Przyjechał rowerem "na piwko do sklepu". I zaczęły się problemy

Nietypowy finał miała interwencja patrolu drogówki wobec pijanego rowerzysty w Stawigudzie k. Olsztyna. Gdy po rower zgłosili się na policję koledzy zatrzymanego, okazało się, że pierwszy z nich również jest pijany, a drugiego poszukiwano za przestępstwo.

Jadącego wężykiem rowerzystę zatrzymał do kontroli drogowej policyjny patrol w nieoznakowanym radiowozie. "Od 32-latka wyraźnie czuć było silną woń alkoholu. Badanie alkomatem potwierdziło podejrzenie funkcjonariuszy, że jechał nietrzeźwy. Miał dwa promile alkoholu" - powiedział PAP asp. Rafał Prokopczyk z olsztyńskiej komendy miejskiej.

Rowerzysta tłumaczył, że mieszka niedaleko i przyjechał tylko "na piwko do sklepu". Po sprawdzeniu personaliów okazało się, że jest poszukiwany przez prokuraturę do tzw. "ustalenia miejsca pobytu", prawdopodobnie w związku z popełnionym wcześniej wykroczeniem.

Reklama

W tej sytuacji funkcjonariusze polecili zatrzymanemu, żeby zadzwonił po kogoś, kto może odebrać od patrolu zabezpieczony rower. Po chwili przyszedł kolega rowerzysty, ale okazało się, że to jeszcze nie koniec interwencji.

"Cała sytuacja była nietypowa i trochę zabawna, bo kierujący jednośladem - widząc, że jeden z policjantów idzie zbadać jego znajomego - nawet nie czekał na wynik, tylko od razu zaczął dzwonić po kolejnego kolegę. Powiedział: panie policjancie, ja nie wiedziałem, że będziecie też go sprawdzać na trzeźwość, a on pił razem ze mną i wcale trzeźwiejszy nie będzie" - wyjaśnił Prokopczyk.

Jak dodał, rowerzysta wykorzystał wtedy "ostatnie koło ratunkowe" i wykonał telefon do innego kolegi, który pojawił się po kilku minutach. Rzeczywiście, ten był trzeźwy i zobowiązał się do zabezpieczenia roweru.

"Niestety, po sprawdzeniu 37-latka w policyjnych systemach okazało się, że jest on poszukiwany przez prokuraturę, żeby przedstawić mu zarzuty znieważenia funkcjonariusza publicznego" - powiedział policjant.

Takie zarzuty przedstawiono mu od razu na posterunku w Stawigudzie. Podejrzany przyznał się do winy i po przesłuchaniu został zwolniony do domu razem z rowerem kolegi. Za znieważenie funkcjonariusza grozi mu kara do roku pozbawienia wolności.

Nietrzeźwego właściciela roweru policja ukarała 500-złotowym mandatem. Musiał też wypełnić oświadczenie dotyczące swojego miejsca pobytu i zobowiązać się do stawiennictwa na każde wezwanie organów ściganiu lub sądu


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy