Skandal na Kormoranie
Leszek Kuzaj z pilotem Erwinem Mombaertsem (puegeot 206) zwyciężyli w 28. Rajdzie Kormoran. Zawody zakończyły się w atmosferze skandalu. Wypowiedziom na temat rajdu towarzyszył smutek i żal z eskalacji napięcia do jakiego doszło podczas zawodów. Padło wiele pretensji pod adresem organizatorów rajdu, sędziów, zawodników i kibiców. Janusz Szerla, przewodniczący składu sędziowskiego zawodów, przekazał na konferencji prasowej, że sędziowie w sobotę byli bliscy przerwania zawodów. Obserwowaliśmy z niepokojem wydarzenia, które się tutaj działy. Przyglądając się z boku uważamy, że niektórzy zawodnicy podgrzewali ku temu atmosferę. Wyciągniemy konsekwencje i będą silne reperkusje. Nie możemy tego tolerować. Żal mi tylko organizatorów poinformował Szerla.
Na konferencję nie przyszedł zwycięzca zawodów Leszek Kuzaj. Przedstawiciel jego zespołu Marek Bafia tłumaczył rajdowca zmęczeniem psychicznym.
Sugestie Leszka na temat tego rajdu są takie, że był on źle zorganizowany. Były fatalne zabezpieczenia. Organizatorzy dali zły przykład. Szkoda, że rajd skończył się w takich okolicznościach. Leszek najechał na leżącą na drodze kłodę. Uważamy, że był to jednak wybryk chuligański. Po zakończeniu OS, na którym to się stało Leszek był bardzo zdenerwowany i sądzę, że zbyt nerwowo się wypowiadał
w taki sposób Bafia tłumaczył zachowanie Kuzaja, który o podłożenie kłody oskarżał fanów Hołowczyca.
Krzysztof Hołowczyc był smutny, z rozżaleniem mówił, że
ktoś manipulował rajdem
. Dodał przy tym, że sędziowie wykazali się żenującym poziomem. Jego zdaniem byli niewykształceni, nie znali języków obcych koniecznych do obsługi rajdu, w którym często mechanikami poszczególnych załóg są obcokrajowcy. Zarzucił też brak kompetencji przy badaniach technicznych.
To jest wrzód, który trzeba przeciąć. Jeszcze kilka lat temu ścigaliśmy się w prawdziwej sportowej atmosferze. Muszą być ustalone twarde reguły, dzięki którym będziemy mogli spokojnie się ścigać. Jak to możliwe, żeby komisarze techniczni spuszczali z kół powietrze, żeby drutem sprawdzić, czy w środku jest mus
(specjalna pianka wypełniająca oponę- red.).
Na całym świecie wiedzą, że opona z musem jest cięższa. Dlaczego komisarze nie mieli wagi, to jest śmieszne
- komentował Hołowczyc.
Utworzyła się grupa ludzi, którzy ustawiają rajdy
dodał.
Wyraźnie zdegustowany był Tomasz Kuchar, który na ósmym OS miał przygodę z kamieniami rzuconymi na drogę. Złapał dwie gumy z prawej strony.
Nie łapie się dwóch kapci w szutrowych, zbrojonych oponach. Jechałem potem bez dwóch opon, zdewastowałem samochód. Dzień wcześniej nie wierzyłem Leszkowi, kiedy mówił o swoim przypadku, ale dziś wiem, że nie kłamał. Żaden z kierowców nie miał z tym nic wspólnego. Uważam, że to była wyłącznie sprawka pseudokibiców
mówił trzeci w Kormoranie Kuchar.
Jego pilot Maciej Szczepaniak stwierdził, że z tego wszystkiego nic dobrego nie wyniknie.
Ten rajd pokazał, że tytuł rajdowego mistrza polski się zdewaluował. Na pewno sponsorzy zastanowią się nad inwestowaniem w ten sport, jeśli w poniedziałek przeczytają w gazetach, że rajd zakończył się skandalem
powiedział.
Zły i załamany Andrzej Szarama jeszcze bardziej złorzeczył na organizację rajdu. Wcześniej w biurze prasowym doszło do szarpaniny między nim a rzecznikiem rajdu i ochroniarzami.
Odchodzę z Automobilklubu Olsztyńskiego. Na rajdzie panował bałagan. Za każdą górka mijałem bardzo blisko kibiców. Mam nadzieję, że ten rajd więcej się nie odbędzie
mówił Szarama.
Na zakończenie konferencji prasowej kilka słów na osłodę powiedział w końcu Hołowczyc.
To jest piękny rajd, jedyny na szutrach w tym kraju. Nigdzie indziej na trasach nie ma tak licznej publiczności. A ja kocham ten sport i chcę się ścigać. Jeszcze zamierzam wygrać kiedyś Kormorana
zapowiedział pokonany na własnym terenie kierowca.