Samochodowa akcyza niezgody
Temat podwyżki podatku od używanych aut znów rozgrzał ekspertów. Importerzy i warsztaty wieszczą katastrofę, ich adwersarze przypominają o klimacie - pisze w środę "Puls Biznesu".
Gazeta przypomina, że w połowie września Jadwiga Emilewicz, jeszcze jako wicepremier i minister rozwoju, podczas konferencji prasowej poświęconej elektromobilności poinformowała, że rząd rozważa powrót do projektu podniesienia akcyzy na używane samochody. "Nowe przepisy miałyby uczynić ich import nieopłacalnym. Branża motoryzacyjna od razu wyraziła sprzeciw. Ostatnio antypodwyżkowy ruch przybrał na sile - dołączyły do niego kolejne organizacje" - czytamy.
Prezes Stowarzyszenia Komisów Maciej Szymajda zwraca uwagę, że ewentualne zahamowanie importu pojazdów używanych "odbiłoby się w pierwszej kolejności na osobach zajmujących się nim zawodowo". "Koniec końców mimo podwyżki budżet państwa zanotowałby straty, a sprzedaż nowych aut, w tym elektrycznych, pozostałaby na tym samym poziomie" - ocenił Szymajda cytowany w artykule.
Andrzej Duch, przedstawiciel Ogólnopolskiej Komisji Rzemiosł Motoryzacyjnych, Związku Rzemiosła Polskiego (OKRM ZRP), ma podobne spostrzeżenia. "Oczywiście zatruwające środowisko najstarsze pojazdy sprowadzane z zagranicy powinny być eliminowane z rynku europejskiego, jednak zatrzymanie importu aut do Polski przyczyni się do likwidacji tysięcy stanowisk pracy" - mówi.
Tymczasem po odwołaniu Jadwigi Emilewicz z funkcji ministra, temat zmian w akcyzie upadł. "W MF nie pracujemy nad podwyżką stawek podatku akcyzowego od samochodów, ale mamy projekt, który ma eliminować oszustwa w tej branży, a także projekty informatyczne ułatwiające obsługę akcyzy" - informowało 16 października biuro prasowe resortu finansów.
I chociaż w przepisach nic się nie zmieniło, słowa Jadwigi Emilewicz miały swój ciężar. We wrześniu do Polski sprowadzono 88 626 samochodów używanych, co jest najwyższym tegorocznym wynikiem.