Polacy znów kradną auta w Niemczech? Właściciele jednej marki mają problem
Kradzieże samochodów znów spędzają sen z powiek niemieckiej policji. Skala zjawiska zwiększyła się aż o 20 proc. Dla porównania, w tym samym czasie liczba kradzieży aut w Polsce spadła o 5 proc. Czyżby nasi eksperci od łamania samochodowych zabezpieczeń, niczym w latach dziewięćdziesiątych, znów wybierali się na gościnne występy za Odrę?
Generalne Stowarzyszenie Niemieckich Ubezpieczycieli (GDV) opublikowało nowe dane dotyczące kradzieży samochodów w Niemczech w 2023 roku. Informacje nie są optymistyczne. W porównaniu do roku 2022 liczba kradzieży samochodów zwiększyła się o blisko 20 proc. Rzeczywista skala zjawiska jest dużo większa, bo dane GDV bazują na pojazdach objętych "kompleksowym ubezpieczeniem".
Z danych GDV wynika, że w 2023 roku skradziono w Niemczech 14 585 "ubezpieczonych kompleksowo" pojazdów, czyli takich, których właściciele mogli pochwalić się aktywnym ubezpieczeniem AC. To blisko 20 proc. więcej niż w roku 2022. Warto jednak dodać, że ostatni raport BKA, czyli Federalnego Urzędu Kryminalnego za rok 2022 wspominał, że niemieckim służbom zgłoszono aż 40 315 kradzieży pojazdów. Mianem "trwale utraconych", czyli takich, których nie udało się odzyskać, określono w 2022 roku 14 611 pojazdów (wzrost o 19,6 proc.).
Najnowsze dane GDV wskazują, że ogół szkód wyrządzonych przez złodziei samochodów w 2023 roku w Niemczech kosztował ubezpieczycieli aż 310 mln euro. Wysokość średniego odszkodowania wyniosła w ubiegłym roku 21 400 euro (blisko 92 tys. zł).
Podobnie jak w Polsce, miastem w którym kradzionych jest najwięcej samochodów jest w Niemczech stolica. W 2023 roku w Berlinie "zniknęło" 4266 samochodów z pełnym ubezpieczeniem. W porównaniu rok do roku oznacza to wzrost o rekordowe 46 proc.
Uściślijmy - GDV nie analizuje struktury przestępczości samochodowej w Niemczech i nie weryfikuje, kto, np. z punktu widzenia narodowości czy posiadanego obywatelstwa, odpowiada za wzrost kradzieży. Taki podział nie ma zresztą większego sensu, bo za proceder w większości odpowiadają zorganizowane grupy przestępcze o międzynarodowym charakterze.
Z drugiej strony, w ubiegłorocznym raporcie BKA o kradzieżach samochodów w Niemczech można było jednak przeczytać, że na popularność Berlina wpływa m.in. "niewielka odległość od polskiej granicy". Dwie godziny autostradą wystarczą, by skradziony z ulic stolicy Niemiec samochód "rozpłynął się" jednej z przygranicznych dziupli w Polsce.
Niestety nie da się też nie zauważyć, że ze statystycznego punktu widzenia - nawet jeśli wyjąć poza nawias sam Berlin - krajem związkowym z najwyższym ryzykiem kradzieży pojazdu w Niemczech jest dziś granicząca z Polską Brandenburgia. W 2023 roku z jej terenu skradziono aż 1325 samochodów, co daje wynik 11 kradzieży na 10 tys. km kwadratowych powierzchni. Dla porównania, w graniczącej z Francją i Szwajcarią Badenii-Wirtembergii skradziono w ubiegłym oku 574 samochody - jeden na każde 10 tys. km kwadratowych powierzchni landu.
Co ciekawe, podobnie jak w Polsce, ogromnym powodzeniem wśród amatorów cudzej własności cieszą się samochody marek azjatyckich. W pierwszej dziesiątce najczęściej kradzionych pojazdów znajdziemy aż 5 modeli Toyoty i Lexusa. Najczęściej kradzionym samochodem w Niemczech była w ubiegłym roku Toyota Land Cruiser 4. generacji. Na każde 10 tys. zarejestrowanych egzemplarzy ginęło ich średnio aż 160. Średnia wysokość odszkodowania to 55 562 euro.
Drugie miejsce w niechlubnym zestawieniu zajął Lexus NX z wynikiem 157 kradzieży na 10 tys. zarejestrowanych aut. W tym przypadku średnia wysokość szkody wynosiła 31 997 euro. Podium najczęściej kradzionych aut w Niemczech w 2023 roku zamyka kolejny model Lexusa - UX (136 skradzionych na każde 10 tys. egzemplarzy; średnia wysokość odszkodowania - 25 965 euro).
Co ciekawe, wysoko na liście znalazły się też SUV-y segmentu premium, jak np. Range Rover i Jeep Grand Cherokee.