Policjanci nie potrafili zatrzymać złodzieja pod sklepem. Postrzelili kolegę
Do groźnego zdarzenia doszło w Bolkowie na Dolnym Śląsku. Policjantom udało się tam zablokować wyjazd złodziejowi w skradzionym samochodzie. Niestety później mieli poważne problemy z ujęciem mężczyzny, w wyniku czego jeden z funkcjonariuszy został postrzelony.

W skrócie
- Policjanci w Bolkowie skutecznie zablokowali wyjazd złodziejowi skradzionego auta, ale mieli trudności z ujęciem sprawcy.
- Podczas interwencji jeden z funkcjonariuszy został ranny wskutek rykoszetu, a użycie gazu i broni nie przyniosło natychmiastowego efektu.
- Nagranie z akcji budzi krytykę ze względu na nieudolność działań policjantów oraz zagrożenie dla postronnych osób.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Nieudolne próby zatrzymania złodzieja samochodu pod Biedronką
Do zdarzenia doszło 5 czerwca w Bolkowie na Dolnym Śląsku. Okoliczna policja otrzymała zgłoszenie na temat skradzionego samochodu, który zgodnie ze wskazaniami zainstalowanego w nim lokalizatora, miał znajdować się na parkingu sklepu Biedronka.
Funkcjonariuszom faktycznie udało się odnaleźć pojazd oraz siedzącego w nim złodzieja. Zablokowali mu możliwość wyjazdu i podjęli próbę zatrzymania mężczyzny. Na tym niestety zakończyła się sprawność policji.
Na nagraniu, które umieścił w swoich socjal mediach były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, widać Lexusa ES otoczonego przez czterech funkcjonariuszy. Przed samochodem znajduje się ściana sklepu, a tuż za nim radiowóz. Możliwość odjechania w lewo lub w prawo blokują inne pojazdy, szyba po stronie pasażera jest już wybita, a tę od strony kierowcy próbuje właśnie wybić policjant. Dla złodzieja sytuacja była bez wyjścia.
Mimo to stawiał opór, nie chciał opuścić pojazdu i podjeżdżał to do tyłu, to do przodu, uderzając w elewację budynku. Ewidentnie starał się ustawić samochód bokiem, zapewne z zamiarem staranowania stojącego obok pojazdu i utorowania sobie w ten sposób drogi.
Policjanci w tym czasie próbowali zmusić go do poddania się używając gazu pieprzowego, a następnie celując do niego z broni służbowej i grożąc jej użyciem. Gdy to nie poskutkowało, zaczęli strzelać w opony. W pewnym momencie słychać krzyk bólu jednego z funkcjonariuszy i okrzyki by wezwać pogotowie.
Oświadczenie policji w sprawie zatrzymania złodzieja w Bolkowie i rannego funkcjonariusza
Do całego zdarzenia odniosła się policja z Jawora, bo to policjanci z tej komendy brali udział w opisywanej interwencji. Z komunikatu możemy się jedynie dowiedzieć, że złodzieja samochodu udało się ostatecznie zatrzymać, podobnie jak jeszcze jedną osobę (ale nie wiemy pod jakimi zarzutami).
Policja potwierdziła też, że jeden z funkcjonariuszy został ranny - rykoszet trafił go w łydkę. Konieczna była hospitalizacja, ale życiu mężczyzny nie zagraża niebezpieczeństwo. Natomiast okoliczności zdarzenia wyjaśnia teraz grupa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem prokuratury.
Złodziej uciekł policjantom spod Biedronki
Na wyjaśnienie całego przebiegu zdarzenia będziemy zatem musieli jeszcze poczekać, ale pojawiają się kolejne informacje na jego temat. Natomiast z kolejnych nagrań, które zaczynają trafiać do sieci, poznaliśmy ciąg dalszy i zakończenie policyjnej interwencji. Otóż kierowca Lexusa uciekł funkcjonariuszom. Udało mu się obrócić pojazd o 90 stopni i taranując radiowóz oraz zaparkowany samochód, uwolnić się i odjechać.
Nie wiemy jak daleko udało mu się uciec, ale raczej nie daleko. Kolejne nagranie pokazuje ES-a unieruchomionego w niewielkiej i płytkiej rzece. Złodziej najwyraźniej stracił panowanie nad autem, co pozwoliło funkcjonariuszom nareszcie go zatrzymać.
Interwencja pod Biedronką jak słynna akcja z instrybutorem?
Zawsze dalecy jesteśmy od krytykowania policjantów, których praca jest bardzo wymagająca, a przy tym bywa niebezpieczna i bardzo niewdzięczna. Zdajemy sobie również sprawę z tego, że łatwo jest krytykować, obserwując jakieś zdarzenie z boku, kiedy to nie my musimy poradzić sobie z jakąś groźną sytuacją i nie ma czasu na zastanowienie się oraz chłodną analizę.
Niemniej trudno nie być krytycznym oglądając nagranie z opisywanej sytuacji. Policjanci skutecznie zablokowali złodziejowi wyjazd, ale później zabrakło pomysłu jak skutecznie zatrzymać mężczyznę. Wybicie szyby i obezwładnienie go to dobry sposób, ale szyba się nie poddała. Gaz łzawiący i grożenie bronią okazały się nieskuteczne.
Trudno też wyjaśnić na co liczyli funkcjonariusze strzelający w tylną oponę. To poważnie utrudnia ucieczkę, ale przecież złodziej i tak mógł przejechać najwyżej jeden metr. Brak powietrza w oponie niczego by tu nie zmienił. Istniało za to ogromne ryzyko, że pocisk odbije się od felgi i rykoszetem kogoś rani. I tak się niestety stało.
Żaden z policjantów nie wpadł na to, żeby otworzyć od wewnątrz drzwi po stronie pasażera, korzystając z już wybitej szyby, wskoczyć do środka, wyłączyć silnik i tak zmusić złodzieja do zaprzestania prób ucieczki. Żaden z czterech policjantów nie poświęcił też sekundy na odpędzenie gapiów - nagrywającego i drugiego mężczyzny, którzy momentami podchodzili tuż do Lexusa. Ich zachowanie mogło utrudniać interwencję, a do tego narażali się na potrącenie, a potem na postrzelenie.
W takich właśnie sytuacjach widać braki w wyszkoleniu policjantów. Sposoby na zatrzymywanie niebezpiecznych i stawiających opór osób powinny być im doskonale znane, podobnie jak to czego w takich przypadkach nie robić. Gdy odpowiedniego szkolenia brakuje, zaczyna się szukanie rozwiązań pod wpływem stresu, co często jest po prostu nieskuteczne.
Opisywana sytuacja bardzo przypomina słynną historię z "instrybutorem", podczas której kobieta prowadząca BMW skutecznie nie pozwalała się zatrzymać na stacji paliw, wjechała do znajdującego się tam sklepu, taranując drzwi wejściowe, a finalnie udało się jej odjechać. Wtedy również policjanci nie mieli pomysłu jak skutecznie zatrzymać kierującą i również zaczęli strzelać z broni służbowej.