Pracownik stacji długo czekał na podwyżkę. Dostał 5 groszy brutto
Praca na stacji benzynowej bywa wymagająca, ale jest bardzo słabo płatna. Mimo to bohater niedawno opisanej historii nie narzekał i lubił swoje zajęcie. Do momentu, kiedy otrzymał długo wyczekiwaną podwyżkę.
"Gazeta Pomorska" opisała przypadek pewnego mężczyzny mieszkającego w okolicach Bydgoszczy, który we wrześniu 2023 roku rozpoczął pracę na stacji benzynowej. Nie było to jego wymarzone zajęcie, ale potrzebował szybko znaleźć jakieś źródło zarobków.
Szybko okazało się, że praca na stacji paliw, to nie tylko stanie przy kasie i pytanie klientów, czy pomóc im w zatankowaniu, namawiając ich przy okazji na tak zwane paliwa premium:
Mimo tego, że zakres obowiązków był naprawdę szeroki, a praca momentami niewdzięczna, mężczyzna na nią nie narzekał. Często decydował się na nadgodziny i chwalił przełożonych za uczciwe oraz bezproblemowe wypłacanie wszystkich należności, co, jak zaznacza, nie we wszystkich firmach jest standardem.
Po kilku miesiącach pracy przełożony obiecał bohaterowi tej historii podwyżkę. Ta została mu przyznana w lipcu tego roku, ale wcale nie była wyrazem dobrej woli pracodawcy. Ponieważ ustawowo zwiększyła się pensja minimalna do 4300 zł brutto, nie miał on innego wyjścia. W efekcie mężczyzna zaczął zarabiać nie 27,70 zł brutto za godzinę, ale 28,10 zł.
Podwyżka rozczarowująca, ale szybko okazało się, że pracodawca sam planuje dodatkowo podnieść pensje swoim pracownikom. Zgodnie z kilkukrotnie potwierdzanymi informacjami, podwyżka miała zacząć obowiązywać od 1 października. Ta rzeczywiście została wprowadzona, ale okazało się, że wynosi... 5 groszy na godzinę. Brutto.
Bohater tej historii postanowił więc zmienić pracę. Na innej stacji już od początku zarobi 36 zł brutto za godzinę. W podjęciu decyzji bez wątpienia pomogła mu informacja od jednego ze współpracowników, który dostał w tej pracy dwie podwyżki - 7 groszy oraz 5 groszy brutto za godzinę.