Podejrzany o spowodowanie karambolu koło Gdańska wyszedł na wolność
Kierowca tira podejrzany o spowodowanie karambolu na drodze S7 w Borkowie koło Gdańska, w którym zginęła czwórka dzieci, wyszedł na wolność. Musiał wpłacić wysokie poręczenie majątkowe i zobowiązać się do codziennego stawiennictwa na komisariacie policji.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Mariusz Duszyński powiedział PAP, że w czwartek na konto depozytowe prokuratury wpłynęło 100 tys. zł poręczenia majątkowego, o którym zdecydował sąd. Oznacza, to że podejrzany o spowodowanie katastrofy na S7 w Borkowie, może pozostać na wolności.
Sąd Okręgowy w Gdańsku rozpatrywał sprawę 7 listopada. Utrzymał wówczas w mocy postanowienie sądu pierwszej instancji i nie zastosował aresztu, ale zwiększył środki zapobiegawcze w ten sposób, że orzekł dodatkowo wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł.
37-letni Mateusz M. - kierowca tira, który 18 października o godz. 23:20 staranował samochody na drodze S7 w Borkowie nieopodal Gdańska usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów. W jej wyniku śmierć poniosły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Wszystkie ofiary katastrofy to dzieci w wieku 7, 9, 10 i 12 lat. Sprawcy grozi do 15 lat więzienia.