Robert Kubica nie śpiewa i nie tańczy
Nie mamy wielkich gwiazd piłki nożnej, lekkoatletów bijących rekordy świata w biegu na 100 metrów, pięściarskich czempionów wszechwag, ani koszykarzy zapraszanych do meczów gwiazd ligi NBA.
Jedynym rozpoznawalnym powszechnie na wszystkich kontynentach polskim sportowcem jest - obok Agnieszki Radwańskiej - kierowca Formuły 1 Robert Kubica. I przy całym szacunku dla naszej znakomitej tenisistki, to właśnie jego postać budzi w kraju nad Wisłą szczególne zainteresowanie.
Co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, sukcesy na kortach to dla nas nie nowizna, odnosił je już w przeszłości Wojciech Fibak, tymczasem zatrudnienie Polaka do stałej roboty za kierownicą bolidu F1 było wydarzeniem wyjątkowym. Po drugie, Robert Kubica reprezentuje sport samochodowy, a o ile niewielu rodaków potrafi wyobrazić siebie jako uczestnika tenisowego turnieju wielkoszlemowego, to nie brakuje takich, którzy widzą się w roli superszybkich ścigantów i kandydatów na czołowych rajdowców.
Wszystko to wywołuje głód informacji na temat naszego mistrza kierownicy. Jaki jest na co dzień? Jak spędza wolny czas? Jak trenuje? Jak dba o kondycję? Czy ogląda polskie komedie romantyczne? Czy wierzy w elektryfikację motoryzacji? Co sądzi o groźbie globalnego ocieplenia? Ile razy podchodził do egzaminu na prawo jazdy? Czy dostał kiedykolwiek mandat za przekroczenie prędkości? Jak podoba mu się nowa skoda citigo? Czy kupi sobie motocykl? Jak odkłada na emeryturę? Czy jego zdaniem Sławomir Nowak jest dobrym ministrem transportu?
Pytań są tysiące, odpowiedzi znacznie mniej, bowiem Robert Kubica nie ma w sobie nic z celebryty. Koncentruje się na pracy, mało i niechętnie udziela się w mediach, nie śpiewa i nie tańczy, chroni swoją prywatność, nie dając pożywienia plotkarskim portalom.
Gdyby istniała telewizja kubica.tv, śledząca każdy krok naszego jedynaka w F1, cieszyłaby się zapewne dużą oglądalnością. Cóż, taka stacja nie istnieje i zapewne nie powstanie. Jest za to INTERIA.PL
Sytuacja jeszcze bardziej skomplikowała się po ubiegłorocznym, koszmarnym wypadku podczas rajdu Ronde di Andora. Kibicom nie wystarczają oficjalne komunikaty lekarzy i skąpe doniesienia z otoczenia kierowcy. Dlatego chłoną każdą, nawet najbardziej fantastyczną pogłoskę na jego temat. Jest już całkowicie zdrowy i wkrótce wystartuje w bolidzie Ferrari... Wprost przeciwnie, nie potrafi utrzymać w uszkodzonej dłoni szklanki z wodą... W bojowym nastroju przygotowuje się do nowego sezonu... Skądże, całkowicie się załamał, wraca do rodzinnego miasta i będzie obwoził meleksem turystów po Krakowie... Poślizgnął się na chodniku i złamał kość piszczelową z przebiciem, przemieszczeniem i rotacją... Nie poślizgnął się, tylko zwyczajnie przewrócił, bo jest w depresji i zaczął pić... Doszedł do wniosku, że powinien wszystko zacząć od początku i zamierza przesiąść się do gokarta...
Gdyby istniała telewizja kubica.tv, śledząca każdy krok naszego jedynaka w F1, cieszyłaby się zapewne dużą oglądalnością. Cóż, taka stacja nie istnieje i zapewne nie powstanie. Jest za to INTERIA.PL, która zaprasza na nowy serwis, poświęcony wyłącznie Formule 1. Poczesne miejsce zajmą w niej informacje na temat Roberta Kubicy. Ale uwaga - wyłącznie te w pełni sprawdzone, wiarygodne, prawdziwe...