Polak wymyślił najdziwniejszy strajk na świecie. Niemcy w szoku
W mediach dominuje strajk rolników, ale nie tylko ta grupa zawodowa wyraża swój sprzeciw wobec warunków pracy. W Niemczech głośno zrobiło się właśnie o polskim kierowcy zawodowym, który znalazł sobie zadziwiająco twórczą formę buntu wobec pracodawcy. Polak wpadł na pomysł, by odmawiać szefowi wyjazdu w trasę z powodu... utrzymującego się od kilku dni stanu głębokiego upojenia alkoholowego.
To nie żart. We wtorek rano przedstawiciele pewnej firmy transportowej zawiadomili niemiecką policję o tym, że na jednym z parkingów znajduje się polski kierowca w stanie nietrzeźwości. Policjanci wyruszyli na parking w Ottendorf-Okrilla, by zweryfikować nietypowe zgłoszenie.
Na miejscu faktycznie zastali 52-latka z Polski i poddali go badaniu trzeźwości. Okazało się, że mężczyzna ma w organizmie ponad dwa promile alkoholu. Policjanci nie mogli go jednak ukarać żadnym mandatem, bo kontrola tachografu wykazała, że Polak nie prowadził pojazdu od kilku dni, a on sam kategorycznie zaznaczał, że nie ma zamiaru, ani najmniejszej nawet ochoty, by wyjechać na drogę. Szybko okazało się, że policjanci "wmanewrowani" zostali w konflikt między pracodawcą i jego 52-letnim polskim pracownikiem. Polak wytłumaczył, że jego "chwilowa" niezdolność do pracy to forma protestu wobec warunków zatrudnienia.
Niemiecka policja nie mówi nic na temat poziomu zgromadzonych w pojeździe zapasów, ale komunikat sugeruje, że polski kierowca zamierza kontynuować swój protest. Ottendorf-Okrilla to miejscowość położona na północ od Drezna. W razie wyczerpania asortymentu, 52-latek najpewniej będzie więc mógł liczyć na zawodową solidarność polskich kierowców, którzy dowiozą mu na parking artykuły pierwszej potrzeby niezbędne do kontynuowania akcji protestacyjnej.