Samochód z joystickiem

To pierwszy i jak na razie jedyny taki Peugeot Partner w Polsce. Oprócz kierownicy ma joystick, do tego rampę dla wózka inwalidzkiego i automatycznie podnoszoną tylną pokrywę. Kierowca z czterokończynowym porażeniem, czyli osoba, która nie porusza ani nogami, ani rękoma jest w stanie sama go obsłużyć. Jak to możliwe?

Wszystko za sprawą Mateusza Puszkarskiego, wielokrotnego medalisty Polski w łyżwiarstwie szybkim. Jego karierę sportową przerwał pechowy wypadek. Niefortunny skok na główkę, przerwany rdzeń kręgowy i paraliż obu nóg i rąk. Mateusz potrafi jedynie poruszać trzema palcami w obu rękach i to właśnie dało wszystkim nadzieję.

Po tragicznym wypadku Mateusz nie chciał rezygnować z normalnego życia. Chciał nadal być samodzielny i poruszać się własnym samochodem, tym bardziej, że dzięki determinacji, ukończył studia na wydziale prawa i obecnie jest aplikantem radcowskim. Teraz po wielu latach marzenia o samodzielnym prowadzeniu auta mogą się urzeczywistnić.

W Polsce nie ma instytucji państwowej, która pod kątem mobilności opiekuje się osobami niepełnosprawnymi i pomaga w adaptacji samochodu. Po wypadku Mateusz zwrócił się więc o pomoc do Stowarzyszenia Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom "SPiNKa".  Wtedy ruszyła fala pozytywnej energii. Prezes stowarzyszenia zwrócił się do Peugeot Polska z prośbą o pomoc i przekazanie samochodu, a w zbiórkę funduszy potrzebnych na adaptację włączyło się wiele osób prywatnych i instytucji w tym m.in. PZU, które przekazało znaczną kwotę z funduszu prewencyjnego oraz PKO Bank Polski.

Reklama

W sumie na przebudowę potrzebnych było około 280 tys. zł. W Holandii znaleziono firmę, która adaptuje samochód do tak skomplikowanych potrzeb. Niestety okazało się, że za wykonane zagranicą modyfikacje, trzeba będzie zapłacić dodatkowo podatek VAT. Izba celna nie przychyliła się do prośby "SPiNKi" o odstąpienie od naliczenia podatku.

W takiej sytuacji rozpoczęto poszukiwania firmy, która dokona adaptacji w Polsce. - Zależało nam, aby Mateusz mógł samodzielnie wsiąść i kierować pojazdem, bez pomocy innych osób. W tym celu z tyłu pojazdu została zamontowana rampa najazdowa, aby wózek inwalidzki mógł swobodnie wjechać do samochodu. Usunęliśmy fotel kierowcy i zainstalowaliśmy system mocowania wózka oraz system sterowania. Dzięki temu Mateusz pomimo porażenia czterokończynowego może swobodnie kierować pojazd za pomocą joysticka - tłumaczy Interii Zbigniew Zawada, Kierownik Pracowni Szkolenia Kierowców w Przemysłowym Instytucie Motoryzacji oraz właściciel firmy, która podjęła się tak skomplikowanej adaptacji.

- Największy koszt całej adaptacji to system sterowania na czele z joystickiem. Pochodzi z Niemiec i kosztuje ponad 100 tys. zł. - dodaje Zawada. - Poza tym trzeba było zmodyfikować podłogę samochodu, przenieść zbiornik paliwa, przewody hamulcowe i układ wydechowy. Do tego zamontować siłownik unoszący na pilota tylną klapę, system mocowania wózka i naleźć sposób na obsługę kierunkowskazów. To wszystko niby jest już w samochodach, ale sporo kosztuje, nam udało się ograniczyć koszty o około 47 proc. - tłumaczy i dodaje, że takie rozwiązania są powszechnie dostępne i doskonale się sprawdzają w innych Państwach Unii Europejskiej.

Samochód zaprezentowano w ramach konferencji Mobilność motoryzacyjna osób niepełnosprawnych, jako czynnik wspierający aktywność zawodową i społeczną. Głównym jej celem jest zainteresowanie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej stworzeniem instytucji państwowej wspierającej mobilność osób niepełnosprawnych wzorem innych krajów Unii Europejskiej.

Juliusz Szalek

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama