Rekordowe ceny nowych aut. Tak drogo jeszcze nie było!

Jeśli wierzyć oficjalnym danym Głównego Urzędu Statystycznego w grudniu 2020 roku inflacja w Polsce wyniosła 3,4 proc. Jak na jej tle prezentuje się wzrost cen nowych samochodów?

Ciekawymi danymi podzielił się właśnie Instytut Samar. Z opublikowanej analizy wynika, że w ubiegłym roku średnie ważone ceny sprzedaży nowych samochodów w Polsce wzrosły o... równe 10 proc!

Rekordowym pod tym względem okazał się kwiecień, gdy - pierwszy raz w historii - za nowe auto płacono w naszym kraju średnio ponad 130 tys. zł! Za wzrost cen odpowiada m.in. rosnąca popularność samochodów segmentu premium, chociaż w ich przypadku cenniki rosną wolniej niż średnia dla rynku. W ubiegłym roku wzrost wyniósł tutaj 4,1 proc. Nie ma jednak wątpliwości, że w winę za szerzącą się drożyznę w największym stopniu ponoszą "ekologiczne" zapędy Unii Europejskiej.

Reklama

Przypominamy, że wejście w życie normy emisji spalin Euro 6d wymusiło na producentach drastyczne zmiany w ofercie i - w efekcie - korektę cenników. Jak to zwykle bywa, w największym stopniu odczuli je klienci indywidualni, którzy w Polsce stanowią zaledwie 30 proc. nabywców nowych aut. Dowodów nie trzeba wcale daleko szukać. Przykładowo cennik popularnej wśród "Kowalskich" Suzuki Vitary z rocznika 2020 rozpoczynała kwota 80 500 zł. Dla porównania jeszcze w 2018 roku za podstawową Vitarę zapłacić trzeba było... 64 900 zł! Stało się tak za sprawą wycofania z oferty silnika 1,0 l (112 KM). Jego miejsce zajął zmodernizowany 1,4 l (129 KM) z układem mild-hybrid.

Dane Samaru potwierdzają nasze obserwacje. Według instytutu w ubiegłym roku ceny Suzuki wzrosły średnio o 14,1 proc. Wśród marek popularnych wyróżniają się też m.in.: Honda (+14 proc.), Mazda (+12,4 proc.) czy Citroen (+11,3 proc.).

O tym, jak ogromne koszty generuje dla przeciętnych nabywców wspierana przez władze UE "ekorewolucja" świadczy m.in. opracowane przez Samar zestawienie modeli, których ceny - w ubiegłym roku - podskoczyły najbardziej. Pierwszą trójkę zestawienia otwierają: Skoda Citigo (+ 121,6 proc!), Smart Forfour (+95,5 proc.) i Smart Fortwo (+74,7 proc.). We wszystkich trzech przypadkach skokowy wzrost ceny spowodowany jest wycofaniem z oferty wszystkich wersji z silnikami spalinowymi. Śmiało można więc zaryzykować twierdzenie, że napędzany silnikiem elektrycznym samochód miejski jest obecnie blisko dwa razy droższy od jego odpowiednika z silnikiem o spalaniu wewnętrznym!

Wprowadzenie tzw. "miękkich hybryd" i modeli elektrycznych nie pozostało też bez wpływu na cenniki takich modeli popularnych, jak np.: Peugeot 2008 (+34,6 proc.), Mazda 2 (+24,4 proc.), Honda Jazz (+24,1 proc.) czy Opel Corsa (+23,5 proc.).

Bardzo ciekawie wygląda też analiza średniej ceny nowego samochodu w porównaniu do średniej wysokości wynagrodzenia. Eksperci Samaru zauważają, że w styczniu 2018 roku na zakup nowego samochodu osobowego w średniej cenie statystyczny Kowalski potrzebował blisko 31 pensji, czyli wynagrodzenia za 2 lata i 7 miesięcy pracy. W całym 2020 roku - poza okresem pierwszego lockdownu w kwietniu i maju - liczba wynagrodzeń potrzebnych na zakup auta oscylowała w przedziale 30-32 wynagrodzeń. Tylko w grudniu - za sprawą rekordowych w historii statystycznych zarobków na poziomie 5973,75 zł brutto - spadł do poziomu poniżej 29. Oznacza to, że chociaż w efekcie takich działań jak np. program 500 plus czy podnoszenie płacy minimalnej Polacy zarabiają więcej, ich siła nabywcza pozostaje bez zmian!

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy