Początek roku szkolnego, czyli kolejna pokazówka

2 września dzieci wrócą po wakacjach do szkolnych ławek. Z tej okazji przed szkołami pojawią się patrole policji, być może nawet w pierwszych dniach września w najmłodszych klasach odbędą się pogadanki na temat bezpiecznego poruszania się po drogach.

Czy ktoś naprawdę zadba o bezpieczeństwo tych dzieci? / Fot: Stanisław Kowalczuk
Czy ktoś naprawdę zadba o bezpieczeństwo tych dzieci? / Fot: Stanisław KowalczukEast News

Taka pokazówka, żeby uspokoić swoje sumienia i powiedzieć, jak wiele zrobiliśmy dla bezpieczeństwa najmłodszych. A co potem?

Statystyka nie kłamie

W ubiegłym roku na polskich drogach zginęło 89 dzieci, a 3945 zostało rannych. Co najmniej połowa tych zdarzeń spowodowana była przez dorosłych, a w głównej mierze przez nieostrożnych tatusiów i nieostrożne mamusie, którzy wieźli swoje dzieci w samochodach i spowodowali wypadek. Druga część to jednak wypadki spowodowane przez same dzieci.

Najczęstsze przyczyny to nagłe wtargnięcie na jezdnię, wybiegnięcie zza stojącego na przystanku autobusu, przebieganie przez jezdnię, zabawy odbywające się w pobliżu drogi, wypadki spowodowane na rowerze lub motorowerze. Notabene najczęściej do takich tragicznych zdarzeń dochodziło w sytuacjach, kiedy dzieci pozostawały bez jakiegokolwiek nadzoru dorosłych.

Spójrzmy jeszcze raz na statystykę. 89 dzieci to są 3-4 klasy szkolne. Tyle dzieci zginęło w wypadkach! 3495 dzieci to są 4 duże szkoły! Tyle dzieci zostało rannych , a część z nich pozostanie kalekami do końca życia.

Wychowanie komunikacyjne, czyli kolejna fikcja

Kilka lat temu dużo mówiło się o wychowaniu komunikacyjnym w szkołach. Rozmaici specjaliści pisali książeczki dla dzieci i podręczniki metodyczne dla nauczycieli, media trąbiły o tym, jak to będzie wspaniale i bezpiecznie, gdy dzieci już od najmłodszych lat zostaną zapoznane z zasadami prawidłowego poruszania się po drogach. Poszło na to sporo środków, niektórzy zarobili niezłe pieniądze.

Robiono rozmaite akcje, konkursy, wręczano dzieciom odblaski itd. Kolejna pokazówka pod publikę, by zaprezentować, jak to dbamy o nasze pociechy, jacy jesteśmy mądrzy i odpowiedzialni.

Obserwowałem kiedyś jedną taką imprezę. Ufundowano dla dzieci 1000 sztuk opasek odblaskowych za niebagatelną kwotę 500 złotych! Zjechała się cała lokalna elita, były przemówienia, fotoreporterzy, telewizja, nagrody dla działaczy... A znudzone dzieciaki stały w dusznej sali i czekały z utęsknieniem, kiedy to się wreszcie skończy.

Mój syn jest w II klasie szkoły podstawowej i wiem doskonale, jak wygląda naprawdę wychowanie komunikacyjne chociażby na przykładzie własnego dziecka. Nie ma żadnych specjalnych lekcji na ten temat, nie ma filmów, nie ma zajęć na drodze przed szkołą. Raz w ciągu tych dwóch lat kazano dzieciom zbudować makietę skrzyżowania, nad którą moja żona ślęczała do późnej nocy.

Mamusia z dzieckiem na czerwonym

Ileż to razy można zobaczyć, jak to mamusia lub tatuś (albo babcia, ciocia itd.) przechodzą przez przejście dla pieszych przy czerwonym sygnale, ciągnąc za rękę dziecko.

Dzieci są świetnymi obserwatorami i tylko nam dorosłym czasami wydaje się zupełnie błędnie, że te maluchy niczego nie pojmują, nie widzą, nie słyszą. Nieprawda!

Dziecko doskonale zauważa, że matka lub ojciec, czyli najważniejsze dla niego osoby, które powinny być przykładem i autorytetem, same łamią przepisy, bo przechodzą na czerwonym, bo tatuś kierując samochodem przekracza dopuszczalną prędkość, bo mamusia parkuje na trawniku itd.

Skoro tata lub mama tak czyni, to widocznie tak można. Tak należy. Znane przysłowie mówi, że czym skorupka za młodu nasiąknie... Często dzieci słyszą też różna komentarze i rozmowy dorosłych w stylu: "znowu te głupie radary", "co za durne znaki" itp.

Czy można się zatem spodziewać, że te dzieci, kiedy będą bez nadzoru rodziców, nie przebiegną przez jezdnię nie bacząc na sygnalizację? Dlaczego miałyby tego nie zrobić, skoro ich rodzice lub opiekunowie tak postępują?

