Sprawca śmiertelnego wypadku w Rzezawie wyjdzie z aresztu?
Obrońca 52-letniego Roberta R., podejrzanego o zabójstwo rowerzysty i usiłowanie zabójstwa czterech innych osób w niedzielę 15 kwietnia w Rzezawie, złożył zażalenie na decyzję sądu o aresztowaniu swojego klienta. Zwolnieniu podejrzanego z aresztu sprzeciwia się prokuratura.
Zażalenie obrońcy rozpozna Sąd Okręgowy w Tarnowie. Prokuratura Rejonowa w Bochni postawiła mężczyźnie zarzut zabójstwa rowerzysty i usiłowania zabójstwa czterech innych osób; bocheński Sąd Rejonowy na wniosek prokuratury zastosował wobec niego areszt na trzy miesiące.
"Zdaniem prokuratury areszt w tym przypadku jest uzasadniony i bezwzględnie konieczny; chodzi o zabezpieczenie społeczeństwa. Będziemy wnosili o nieuwzględnienie zażalenia i utrzymanie w mocy postanowienia o zastosowaniu aresztu tymczasowego" - powiedział w poniedziałek PAP prok. Mieczysław Sienicki z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Do wypadku doszło w niedzielę 15 kwietnia po południu na drodze powiatowej w Rzezawie (między Bochnią a Brzeskiem). Poruszający się samochodem fiat panda 52-letni mieszkaniec Katowic wjechał w grupę trojga rowerzystów i dwóch pieszych. Potem próbował odjechać, ale został ujęty przez świadków po około 200 metrach, gdy potrącił kolejnego pieszego. Świadkowie wezwali policję i przekazali kierowcę funkcjonariuszom.
W wyniku doznanych obrażeń jedna osoba zmarła, a cztery zostały ranne, w tym jedna ciężko.
Po przesłuchaniu świadków i zebraniu materiału dowodowego prokuratura uznała, że właściwe jest przedstawienie sprawcy zarzutu zabójstwa i usiłowania zabójstwa czterech osób, nie zaś - nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Świadkowie zeznali m.in., że kierowca celowo wjechał w grupę rowerzystów i pieszych, a nawet dodał gazu. Także po zatrzymaniu nie okazywał skruchy. Według niektórych świadków Robert R. miał mówić, że "uwolnił potrąconych od zła" oraz inne nielogiczne rzeczy. Podejrzany podczas przesłuchania nie przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień i oświadczył, że nic złego nie zrobił.
Przesłuchanie podejrzanego i posiedzenie aresztowe odbyły się w trybie wyjazdowym w szpitalu psychiatrycznym w Krakowie, dokąd sprawca trafił po wypadku. Jak ustaliła prokuratura, leczył się psychiatrycznie. Ze względu na mankamenty zdrowia psychicznego prokuratura wystąpiła o ustanowienie podejrzanemu obrońcy z urzędu.