Pogłębia się zapaść na rynku samochodów elektrycznych. Tak źle dawno nie było

Kolejne dane dotyczące sprzedaży samochodów elektrycznych na niemieckim rynku jasno pokazują, że nie mamy do czynienia tylko z chwilowym spadkiem zainteresowania, ale pogłębiającym się problemem. Główna przyczyna takiego stanu rzeczy jest właściwie jedna i wynika z decyzji tamtejszego rządu.

Duży spadek sprzedaży samochodów elektrycznych

Niemiecki rynek jest największym w całej Unii Europejskiej, jeśli chodzi o sprzedaż samochodów, a do tego najbogatszy. Przy niemieckich drogach stoi też około 100 tys. ładowarek do aut elektrycznych, czyli około połowa ładowarek dostępnych w całej UE. Trudno więc o kraj, w którym elektryki mogłyby, w sposób zupełnie naturalny (a nie przez system dopłat oraz kar jak w Norwegii), zdobyć dużą popularność. Sami Niemcy szacowali, że 2030 roku uda im się zwiększyć liczbę takich aut z miliona do 15 milionów.

Jednak już kilka miesięcy temu stawało się coraz bardziej prawdopodobne, że owe szacunki trzeba będzie zrewidować, ponieważ sprzedaż elektryków regularnie maleje. Najnowsze statystyki sprzedaży są natomiast najgorsze od początku roku. W lipcu sprzedano w Niemczech 30 762 samochody elektryczne, co oznacza spadek aż o 37 proc. w porównaniu do 2023 roku. Tym samym udział elektryków w sprzedaży nowych aut zmalał z 20 do 13 proc.

Reklama

Dotychczas największe tegoroczne spadki wynosiły 30 proc. w maju oraz 29 proc. w marcu. Lipcowy wynik jest najgorszym od grudnia 2023, kiedy sprzedaż samochodów elektrycznych zmalała niemal o połowę.

Dlaczego sprzedaż aut elektrycznych gwałtownie spada?

Co jest powodem takiego osłabienia zainteresowania samochodami elektrycznymi w Niemczech? Główny powód jest jeden - brak rządowych dopłat. Niemieckie władze uznały, że na rynku jest tak duży wybór samochodów elektrycznych w różnych przedziałach cenowych, a technologia na tyle rozwinięta, że kierowcy nie potrzebują dodatkowych zachęt do przesiadki na elektryki. Rządowe dopłaty miały jedynie pomóc przebić się nowemu rozwiązaniu i ich rola, zdaniem rządzących, się już wypełniła.

Statystyki sprzedaży pokazały jednak coś innego. Kiedy we wrześniu 2023 roku wycofano się z dopłat do aut elektrycznych dla klientów flotowych, spadek zainteresowania elektrykami wyniósł 29 proc. Natomiast grudniowy spadek o niemal 50 proc. to moment wycofania wszystkich dopłat do samochodów na prąd. Od tego czasu (poza wzrostem o 20 proc. w styczniu oraz utrzymaniem zeszłorocznego wyniki w kwietniu), każdy miesiąc oznacza spadek sprzedaży.

Wynika z tego jasno, że kierowcy nadal kierują się chłodną kalkulacją i wielu z nich decydowało się na auto elektryczne tylko dlatego, że było to dla nich opłacalne. Warto przy okazji odnotować, że już od kilku lat mówiło się, iż lada moment elektryki będą kosztowały tyle, co auta spalinowe i tymi prognozami mogli też kierować się niemieccy politycy, decydując o wycofaniu dopłat. Niestety zapowiedzi te nadal się nie spełniły i chociaż w ciągu ostatnich kilku lat auta spalinowe drastycznie podrożały, to elektryczne podrożały jeszcze więcej, wbrew zapowiedziom, że wraz z upowszechnieniem się technologii napędów elektrycznych, ich cena wyraźnie spadnie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sprzedaż samochodów | samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy