Rajd Kormoran: zwycięstwo Kuzaja w nieczystej imprezie
Niewiarygodnie rozgrywał się tegoroczny, 28. Rajd Kormoran. Plagi awarii, podejrzane "przypadki", kolizje, a w końcu odwołane odcinki specjalne - w takich warunkach nie powinno się zwyciężać. A nawet więcej, nie powinno się w ogóle rozgrywać takich rajdów!
Po dziesięciu odcinkach specjalnych, z czego przedostatni odwołano zwycięzcą mazurskiej imprezy został Leszek Kuzaj jadący Peugeotem 206 WRC. Drugą pozycję zajął Krzysztof Hołowczyc (Seat Cordoba WRC), a trzecią Tomasz Kuchar (Toyota Corolla WRC).
- To skandal..., tak wyglądają polskie rajdy..., wszystkiemu winny jest PZM..., brakuje prawdziwych kibiców..., to jakaś farsa... - takie głosy kierowców towarzyszyły zakończeniu 28. Rajdu Kormoran.
Przez pierwszych pięć odcinków specjalnych wczorajszego etapu wszystko zapowiadało się jak najlepiej. Kibice oglądali wyrównaną i zaciętą walkę trzech kierowców w autach WRC oraz nie mniej ciekawą rywalizację w grupie N. Niestety od OS6 wszystko zaczęło bardziej przypominać scenariusz kiepskiego filmu akcji, niż prawdziwą, sportową imprezę.
Na szóstej próbie przykre zdarzenie spotkało Leszka Kuzaja. Ktoś z "kibiców" podłożył na trasę rajdu belkę, na której krakowianin urwał koło w swoim Peugeocie 206 WRC. Na szczęście "przygoda" nie skończyła się jakąś tragedią. A przecież mogła!
Dziś fatalna atmosfera na rajdzie została jeszcze bardziej zepsuta. Na ósmym odcinku specjalnym Tomasz Kuchar, który zaciekle gonił prowadzącego Hołowczyca spotkał na swojej drodze spory kamień, na którym przebił dwa koła i jego szanse na zwycięstwo również prysły jak mydlana bańka. Widać nikt nie wziął sobie do serca apeli kierowców i organizatorów o prawdziwie sportowy doping. Ostatecznie przedostatni odcinek specjalny dzisiejszego etapu został odwołany, gdyż organizatorzy obawiali się kolejnych nieczystych zagrań, które przecież bardzo zagrażają zarówno kierowcom, jak i kibicom.
Oczywiście za wszystko można obarczyć winą organizatorów imprezy, jednak przy takich "kibicach" przeprowadzenie prawdziwego rajdu wydaje się niemożliwe. Smutne, że po raz kolejny natykamy się na tak wstydliwą polską rzeczywistość. I to wśród ludzi, którzy podobno posiadają pasję do rajdów samochodowych.
Koniec końców wygrana przypadła Leszkowi Kuzajowi. Po przygodach jakie spotkały go podczas wczorajszego etapu możnaby powiedzieć, że zasłużył sobie na zwycięstwo. Ale co mają powiedzieć kibice Tomka Kuchara? Przecież wrocławianin też jechał doskonale. Jedynym z kierowców WRC, który jakby sprawiedliwie pozbawiony został szansy na zwycięstwo jest Krzysztof Hołowczyc, gdyż wyeliminowała go awaria pojazdu, a nie ingerencja osób trzecich. Czy jednak w tej sytuacji też nie powinniśmy doszukiwać się jakiś brudów? Wszystko jest jedną wielką niewiadomą.
W grupie N tryumfował Tomasz Czopik, którego również nie ominęły kłopoty. Okazało się jednak, że jego problemy były znacznie mniejsze od rywali i zwycięstwo w "N-ce" przyszło całkiem łatwo.
1. Kuzaj (Peugeot) 1:25:04.9
2. Hołowczyc (Seat) +00:18.7
3. Kuchar (Toyota) +00:29.8
4. Czopik (Mitsubishi) +04:56.4
5. Sołowow (Mitsubishi) +07:07.4
6. Stec (Mitsubishi) +10:50.0
7. Biernacki (Mitsubishi) +13:21.7
8. Grzyb (Peugeot) +13:59.0
9. Kilanowski (Peugeot) +14:41.5
10. Szterleja (Peugeot) +15:23.7