PSA kupi Opla? Jakie mogą być konsekwencje?

W zeszłym tygodniu – niczym wpisana w logo marki błyskawica – gruchnęła wieść o możliwym przejęciu, należącej do General Motors, marki Opel przez PSA. Informacje szybko potwierdzili przedstawiciele obu koncernów.

Wszystko wskazuje na to, że niespodziewana transakcja dojdzie do skutku. Pod koniec ubiegłego tygodnia rząd Niemiec zgodził się na zmianę właściciela marki. Chociaż niemieckie władze dowiedziały się o planach PSA zaledwie kilka dni wcześniej, podjęto natychmiastowe działania zmierzające do ochrony niemieckich miejsc pracy. Koordynacją prac związanych ze zmianą właściciela Opla zająć ma się Matthias Machnig - sekretarz stanu ds. gospodarki.

Informacja o możliwym przejęciu Opla przez PSA wywołała burzliwą debatę w Niemczech. Minister gospodarki - Brigitte Zypries - publicznie skrytykowała władze obu koncernów za to, że nie zadały sobie trudu wcześniejszego poinformowania niemieckiego rządu o swoich planach. W fabrykach Opla u naszych zachodnich sąsiadów zatrudnionych jest dziś przeszło 18 tys. osób.

Reklama

W działania dyplomatyczne mające na celu zażegnanie kryzysu szybko włączyły się władze Francji. Do prowadzenia rozmów z Niemcami i Wielką Brytanią (w zakładach Vauxhalla należących do GM pracuje tam ok. 4 tys. osób) oddelegowany został francuski minister przemysłu Christophe Sirugue. Zaangażowanie francuskiego rządu nie jest przypadkowe. Trzeba pamiętać, że w 2014 roku PSA zostało częściowo znacjonalizowane. Od tego czasu do władz Francji należy 14 proc. akcji. Francuski rząd ma też swoich reprezentantów w radzie nadzorczej koncernu.

Przejęcie przez PSA Opla i siostrzanego Vauxhalla może mieć daleko idące konsekwencje. Francuzi upatrują w tym szansy na rozwój. Sprzedaż Opla i Vauxhalla przekracza obecnie 1 mln pojazdów rocznie. Po przejęciu obu marek PSA stanie się więc drugim co do wielkości (po Volkswagenie) producentem samochodów w Europie. Z drugiej strony sprzedaż Opla i Vauxhalla zakończy - rozpoczęty kilka lat temu - proces wycofywania się koncernu General Motors ze Starego Kontynentu.

Nie sposób przeoczyć, że (za wyjątkiem Opla i Vauxhalla) wszystkie dotychczasowe działania Amerykanów w Europie zakończyły się fiaskiem. Ofiarami polityki GM padł Saab (należał do GM w latach 1900-2010), niezbyt imponujące wyniki sprzedaży zmusiły też firmę do wycofania z europejskich salonów marki Chevrolet.

Nie ma wątpliwości, co do tego, że informacja o planowanym przejęciu niemieckiej marki przez PSA zaskoczyła też polskie władze - Ministerstwo Rozwoju nie wystosowało jeszcze w tej sprawie żadnego oficjalnego komunikatu. W polskiej fabryce Opla w Gliwicach, gdzie produkowane są dwie generacje Astry oraz Opel i Buick Cascada, pracuje obecnie około 3,5 tys. osób.

Chociaż najbliższa przyszłość zakładu nie wydaje się zagrożona (Astra to kluczowy dla Opla model, jej nowa generacja cieszy się ogromnym powodzeniem) w dalszej perspektywie niczego nie można wykluczyć. Rządy Niemiec i Francji zrobią wszystko, by chronić lokalne miejsca pracy - nie ma też pewności, co do przyszłego kształtu oferty PSA. Citroen, Peugeot i Opel mają obecnie wiele konkurencyjnych modeli - utrzymanie produkcji wszystkich wydaje się mało prawdopodobne. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy