Skarb po dziadku. Masz taką książeczkę w szufladzie? Jest warta 22 tys. zł
Rząd wciąż szuka osób, które nie odebrały przed laty wymarzonych Fiatów 125p i 126p. W sumie, w skali kraju, to 241 osób. Państwowy dług względem tych obywateli sięga obecnie - uwaga - 3 852 111 zł. Co zrobić, by odebrać należne pieniądze?
Z informacji, do których dotarł "Fakt" wynika, że jeszcze 223 osoby w Polsce mają szansę uzyskać rekompensaty z tytułu tzw. przedpłat na popularnego niegdyś Malucha, czyli Fiata 126p. Dalszych 18 osób może starać się o takie zadośćuczynienie w związku z przedpłatami na zakup Fiata 125p, który - po wygaśnięciu włoskiej licencji - oferowany był też jako FSO/Fiat 1500.
W przypadku Malucha kwota rekompensaty wynosi obecnie 15 501 zł. Posiadacz książeczki przedpłatowej na "dużego fiata" otrzyma nawet 21 966 zł. Komu przysługują zdeponowane niegdyś w PKO pieniądze?
Warunkiem odebrania rekompensaty jest posiadanie książeczki przedpłatowej PKO BP. Posiadacz takiego dokumentu, który nie odebrał samochodu, może zgłosić się do placówki banku i wypłacić rekompensatę wraz z odsetkami.
Ale uwaga, można ją dostać w sytuacji, jeśli wpłaty na rachunku przedpłaty były dokonywane systematycznie, to znaczy nie było przerw we wpłatach" - czytamy w Fakcie.
Co istotne - o odbiór przedpłaty mogą się również ubiegać spadkobiercy właściciela książeczki.
Przedpłaty i ceny ekspresowe. Maluch za 120 tys. zł
Historia Fiata 126
Stosowany w Polsce od lat siedemdziesiątych system przedpłat miał "pomóc" obywatelom odłożyć pieniądze na własne cztery kółka, przy okazji zapewniając stałe wpływy do państwowego budżetu. Zakup "Malucha" wiązał się dla przeciętnej rodziny z ogromnymi wyrzeczeniami. Początkowa cena Fiata 126p ustalona została na 69 tys. zł. Średnia płaca w Polsce w 1973 roku wynosiła, według danych GUS, 2798 zł. Biorąc pod uwagę ówczesne zarobki, miejskie - z założenia - autko wymagało odłożenia blisko 25 średnich krajowych.
Mimo tego zapotrzebowanie było tak ogromne, że dwie fabryki nie nadążały z produkcją. Czas oczekiwania na zamówiony egzemplarzy wynosił ponad 4 lata. By zaradzić takiej sytuacji, władze PRL wpadły na pomysł zorganizowania tzw. systemu przedpłat i cen ekspresowych. W drugim przypadku - po uiszczeniu stosownych opłat - samochód można było odebrać w miesiąc od złożenia zamówienia. Wówczas cena Malucha wynosiła jednak - uwaga - 120 tys. zł.
Przedpłata czyli nie piję, bo zbieram na Malucha
Zdecydowanie większa liczba chętnych zdecydowała się jednak skorzystać z tzw. przedpłat. "Kowalski" musiał założyć w PKO specjalną książeczkę oszczędnościową, oznaczoną literą "F" (jak Fiat), wpłacić na nią co najmniej 5 000, a następnie zadeklarować, w którym roku chciałby odebrać pojazd - od tego zależała wysokość późniejszych rat. Pierwsze samochody miały być dostępne w 1977 roku, czyli cztery lata po rozpoczęciu zapisów. Ostatnie planowano przekazać w 1980 roku.
Kolejna "tura" przedpłat, z której pochodzą niedoszli - poszukiwani przez PKO - właściciele Maluchów i "dużych fiatów" - ruszyła w burzliwym dla polskiej historii roku 1981.
Kupowanie auta - kalka z PRLu?
Co wymowne, sytuacja przypominała nieco współczesne realia. Zakładając książeczkę nabywca nie miał żadnej gwarancji ceny. Mówiąc wprost - deklarował, że zapłaci za samochód tyle, na ile będzie on wyceniony przez fabrykę w dniu jego dostarczenia. Dziś mamy do czynienia z analogiczną sytuacją. Złożenie zamówienia na nowe auto u wielu dealerów nie daje nam nie tylko gwarancji ceny, ale również terminowej dostawy pojazdu...
Podobieństw z latami osiemdziesiątymi jest więcej. Również wówczas w Polsce szalała inflacja, a same przedpłaty, z których wpływy trafiały przecież do Skarbu Państwa (przemysł motoryzacyjny był w całości państwowy) miały też ukryty cel. Chodziło o walkę z nawisem inflacyjnym. Terminowe wpłaty konkretnych sum pieniędzy pozwalały systematycznie ściągać z rynku nadmiar pieniądza znajdującego się w rękach obywateli.
Co ciekawe, owych 241 osób, które zachowały prawo do rekompensaty z uwagi na uiszczane w latach osiemdziesiątych przedpłaty, teoretycznie nie musi się spieszyć z ich odbiorem. Twórcy systemu przedpłat nie określili terminu ich obowiązywania, więc nie zachodzi obawa o ich przedawnienie.
***