letniemu kierowcy Audi A6. Mężczyzna w maju ubiegłego roku będąc pod wpływem alkoholu spowodował w Łodzi wypadek, w którym zginęła 17-latka, a obrażeń ciała doznała dwójka dzieci.
O zakończeniu śledztwa w tej sprawie poinformował w piątek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Chodzi o wypadek, do którego doszło 30 maja 2020 roku na skrzyżowaniu al. Włókniarzy z ul. Legionów w Łodzi. W jego wyniku śmierć poniosła 17-letnia pasażerka Fiata Brava, w które z dużą siłą uderzyło Audi. Trzech innych pasażerów, w tym dwoje dzieci doznało obrażeń ciała."45-letni mężczyzna oskarżony został m.in. o zabójstwo 17-latki i usiłowanie zabójstwa pozostałych osób podróżujących samochodami biorącymi udział w zdarzeniu oraz spowodowanie u nich obrażeń ciała. Kolejny zarzut dotyczy kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości. Z uwagi na przyjętą kwalifikacje prawną zdarzenia można mówić o grożącej mu karze nawet dożywotniego pozbawienia wolności" - podał prok. Kopania.Z ustaleń śledczych wynika, że audi jechało al. Włókniarzy od strony ul. Srebrzyńskiej. Oprócz kierowcy w samochodzie była pasażerka. Po dojechaniu do skrzyżowania z ul. Legionów, mimo czerwonego światła jadący z dużą prędkością kierowca nie zatrzymał się i wjechał na skrzyżowanie.W ten sposób doprowadził do zderzenia z fiatem brava, w którym oprócz kierowcy była trójka jego dzieci, dwie córki w wieku 17 i 7 lat oraz 13-letni chłopiec. Najstarsza z poszkodowanych zmarła w szpitalu. Do placówki medycznej przewieziono także 24-letnią pasażerkę Audi, która mimo obrażeń wypisała się na własne żądanie.
"Z wyliczeń powołanego biegłego wynika, że prędkość Audi wynosiła około 85 km/h. W chwili zdarzenia kierowca był nietrzeźwy, a stężenie alkoholu w jego organizmie przekraczało 1 promil. Nie posiadał uprawnień do kierowania samochodem" - dodał rzecznik.W śledztwie podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanych czynów, stwierdził przy tym, że był przekonany, iż wjeżdża na skrzyżowanie na zielonym świetle. Poddano go badaniom sądowo-psychiatrycznym. Biegli nie dopatrzyli się podstaw do kwestionowania jego poczytalności