Rowerzysta pędził prawie 70 km/h za ciężarówką. Chciał oszukać prawa fizyki
Skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się rowerzysta, który w odległości może jednego metra jechał za naczepą ciężarówki. Schowany przed oporami powietrza cyklista osiągnął prędkość 70 km/h, ale czasu na reakcję w przypadku hamowania nie miał w ogóle.

- Jazda blisko za ciężarówką, choć może wydawać się korzystna, jest ekstremalnie niebezpieczna i niezgodna z prawem.
- Rowerzysta w Szczecinie ryzykował życie, rozpędzając się do 70 km/h za cysterną dzięki tunelowi aerodynamicznemu.
- Badania potwierdzają, że jazda "na zderzaku" dla oszczędności paliwa to mit i nieodpowiedzialne zachowanie.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Rowerzysta jechał za cysterną z prędkością prawie 70 km/h
W błyskawicznym tempie internet obiegł film przedstawiający rowerzystę ze Szczecina, który na trzypasmowej Trasie Zamkowej wykorzystał tunel aerodynamiczny za jadącą ciężarówką i rozpędził się do około 70 km/h. Jego próba pobicia rekordu została zarejestrowana przez mężczyznę podróżującego po Polsce Fiatem 126p.
Rowerzysta najprawdopodobniej zapoznał się z badaniem "Effects of Highway Slipstreaming on California Gas Consumption", ponieważ poruszał się w odległości około jednego metra za naczepą. Wykorzystanie tunelu aerodynamicznego pozwoliło mu osiągnąć zawrotną, ale jednocześnie bardzo ryzykowną prędkość. Wyprzedzający go Maluch jechał niespełna 80 km/h, więc można przypuszczać, że rowerzysta zbliżył się do 70 km/h.
Na trzypasmowej drodze pędził rowerem 70 km/h
Tego typu jazda nazywana jest profesjonalnie "draftingiem” i na drodze publicznej może zakończyć się tragicznie. W przypadku gwałtownego lub awaryjnego hamowania pojazdu ciężarowego, rowerzysta nie miałby żadnych szans na reakcję ani na uniknięcie zderzenia.
W wyścigach samochodowych i motocyklowych zjawisko to jest standardową, a wręcz pożądaną techniką stosowaną na długich prostych. Trzymanie się bardzo blisko poprzedzającego pojazdu pozwala na wykorzystanie tzw. tunelu aerodynamicznego, czyli obszaru zmniejszonego oporu powietrza. Dzięki temu pojazd jadący z tyłu może osiągnąć wyższą prędkość i skutecznie wyprzedzić rywala.
W codziennym życiu wielu kierowców wierzy, że jazda "na zderzaku” za ciężarówką pozwala oszczędzić paliwo w przypadku pojazdów spalinowych lub wydłużyć zasięg w autach elektrycznych. Teoretycznie można doszukać się w tym pewnych podstaw, ale popularny mit został obalony przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Badacze wykazali, że zmniejszenie oporu aerodynamicznego o 20-40 proc. wymagałoby zachowania odległości wynoszącej zaledwie około pół metra. To nie tylko nieodpowiedzialne, ale również skrajnie niebezpieczne, w normalnym ruchu wręcz niewykonalne.
Jazda na zderzaku w celu oszczędności to mit. Dodatkowo jest niezgodna z prawem
Kierowcy nie mogą zapominać o obowiązujących w Polsce przepisach regulujących tzw. jazdę na zderzaku. Nie bez powodu wykroczenie to zostało ujęte w przepisach ruchu drogowego, więc tym bardziej taka jazda w celu oszczędności paliwa lub bicia własnych rekordów jest surowo zabroniona i niezgodna z prawem.
Kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu
Ten zapis dotyczy zmotoryzowanych wszystkimi pojazdami, bez względu na rodzaj drogi.
Dodatkowo z art. 19, pkt 3a wynika, że "kierujący pojazdem podczas przejazdu autostradą i drogą ekspresową jest obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę. Przepisu tego nie stosuje się podczas manewru wyprzedzania.” Za to wykroczenie ustawodawca przewidział mandat w wysokości od 300 do 500 zł oraz 6punktów karnych.