A gdy dorosną na tyle, że zaczną jeździć motorowerami, quadami, a potem samochodami, to czy należy się spodziewać, że będą wzorowo przestrzegać przepisów? A niby dlaczego, skoro mamusia i tatuś też mają przepisy za nic?

Masz jeszcze 4 życia

Kiedyś, kiedy jeszcze był "Teleranek" i inne podobne programy, poświęcano w nich nieco uwagi na edukację najmłodszych, w tym także motoryzacyjną. Telewizja i inne media starały się spełniać funkcję wychowawczą.

Obecnie wszystkim zawładnęła wszechobecna komercja. Dzieci oglądają więc bajki i kreskówki, w których różne stwory odcinają sobie głowy, grają w gry komputerowe, w których uczestnik ma 4 życia, albo nawet jest nieśmiertelny... Niestety, na drodze mamy tylko jedno życie bez możliwości restartu..

Nie ma w tym wszystkim za grosz żadnej edukacji, jest tylko prymitywna rozrywka często zupełnie nieodpowiednia dla dzieci. I co ciekawe, na ten temat zupełnie milczą psycholodzy, super-nianie i inni znawcy.

Zresztą podobnie rzecz ma się mediami dla dorosłych. Można przez 25 minut oglądać ciągiem różne idiotyczne reklamy, a nie znajdzie się w tej papce miejsce chociażby 30- sekundowy spot dotyczący bezpieczeństwa na drogach. I to mądry, interesujący, a nawet intrygujący spot dotyczący bezpieczeństwa na drogach. Np. taki, że małe dziecko trzeba koniecznie przewozić w foteliku, a nie na kolanach...

Nie ma w polskich telewizjach praktycznie żadnego programu edukacyjnego poświęconego bezpieczeństwu na drogach. Pokazuje się wyścigi, rajdy, najnowsze modele samochodów, pościgi za piratami, a na drogach giną ludzie, w tym także dzieci.

Uczyć już od przedszkola

W dzisiejszych czasach, kiedy większość rodziców ma niezmiernie mało czasu na wychowywanie dzieci, bo jest pochłonięta po prostu walką o byt, szczególna rola powinna tu przypadać szkole. Szkoła powinna nie tylko uczyć, ale i wychowywać.

Do tego są powołani nie tylko nauczyciele, ale także całe rzesze urzędników w ministerstwie, kuratoriach, a także różni naukowcy i specjaliści opracowujący mądre programy metodyczne, podręczniki, wytyczne itd.

Niestety, zagadnienia bezpiecznego poruszania się po drogach są traktowane i tu po macoszemu. Wszyscy ci wspaniali specjaliści zapewne uważają, iż wystarczy, gdy na początku roku szkolnego przyjdzie do klasy pan policjant i wygłosi pogadankę.

Szkoła uczy zatem wielu bardzo mądrych rzeczy: każe dzieciom rysować, malować, wyklejać, rzeźbić, śpiewać, tańczyć, a nie uczy tego, co jest naprawdę ważne i potrzebne. Zresztą często sami nauczyciele nie są przygotowani do prowadzenia zajęć z wychowania komunikacyjnego, bo mają tylko mgliste pojęcie o przepisach i zasadach brd.

Edukacja motoryzacyjna powinna zaczynać się już o przedszkola. I nie chodzi tu tylko o to, żeby nauczyć dziecko bezpiecznie przechodzić przez jezdnię. Chodzi też o przygotowanie kolejnego pokolenia do mądrego i bezpiecznego uczestniczenia w ruchu drogowym. Przecież te dzieci za parę lat zasiądą za kierownicami samochodów!

Należy więc już teraz zaoferować im interesujące filmy, nowoczesne gry komputerowe dotyczące ruchu drogowego, miasteczka ruchu drogowego, w których będą mogły nie tylko pojeździć na hulajnodze, ale może nawet już teraz zasiąść za kierownicą jakiegoś mini-samochodzika. Należy pokazać dzieciom ma żywo, ile wynosi droga hamowania samochodu, z jakiej odległości kierowca dostrzega po zmroku ubrane na ciemno dziecko...

A tymczasem w polskich szkołach robi się prymitywne konkursy na poziomie lat 50 ub. wieku i daje nagrodę Ani z klasy Ib, która narysowała pana policjanta na skrzyżowaniu. Czy to jest profesjonalna i nowoczesna edukacja motoryzacyjna?

Czy można się dziwić, że na polskich drogach spotykamy tylu oszołomów, wariatów, piratów albo nieudaczników, skoro nikt wcześniej nie przygotowywał ich do zasad bezpiecznego i kulturalnego poruszania się po tych drogach?

Niestety, w naszym kraju często kończy się właśnie na działaniach pozornych albo nieudolnych, czyli na tzw. pokazówkach. Mnóstwo nieskutecznej roboty, mnóstwo pieniędzy w błoto. I co z tego wynika??? Opracowuje się różne ambitne programy, organizuje pokazowe akcje i kampanie. Byle dużo szumu było wokół tego, byle sprawić wrażenie, że coś się robi. Na jeden dzień! A o bezpieczeństwo na drogach, zwłaszcza dzieci, trzeba dbać codziennie!

Polski kierowca

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas