Niemcy biją na alarm. Przemysł motoryzacyjny ma coraz większe problemy
Redukcje miejsc pracy, ograniczenie produkcji i coraz mniejszy popyt na auta elektryczne. To wszystko, wraz z rosnącymi cenami energii i biurokracją, jest dziś zagrożeniem dla niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Stowarzyszenie VDA apeluje do rządzących, aby podjęli rozmowy z Brukselą, znieśli karne cła na chińskie samochody i skupili się na rozbudowie sieci ładowarek.
Spis treści:
Produkcja w Niemczech staje się coraz mniej opłacalna. Z uwagi na rosnące ceny energii, wysokie płace i coraz gorszą dostępność surowców, a także niemiecką biurokrację, przyszłość wielu zakładów z sektora motoryzacyjnego jest lub będzie zagrożona. Redukowanie miejsc pracy, ograniczanie produkcji, a nawet ogłaszanie upadłości przez legendarne przedsiębiorstwa - to już się dzieje. W efekcie upadłość w lipcu ogłosiło m.in. Recaro czy BBS.
Niemiecki przemysł motoryzacyjny jest w coraz gorszej sytuacji
Zdaniem Niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA) w obliczu obecnej sytuacji, szanse na przetrwanie na rynku niemieckim będą miały tylko te firmy, które zarabiają za granicą.
W niektórych przypadkach zakłady mogą pozostać w Niemczech tylko dlatego, że pieniądze są zarabiane za granicą. Mamy poważny problem z lokalizacją.
Przedstawiciele VDA są przekonani, że przed masowymi zwolnieniami wiele firm uratować może tylko tańsza energia i zabezpieczenie dostępu do surowców. Hildegard Mueller wzywa rządzących do jak najszybszego podjęcia decyzji i działań, które pozwolą powstrzymać proces dezindustrializacji. Zdaniem szefowej VDA władze Belina muszą wywrzeć znacznie większą presję na Brukseli, a także zawrzeć partnerstwa energetyczne i handlowe z Afryką, Bliskim Wschodem i Ameryką Łacińską.
Niemiecki rząd musi przejść od rozmów do czynów, w przeciwnym razie nie będzie można powstrzymać pełzającej dezindustrializacji, ponieważ Niemcy nie będą w stanie nadążyć za kosztami produkcji.
Szefowa VDA chce znieść cła na chińskie samochody elektryczne
Niemiecki przemysł motoryzacyjny jest w coraz gorszej sytuacji, a zdaniem Mueller wprowadzenie karnych ceł w Unii Europejskiej na chińskie samochody elektryczne, nie przyniesie niczego dobrego. Prezez VDA ostrzega, że istnieje groźba podjęcia środków odwetowych ze strony Chin. Wówczas spirala protekcjonizmu prawdopodobnie najbardziej uderzyłaby w Niemcy jako kraj eksportujący.
Dodała też, że choć ogromne dotacje na produkcję elektrycznych samochodów w Chinach stanowią wyzwanie dla wielu koncernów, cła karne nie są i nie będą właściwym środkiem ochrony niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, podkreślając przy tym, że niemieccy producenci sprzedają około 100 razy więcej samochodów w Chinach niż chińskie marki w Niemczech. Zdaniem Mueller “zalanie" Starego Kontynentu samochodami z Państwa Środka nikomu nie grozi.
Rozbudowa sieci ładowarek ma być rozwiązaniem problemu
Słabnące zainteresowanie autami elektrycznymi jest także powiązane z kulejącą w wielu regionach infrastrukturą. Hildegard Mueller nakłania rządzących do szybszej rozbudowy sieci ładowarek i uproszczenia systemu płatności, aby użytkownicy mogli ładować swoje elektryki w dowolnym punkcie ładowania.
Najważniejszą rzeczą, aby e-mobilność w naszym kraju wróciła na właściwe tory, są punkty ładowania, punkty ładowania, punkty ładowania i sieci, sieci oraz jeszcze raz sieci!
Okazuje się bowiem, że w jednej trzeciej gmin w Niemczech wciąż nie ma wystarczającej liczby punktów ładowania, a prawie 75 proc. z nich nie zainstalowało jeszcze żadnego punktu szybkiego ładowania.