RMF24: Po wyborach obniżenie dopuszczalnej prędkości?

Wiceszef sejmowej komisji infrastruktury przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM: Podnieśliśmy limity prędkości, żeby przypodobać się kierowcom - wyborcom. Być może trzeba będzie uderzyć się w pierś i przywrócić niższą prędkość po wyborach.

Do większości tragicznych wypadków dochodzi na drogach dwukierunkowych
Do większości tragicznych wypadków dochodzi na drogach dwukierunkowychPAP

Posłowie podnieśli limity na autostradach i drogach ekspresowych o 10 km/h. Jednocześnie pozwolili kierowcom na wszystkich drogach łamać maksymalny limit. Przy pomiarze fotoradarem stacjonarnym każdą prędkość można przekroczyć o kolejne 10 km/h.

Zdaniem naukowców zwiększenie limitów prędkości tylko na autostradach i ekspresówkach to sygnał dla kierowców, że wszędzie można jeździć szybciej. Porównanie 8 miesięcy roku 2011 do 2010 przynosi zmniejszenie liczby wypadków, ale większą o 214 osób liczbę zabitych. To 9% wzrost.

Spytaliśmy posłów, dlaczego głosowali za podniesieniem limitów prędkości. Kilku z nich spotkaliśmy na debacie dotyczącej bezpieczeństwa. Poseł Wiesław Szczepański z SLD, wiceszef komisji infrastruktury przyznał, że na podniesienie limitów zdecydowano się przed wyborami.

17 milionów samochodów osobowych, prawie 3 miliony ciężarówek i milion motocyklistów, w skali kraju na półtora mieszkańca jest 1 samochód. To jest elektorat, z których jeden lubi jechać szybko, inny używa samochodu, ale być może trzeba będzie jednak uderzyć się w pierś i zmniejszyć limity prędkości, jeśli statystyki pokażą, że jest więcej wypadków i więcej zabitych.

Poseł Szczepański powiedział wprost, że być może trzeba się będzie uderzyć w pierś, jeśli statystyki z całego roku pokażą, że ginie w wypadkach więcej ludzi. - Chcieliśmy się przymilić kierowcom - mówi Szczepański.

Inaczej to głosowanie tłumaczy poseł PiS Bogusław Kowalski. Stwierdził on, że jako ekspert jest co prawda przeciwny podnoszeniu limitów prędkości, ale niestety dyscyplina klubowa zmusiła go do zagłosowania za.

Tymczasem wielu ekspertów z którymi rozmawialiśmy skarży się, że żaden z parlamentarzystów nie konsultował z nimi pomysłu podnoszenia limitów prędkości. Senat zgłosił poprawkę, Sejm ją przegłosował. I dopiero w przyszłej kadencji posłowie zastanowią się, czy ta zmiana przepisów nie była błędem. Niestety mogącym kosztować ludzkie życie.

Od redakcji INTERIA.PL:

Statystyki wskazują, że autostrady należą do najbezpieczniejszych dróg w Polsce. Wystarczy sięgnąć do danych dotyczących np. płatnego odcinka autostrady A4 między Katowicami a Krakowem. W 2009 roku średnie dobowe natężenie ruchu na tym odcinku wynosiło niemal 29 tysięcy aut. W ciągu roku po drodze o długości 61 km przejechało więc 10,5 milionów samochodów, czyli połowa wszystkich zarejestrowanych w naszym kraju pojazdów!

Takie natężenie jest niemal trzykrotnie większe niż na większości najpopularniejszych w Polsce dróg dwukierunkowych jednojezdniowych.

W zeszłym roku średnie dobowe natężenie ruchu na tym odcinku wynosiło już 30 tys. pojazdów. Na podstawie tych danych łatwo obliczyć, że od 1 stycznia, gdy po autostradach legalnie pędzić można z prędkością 140 km/h, do końca czerwca, po tym odcinku A4 przejechało już niemal pięć milionów pojazdów. Mało kto wie, że w tym czasie na 61-kilometrowym odcinku nie zdarzył ani jeden wypadek śmiertelny!

Dane o tym, że autostrady należą do najbezpieczniejszych polskich dróg potwierdza raport EuroRAP, który wskazuje, że na autostradach ryzyko wypadku jest bardzo małe lub małe.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas