SCT w Warszawie. Rada miasta złamała konstytucję? RPO interweniuje

Rzecznik Praw Obywatelskich zajął się sprawą obrad Rady Miasta Warszawy, podczas których uchwalono przepisy o Strefie Czystego Transportu (SCT). RPO uważa, że podczas obrad mogło dojść do złamania konstytucji.

Nie dla wszystkich chętnych mieszkańców Warszawy znalazło się miejsce na sali obrad
Nie dla wszystkich chętnych mieszkańców Warszawy znalazło się miejsce na sali obradPaweł SupernakPAP

Nie chodzi jednak o same przepisy o SCT, a sposób przeprowadzenia obrad i przyjęcia przepisów. Strefa wywołuje wiele kontrowersji, czemu wyraz chcieli dać mieszkańcy Warszawy, obawiający się komunikacyjnego wykluczenia. W efekcie w ratuszu pojawiło się wielu przeciwników wprowadzenia strefy. Osobom, które zapisały się, umożliwiono zabranie głosu, natomiast grupa była tak liczna, że nie wszyscy chętni do obserwowania obrad zostali wpuszczeni na salę.

Sto osób nie weszło na salę obrad. To było złamanie konstytucji?

Za drzwiami została ponad setka osób, pilnowała ich straż miejska. Skandowali oni zza zamkniętych drzwi hasła: "Nie dla SCT!" "Precz z komuną Trzaskowskiego!", "Wpuścić mieszkańców" i "Referendum".

Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek uważa, że miejscy urzędnicy, blokując mieszkańcom dostęp do sali obrad, mogli złamać konstytucję. Art. 61 Konstytucji RP mówi, że obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publicznej.

Dlatego RPO zwrócił się do przewodniczącej Rady Ewy Malinowskiej-Grupińskiej o przedstawienie przyczyn i okoliczności zaistniałej sytuacji.

Obrady odbywały się z jednej z sal Pałacu Kultury i Nauki. Była ona zbyt mała, by pomieścić wszystkich zainteresowanych, a już wcześniej było wiadomo, że przepisy o SCT bulwersują część mieszkańców i można było się spodziewać, że chętnych do obserwowania radnych będzie wielu. Stąd pojawiły się podejrzenia, że urzędnicy celowo wybrali salę na tyle małą, by nie dla wszystkich zainteresowanych znalazło się miejsce. Kwestię sali podczas swoich wystąpień podnosili radni opozycji, wskazując, że dyskusje na tak ważny temat jak SCT powinna odbywać się w sali większej oraz dostosowanej do potrzeb osób niepełnosprawnych.

Same obrady można było również śledzić w internecie - dostępna była transmisja w serwisie Youtube.

Radni głusi na głosy mieszkańców. Przepisy o SCT przyjęte

Przypomnijmy, że czwartkowe obrady zakończyły się przyjęciem przepisów o SCT. Głosowanie odbyło się wg klucza partyjnego - radni KO głosowali za ich przyjęciem, radni PiS - przeciw. Odrzucono wszystkie poprawki poza jedną, zgłoszoną przez przedstawicieli KO, która przywracała wielkość strefy do pierwotnych rozmiarów i założeń. Została ona złożona jeszcze zanim głos zabrali zgromadzeni mieszkańcy. Notabene, samymi ich wystąpieniami radni rządzącej większości również nie byli szczególnie zainteresowani, często wychodząc z sali.

Wielu mieszkańców nie zostało wpuszczonych i musieli obserwować obrady na ekranie TVPaweł SupernakPAP

Radni Koalicji Obywatelskiej już wcześniej odrzucili obywatelską inicjatywę dotyczącą przeprowadzenia referendum ws. wprowadzenia strefy SCT.

Kraków też walczy z SCT. Urzędnicy grają na czas

Wprowadzanie SCT wywołuje duży sprzeciw społeczny nie tylko w Warszawie. W Krakowie mieszkańcy przygotowali obywatelski projekt uchwały unieważniającej wprowadzenie SCT i zebrali rekordową liczbę głosów poparcia (ponad 7,5 tys.). W tej sytuacji radni muszą pochylić się nad projektem, na razie grają na czas twierdząc, że "weryfikują podpisy". Obywatelską uchwałą radni zajmą się dopiero 17 stycznia, a strefa w Krakowie ma zacząć obowiązywać od 1 lipca 2024 roku.

Z drugiej strony przepisy o SCT zostały zaskarżone do wojewody małopolskiego, który skierował sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten wyznaczył termin rozprawy na 11 stycznia.

Przedstawiciele komitetu Kraków dla Kierowców, którzy zainicjowali walkę o uchylenie SCT, zwrócili uwagę, że radni mają świadomość, że uchwała o wprowadzeniu strefy od początku była wadliwa, a teraz chcą przełożyć rozpatrzenie wniosku obywatelskiego do czasu, aż o jej losach zadecyduje sąd.

NBCR podsumowuje program E-VAN. Polskie elektryki trafią do produkcjiPaweł RygasINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas