Sebastian Vettel zapowiada walkę o piąty z rzędu tytuł
Niedzielny wyścig o Grand Prix Australii rozpocznie 65. sezon mistrzostw świata Formuły 1. W ostatnich czterech latach dominował Niemiec Sebastian Vettel z ekipy Red Bull, który także w tym roku zapowiada walkę o zwycięstwo.
Nowym partnerem Vettela, który w karierze wygrał już 39 wyścigów, a wystartował w 120, będzie w tym roku Australijczyk Daniel Ricciardo, były kierowca ekipy Toro Rosso. Ma za sobą 50 występów w F1, ale nie ma w dorobku żadnego zwycięstwa ani pole position.
Ricciardo, 14. w poprzednim sezonie, zastąpił w ekipie Red Bulla swojego rodaka Marka Webbera, trzeciego kierowcę 2013 roku. To - zdaniem ekspertów - może sprawić, że austriacki team, którego właścicielem jest miliarder Dietrich Mateschitz, może mieć problemy z ponownym zwycięstwem w klasyfikacji konstruktorów.
Trzy tegoroczne sesje testów przed sezonem - w Hiszpanii i dwukrotnie w Bahrajnie - nie były udane dla mistrza świata. Vettel miał problemy z bolidem, doszło do kilku awarii m.in. elektroniki i skrzyni biegów. Czy rzeczywiście nowy bolid nie jest dopracowany, czy też - jak w ubiegłych latach - była to tylko zasłona dymna, okaże się już w niedzielę podczas pierwszego wyścigu w Melbourne.
Statystyka wskazuje, że Niemiec bardzo dobrze rozpoczynał swoje mistrzowskie sezony. W każdym z czterech, gdy został mistrzem świata, na inaugurację uplasował się w czołowej czwórce.
Niewiadomą pozostają też wzajemne stosunki panujące między Vettelem a Ricciardo. Ten pierwszy nigdy nie krył, że czuje się liderem, w siedzibie teamu w Milton Keynes był zawsze numerem jeden. Taką sytuację akceptował Webber, więc rzadko dochodziło między nimi do spięć.
Ciekawie zapowiada się sezon dla Ferrari, gdzie także nastąpiły zmiany kadrowe. W miejsce Brazylijczyka Felipe Massy, partnerem Fernando Alonso będzie Kimi Raikkonen. W sezonie 2013 Hiszpan był drugi, a Fin, ubiegłoroczny triumfator GP Australii, piąty.
Szef teamu z Maranello Stefano Domenicali pytany o to, kto będzie pierwszym kierowcą zespołu, nie odpowiedział wprost. "Mamy dwóch zawodników, byłych mistrzów świata, którzy mogą w tym roku walczyć o tytuł. Zobaczymy, jak będą się spisywać w pierwszych startach. Na razie liderów jest... dwóch" - powiedział Domenicali.
Także 32-letni Alonso nie chciał przed sezonem ujawnić szczegółów dotyczących zespołu. "Jesteśmy jednym teamem, potrzebujemy w nim perfekcyjnej harmonii i to jest nasz priorytet" - przyznał Hiszpan, który ma w dorobku 32 zwycięstwa w wyścigach GP, a Fin - 20.
Australia już po raz 30. gościć będzie wyścig F1, a po raz 17. właśnie w tym kraju nastąpi inauguracja sezonu. W Melbourne kierowcy wystartują po raz 19. z rzędu, wcześniej, w latach 1985-95, ścigali się w Adelajdzie. W ubiegłym roku Raikkonen wyprzedził Alonso i Vettela. Tor ten jest szczęśliwy dla "Ice Mana", który wygrał tam także w 2007 roku. Vettel triumfował tylko raz w 2011, Alonso również raz - w 2006. Rekordzistą GP Australii jest jednak Brytyjczyk Jenson Button (McLaren). Wygrał trzy razy (2009-10, 12) i zapowiada, że jeżeli nie będzie miał problemów technicznych, także w tym roku chce walczyć o miejsce na podium. Tym bardziej, że zespół z siedzibą w Woking podczas tegorocznych testów uzyskiwał bardzo przyzwoite rezultaty.
65. sezon Formuły 1 zapowiada rewolucję techniczną w bolidach. Po ośmiu latach stosowania wolnossących silników V8 o pojemności 2,4 litra, do F1 wracają jednostki napędowe z turbodoładowaniem o pojemności 1,6 litra z systemem odzyskiwania energii cieplnej ze sprężarki, która na prawie pół minuty na jednym okrążeniu doda jednostce napędowej około 160 KM.
Inna nowinka to stałe numery startowe, jakie Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) przyznała kierowcom. Będą ich używać do końca startów w F1.
Jedynkę otrzymał Vettel. Gdyby w przyszłości stracił tytuł, FIA zatwierdziła dla niego numer pięć. Na +13+, uważaną za pechową, zgodził się Wenezuelczyk Pastor Maldonado z teamu Lotus.