Policjanci zgubili drona za 200 tys. zł. Kierowcy chwilowo odetchną
Kierowcy z Białegostoku i okolic nieco odetchną. Podlascy policjanci zgubili drona, którego używali głównie do wystawiania mandatów.
Spis treści:
O sprawie jako pierwsze doniosło radio RMF. Jak informuje, "białostoccy funkcjonariusze prowadzili działania operacyjne w okolicach Makowa Mazowieckiego. Wykorzystywali do tego bezzałogowiec obserwacyjny należący do Wydziału Techniki Operacyjnej z podlaskiej komendy wojewódzkiej."
Policyjny dron poleciał w siną dal
Tam też stracili kontrolę nad dronem, który miał odlecieć bez żadnej kontroli. Radio informuje również, że dron był warto 200 tys. zł i nie posiadał lokalizatora, więc jego odnalezienie będzie trudno.
Nie jest jasne, dlaczego dron wymknął się operatorowi. Możliwości są trzy - usterka techniczna, użycie systemu antydronowego lub błąd operatora.
Jak powiedział Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, zdarzenie miało miejsce w piątek i od czasu odnalezienie drona nie jest możliwe ustalenie przyczyny jego "ucieczki". Obecnie policjanci przeczesują okolice, w których mógł spaść drona, a są to tereny leśne i bagniste. Jest spora szansa, że dron w ogóle nie dotarł do ziemi, ale wisi gdzieś na drzewie.
Jak można zgubić drona? Dużo pytań, mało odpowiedzi
W całej sprawie jest sporo niejasności. Dlaczego podlascy policjanci działali w okolicy Makowa, który znajduje się w województwie mazowieckim, a tamtejsza policja dysponuje własnym dronem. Jak cudem profesjonalny dron - policjanci używają głównie DJI Matrice 200 z kamerą z zoomem - nie wrócił na miejsce startu po zerwaniu połączenia z kontrolerem, co jest standardową procedurą w dronach DJI, nawet amatorskich? Czy operator ustawił zbyt niską wysokość powrotu, co doprowadziło do zderzenia z drzewami i upadku?
Policyjny dron to nie zabawka
DJI Matrice to nie jest zabawka, która waży poniżej 250 g, ale maszyna o masie niemal 5 kg, która upadając może zabić człowieka.
Czy możliwe jest użycie systemu antydronowego niemal w centrum Polski? Maków Mazowiecki znajduje się niespełna 70 km od centrum Warszawy, wiec chyba dla wszystkich byłoby lepiej, gdy nie chodziło o działalność nieznanych grup dywersyjnych, ale po prostu o błąd operatora...
Tak czy inaczej, kierowcy w województwie podlaskim, przez pewien czas nie będą musieli obawiać się, że ich wykroczenia zostaną nagrane z powietrza...