Potrącili go autem i wywieźli w pola. Wpadli po siedmiu latach

Po siedmiu latach policjanci wyjaśnili sprawę tajemniczego zaginięcia 65-letniego mieszkańca Oleśnicy. Okazało się, że był on ofiarą wypadku drogowego. Sprawca wypadku, zamiast wezwać służby ratunkowe, wywiózł i zakopał zwłoki.

Policjanci w miejscu zakopania ofiary. Sprawę rozwiązano niemal równo 7 lat po wypadku
Policjanci w miejscu zakopania ofiary. Sprawę rozwiązano niemal równo 7 lat po wypadkuPolicja

Do zdarzenia doszło 22 września 2017 roku. Wtedy ostatni raz w Oleśnicy widziany był przez rodzinę samotnie mieszkujący 65-latek. Bliscy, zaniepokojeni nieobecnością mężczyzny, najpierw szukali go na własną rękę, jednak po kilku dniach zgłosili zaginięcie. Z ich relacji wynikało, że zaginiony miał trudności z poruszaniem, jak dodawali - nigdy nie zdarzało się, aby przez kilka dni przebywał poza domem i nie utrzymywał z nimi kontaktu.

Zaginął 65-letni mężczyzna. Poszukiwania nie dały rezultatu

Policjanci rozpoczęli poszukiwania. Przeszukali teren sąsiadujący z miejscem zamieszkania, pobliski staw, rozpytywali okolicznych mieszkańców. Za pośrednictwem mediów zaapelowali o pomoc do mieszkańców, informacje o zaginięciu 65-latka trafiły również do jednostek w innych rejonach kraju. Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań, mężczyzny nie znaleziono.

Dopiero siedem lat później, we wrześniu 2024 roku, policjanci przypadkowo trafili na trop, który doprowadził do rozwikłania zagadki tajemniczego zaginięcia. Okazało się, że 65-latek został potrącony przez Land Rovera prowadzonego przez 49-letniego wówczas kierowcę.

Śmiertelnie potrącili pieszego. Zwłoki zakopali w polu

Po wypadku kierowca i 48-letni pasażer nie wezwali służb, ale postanowili zataić wypadek. Jak ustalili policjanci, mężczyźni potrąconego pieszego wsadzili do pojazdu i wywieźli do kompleksu leśno-polnego. Tam ciało zostało zakopane.

Odpowie za spowodowanie wypadku po siedmiu latach

Po siedmiu latach od zajścia policjanci ze Staszowa i Kielc zatrzymali dwie osoby. 56-letni kierowca Land Rovera został zatrzymany 27 września na terenie powiatu staszowskiego. Odpowie za kierowanie pojazdem mechanicznym w ruchu lądowym wbrew sądowemu zakazowi, spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia, a także za znieważenie zwłok. Grozić mu za to może do 12 lat pozbawienia wolności.

Drugi z mężczyzn został zatrzymany dwa dni później w Częstochowie. Pasażer pojazdu podczas feralnego zdarzenia, mający obecnie 55 lat,odpowie za znieważenie zwłok i poplecznictwo. Zgodnie z obowiązującym prawem za kratami może spędzić nawet 5 lat.

Decyzją sądu mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani na okres 3 miesięcy.

Spektakularna akcja policji - mandaty na ponad 134 tys. złKomenda Stołeczna PolicjiPolicja
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas