Polonez dobry na wszystko!

Na naszych łamach często zamieszczamy listy od czytelników.

Kliknij
KliknijINTERIA.PL

Stosunkowo rzadko pozwalamy sobie jednak na polemikę z ich treścią. Ponieważ jednak ten, który otrzymaliśmy wczoraj traktował o bliskim naszemu sercu aucie, jakim jest polonez, sugerując jednocześnie, że nie mamy o nim zielonego pojęcia pozwoliliśmy sobie na pewną dyskusję:

Jestem wielce rozczarowany treścią artykułu: Testujemy używane FSO Polonez. Wydaje mi się, że autor owego artykułu w życiu nie siedział w polonezie, a co więcej nie pokonał nim nawet tych "ok. 200km". Jeśli ktoś opisuje samochód w nie wiadomo jaki stanie technicznym tak się właśnie dzieje. Opinie z for internetowych, trochę pod koloryzowane to nie artykuł!

Tytułem wstępu pragniemy wyjaśnić, że autor za kierownicą poloneza (caro '93 1500 AB) spędził niemal dwa lata pokonując 50 tys km.

Wiele osób które znam i maja polonezy nigdy nie uskarżały się na jakieś cytuje: "Nogi drętwieją, w plecach coś strzyka i nieświadomie zaczynamy zachowywać się jakbyśmy mieli owsiki", co więcej większość po przeczytaniu tego wybuchła śmiechem. Więcej, modernizacja poloneza odbyła się w 1993r. a nie w 94. Nawiewy nie są dwa - wystarczy dobrze przyjrzeć się desce (kolejne potwierdzenie tego ze autor nie miał nic wspólnego z polonezem, obejrzał tylko fotki), w jej części środkowej odnajdziemy rączkę sterującą nawiewem na "górę", szyby, kabina i "dół"- nogi, kabina.

INTERIA.PL

W tekście o samochodzie używanym celowo użyto sformułowania "modernizacja 94" i "aż do 94 roku", gdyż polonezy z poszerzonym rozstawem kół i zmodernizowanym wnętrzem, pojawiły się dopiero w roku 1994. Wprawdzie mówi się o "modelu roku 93", ale opracowano go późną jesienią i zdecydowana większość aut z rocznika 93 dostępnych na rynku nie różni się od innych caro wprowadzonych w 1991 roku. Co do foteli, polonezy słynęły z nieprzyzwoicie miękkich siedzisk, które z ergonomią były raczej na bakier. Modele wyprodukowane po 93 roku miały nieco przekonstruowane fotele, znacząca pojawiła się jednak dopiero z wprowadzeniem modelu plus w 1997 roku.

Pomylenie świateł drogowych z kierunkami to już coś - sam posiadam już 2 polonezy i jak sięgam pamięcią pomyliłem się raz, podczas pierwszej jazdy nim. Co do przełączników przy skrzyni biegów, fakt może ich miejsce nie jest dobrze i ergonomicznie dobrane, ale jakie odrywanie pleców? Może chodziło o wzrok? Bo plecy? jak się zajmie nie właściwą pozycje do jazdy to może i tak.

Cóż, w przypadku poloneza poruszanie kwestii właściwej pozycji do jazdy, jest stąpaniem po kruchym lodzie. Właśnie za sprawą nieergonomicznie rozmieszczonych elementów obsługi (począwszy od przełącznikach, a na odstępach pomiędzy pedałami kończąc) pozycje ową śmiało uznać można za niewłaściwą.

FSO modernizując poloneza w 1993 r przełączniki przeniosło na deskę rozdzielcza na prawa i lewa stronę kierownicy (kolejne potwierdzenie tego ze autor nie miał nic wspólnego z polonezem), a dokładnie, lewa strona: światła mijania, halogeny przednie, ogrzewana tylna szyba, strona prawa: halogeny tylne, wycieraczka tylna z pompką, światła awaryjne i nawiew.

INTERIA.PL

To prawda. Wówczas również pojawiły się dwa dodatkowe nawiewy na desce rozdzielczej, o braku których wspominał w tekście autor... Gwoli ścisłości należy jeszcze dodać, że przeniesienie przełączników z okolicy lewarka zmiany biegów na deskę rozdzielczą było równie głośnie krytykowane, co niewygodne fotele. Całkiem skutecznie przesłoniło je bowiem koło kierownicy...

Regulowane lusterka, jak się nie połamie czy zrobi z nimi czegoś innego to działają bez problemów. Siłowniki tylnej klapy działają prawidłowo, dopóki nie obwiesi się klapy szpachlą, spolierami i innymi gadżetami. Przecierające się zawiasy? Nigdy nie spotkałem się z takim incydentem.

Gratulujemy egzemplarza. Prosimy o kolejny list po następnych dwóch latach eksploatacji...

Maks. prędkość podróżowania "130 km/h". Prędkość tą osiągnąć można bez specjalnego operowania biegami, "ale i tak każdy szanujący się Fiat 125p, jeżeli tylko zechce, objedzie nas bez problemu". Tylko ze fiat jest innym pojazdem. Jest lżejszy to raz, dwa ze stary fiat 125 miałby sporo problemów z polonezem 1.6.

INTERIA.PL

W tej kwestii również zgadzamy się z autorem listu - fiat 125 p nie jest polonezem. Ma nadwozie typu sedan (a dokładniej kareta) i konstrukcyjnie tkwi w latach pięćdziesiątych. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że był dawcą organów dla poloneza, o którym FSO mówiła, że docelowo wyposażany ma być w silniki o pojemnościach dwóch litrów, porównanie osiągów tych pojazdów nie jest pozbawione sensu. Stwierdzenie, że "stary fiat 125 miałby sporo problemów z polonezem 1,6" również jest jak najbardziej słuszne. Rozumiemy, że w tym przypadku słowo "stary" odnosi się do pierwszych roczników polskiego fiata wyposażonych w 65-konny silnik o pojemności 1300 ccm. Zarówno fiaty 125p z silnikami AA 1500 cm o mocy 75 KM, jak i zmodernizowanymi AB o mocy 82 KM (montowanymi również w polonezach) przyspieszały zdecydowanie lepiej, niż polonezy. Różnica osiągów nie wynikała jedynie z większej masy poloneza, niemałe znaczenie miało również inne przełożenie tylnego mostu. Co do maksymalnej prędkości podróżnej, 130 km/h jest granicą zdrowego rozsądku, a nie możliwości silnika. Zadbane auta bez problemu osiągają licznikowe 170 km/h, rozpędzanie nie jest tu największym problemem. Trzeba mieć jeszcze kontrolę nad pojazdem.

Co do spalania, fakt jeśli jeździ się żeby jeździć i nie wymieniając filtrów, nie dokonując  przeglądów to tak może być. Tylko który samochód będzie mało palił na brudnych filtrach, trzymających hamulcach? "Skażeni nowoczesną, zachodnią motoryzacją zapominamy z jak wielu elementów składa się samochód" - szkoda ze autor zapomniał że konstrukcja poloneza sięga połowy lat 70, a modernizacje to nie to samo co nowy samochód.

Autor właśnie to miał na myśli... i dalej:

"każdy z nich - silnik, sprzęgło, tylny most czy zawieszenie pracuje osobno i w charakterystyczny dla siebie sposób", a to te elementy w nowych samochodach pracują razem na raz?

Odnosimy wrażenie, że autor listu nigdy nie prowadził poloneza, albo też nigdy nie prowadził żadnego innego auta. Poza polonezem.

Nie rozumiem jednego, poloneza gani się za rdze a np. samochody niemieckie dba się i picuje. Jak można powiedzieć że coś jest do niczego skoro się o to nie dba? Jak się dba to się ma, prosta sprawa. W owym artykule mowa jest praktycznie o polonezie z pierwszej modernizacji. Dlaczego autor nie wysilił się opisać poloneza plusa? Liczba usterek i niedociągnięć by się diametralnie zmieniła? Wyszło by że polonez plus jest naprawdę dobrym samochodem? "Zadbany często okazuje się być o niebo lepszym wyborem niż chociażby dwudziestoletni Golf" - wyszło by że jest lepszy niż 10 letni golf?

Rozumiemy, że autor miał na myśli, iż korozja w nadwoziach polonezów to mit wykreowany przez właścicieli innych, w tym przypadku niemieckich, pojazdów. "Jak się dba, to się ma" - prawda, niestety w porównaniu do zdecydowanie młodszych konstrukcyjnie pojazdów konkurencji największą wadą rodzimego produktu jest to, że dbanie o niego wymaga o wiele większych nakładów, głównie czasu. Co do poloneza plusa, to wypada dodać, że nasz artykuł traktujący o używanym polonezie dostępny jest na naszych łamach od dwóch lat, i w momencie gdy powstawał, większą część rynku stanowiły modele caro.

Jedyny duży plus za koniec, tak jak by napisała go inna osoba mająca styczność na co dzień z polonezem! Pozdrawiam gorąco i polecam na przyszłość pojeździć trochę samochodem, najlepiej dwoma dla porównania, a następnie brać się za pisanie artykułu.

Pozwalamy przytoczyć sobie owe zakończenie - naszą opinię na temat, tego jakże zasłużonego dla rodzimej motoryzacji pojazdu:

Pomimo wszystkich jego wad, Poloneza nie sposób oceniać negatywnie. Zadbany często okazuje się być o niebo lepszym wyborem niż chociażby dwudziestoletni Golf. Samochód jest przestronny i tani w utrzymaniu, a ceny giełdowe oraz bogata oferta sprawiają, że bez trudu można znaleźć interesujący egzemplarz. Pomimo wysokiej usterkowości, awarie unieruchamiające auto zdarzają się stosunkowo rzadko i nie ma chyba w Polsce warsztatu, który nie podjąłby się naprawy. Części uda nam się dostać niemal wszędzie, a przy odrobinie wolnego czasu o usunięcie większości niedomagań można pokusić się samemu. Auto stanowi jedną z lepszych propozycji dla poszukujących taniego środka lokomocji.

Polonez jest świetnym przykładem na to, że jeździć każdy może trochę taniej lub trochę drożej, ale nie o to chodzi, kto się, czym wozi...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas