Rozpędzony Mustang uderzył w zaparkowane auto. Obrońca: to wina samochodu

Elektryczny Mustang Mach-E wiózł 23-latkę autostradą w Filadelfii. Podróż skończyła się tragicznym wypadkiem. Obrońca twierdzi, że współwinny był samochód.

W ubiegłym tygodniu w Polsce odbyły się dziennikarskie testy BlueCruise. To rozwiązanie Forda pozwalające na półautonomiczne poruszanie się po autostradach, działające również w Polsce. Samochód z włączonym aktywnym tempomatem i asystentem pasa ruchu potrafi sam poruszać się autostradą - przyspiesza do zadanej prędkości, utrzymuje dystans od poprzedzającego auta i pokonuje łuki drogi, nie zmieniając pasa ruchu. Kierujący nie musi używać stóp ani dłoni. Ważne jednak, by cały czas obserwował drogę, czego pilnują kamery zamontowane za kierownicą. Jeśli dostrzegą, że kierowca koncentruje się na czymś innym, system wymaga, by przejął sterowanie. System uzyskał oficjalna certyfikację w Unii Europejskiej. W testach brał udział jeden z naszych kolegów - Mach-E zaliczył je wzorowo.

Reklama

BlueCruise nie zwalnia kierowcy z odpowiedzialności

To trzeba wyraźnie zaznaczyć: zgodnie z obowiązującymi przepisami, to wciąż kierowca odpowiada za to, co się dzieje z samochodem. System wspomaga go zwalniając z obowiązku ruszania kierownicą i dodawania gazu, ale wymaga sprawowania pełnej kontroli, by zainterweniować w przypadku niespodziewanej sytuacji.

Niestety, zapomniała o tym 23-letnia studentka medycyny z Filadelfii, która w marcu tego roku poruszała się o 3 nad ranem międzystanową autostradą nr 95. Prowadzony przez nią Mustang Mach-E przemieszczał się z włączonym systemem Ford BlueCruise, gdy z prędkością 71 mil na godzinę, czyli 114 km/h uderzył w stojący na skraju drogi samochód. W wyniku kolizji zginęły dwie osoby, a w sumie w zdarzeniu uczestniczyły cztery pojazdy. 

Ta sprawa wciąż jest w toku. Jak się okazało na miejscu zdarzenia, siedząca za kierownicą Mustanga kobieta znajdowała się pod wpływem niedozwolonych środków i została oskarżona o zabójstwo podczas prowadzenia "pod wpływem" i nieumyślne spowodowanie śmierci. 

Obrońca zrzuca winę na system BlueCruise

Jednak jeden z broniących kobietę prawników twierdzi, że żeby oskarżyć ją o zabójstwo w czasie prowadzenia pod wpływem zabronionych środków, zgodnie z prawem stanu Pensylwania trzeba udowodnić, że przyczyną wypadku było właśnie przebywanie pod wpływem tychże. Jeżeli okaże się, że zawiodły systemy Forda, nie będzie można wystosować takiego oskarżenia, nawet jeśli prowadząca faktycznie nie była trzeźwa. 

Ford współpracuje z władzami by wyjaśnić przyczyny tego konkretnego wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Jak podaje Associated Press, dwa wcześniejsze wypadki z udziałem BlueCruise również miały miejsce w godzinach nocnych. 

Zaznaczamy jeszcze raz: w Polsce dziś żaden system jazdy autonomicznej nie zwalnia kierowcy z obowiązku kontrolowania pojazdu i reagowania w sytuacji zagrożenia. Systemy wspierające kierowcę mają go właśnie wspierać, sprawiając, by nie męczył się w podróży, ale go nie zastępują. Niewykluczone, że gdyby siedząca za kierownicą kobieta obserwowała drogę i była trzeźwa, bez problemu uniknęłaby kolizji. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ford Mustang Mach-E
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy