Plaga kradzieży pojazdów metodą "na walizkę". To audi zniknęło w minutę

Współczesne samochody naszpikowane są elektroniką mającą za zadanie poprawić komfort i bezpieczeństwo użytkowania pojazdu. Z tym ostatnim bywa jednak różnie, czego przykładem jest plaga kradzieży pojazdów metodą "na walizkę".

Wszystko trwało mniej niż minutę
Wszystko trwało mniej niż minutęInformacja prasowa (moto)

Chodzi o wykorzystywane dziś na masową skalę systemy dostępu "bezkluczykowego", które dają amatorom cudzej własności szerokie pole do popisu. Wprawny elektronik, przy pomocy ogólnodostępnych części, za kilkaset złotych jest w stanie skonstruować zestaw służący do "przedłużania" emitowanego przez kluczyk sygnału. Wystarczy go przechwycić i - za pośrednictwem własnego nadajnika - wysłać do pojazdu. W ten sposób można otworzyć i uruchomić niemal wszystkie współczesne samochody.

Sama kradzież jest przerażająco łatwa. Załóżmy, że wyposażony we wzmacniacz sygnału złodziej zbliży się do nas w kawiarni, kinie czy sklepie. Czasem wystarczy wręcz, że podejdzie do drzwi naszego domu czy mieszkania. Po przechwyceniu sygnału kluczyka ten wysyłany jest do - wyposażonego w podobne urządzenia - wspólnika znajdującego się przy aucie. W takim przypadku złodziej otwiera pojazd nie wzbudzając podejrzeń, jakby miał ze sobą kluczyk. Bez najmniejszego problemu może również uruchomić zapłon - po prostu naciskając przycisk Start.

Złodziejom wystarczy jednorazowe przechwycenie sygnału, by otworzyć i uruchomić pojazd. Nawet, gdy - uciekając - oddalą się od jego źródła, a komputer pojazdu straci łączność z kluczykiem, samochód nie zgaśnie. W trosce o bezpieczeństwo (np. awaria kluczyka w trakcie manewru wyprzedzania) wprowadzono prawo, które obliguje producentów, by po "zgubieniu" sygnału samochód pozostawał "na chodzie". Na mocy tych samych przepisów kilka lat temu z oferty renomowanych producentów zabezpieczeń zniknęły różnej maści odcięcia zapłonu wymagające noszenia przy sobie specjalnych nadajników.

Które ze współczesnych pojazdów szczególnie narażone są na taką kradzież? Kolejny już raz sprawdzili to eksperci z niemieckiego ADAC. Tym razem do testu stanęło aż 237 samochodów oraz cztery jednoślady. Co zatrważające, metodą "na walizkę" nie udało się ukraść zaledwie... TRZECH! Kolejne cztery sprawiły złodziejom niespodziane trudności.

Zwycięzcą testu ADAC okazał się być koncern Jaguar Land Rover Jaguar. Jedyne trzy pojazdy, które oparły się podstawionym złodziejom to nowe: Jaguar i-Pace, Land Rover Discovery oraz Range Rover. Co ciekawe, Brytyjczykom udało się rozwiązać problem w bardzo elegancki sposób. Moduł sterowania systemem keyless wyposażany został w prosty licznik mierzący czas potrzebny do nawiązania komunikacji z kluczykiem. Na jego podstawie elektronika potrafi określić rzeczywistą odległość pojazdu od kluczyka i pozostaje niewzruszona na wszelkie próby przedłużenia sygnału.

Niestety, to proste rozwiązanie stosuje obecnie wyłącznie Jaguar Land Rover. Oznacza to, że metodą "na walizkę" ukraść dziś można w zasadzie dowolne Audi, BMW, Lexusa, Mercedesa czy Volvo. Wśród przeszło 230 samochodów, które oblały test ADAC znalazły się m.in.: Audi A3, A4, A5, A6, A8, Q2, Q7 i TT,  BMW serii 2, 3, 4, 5 i 7, Mercedesy klasy A, C, E i S czy Volvo V40, S90, V60, XC40 i XC90. Wśród aut, które bez walki skapitulowały przed ekspertami ADAC są też dziesiątki popularnych modeli takich producentów jak: Alfa Romeo, Chevrolet, Citroen, Fiat, Ford, Honda, Hyundai, Infiniti, Jeep, Kia, Mazda, Mini, Mitsubishi, Nissan, Opel, Peugeot, Renault, Seat, Skoda, SsangYong, Suzuki, Subaru, Tesla, Toyota czy Volkswagen.

Na krótkiej liście wyjątków, które przysporzyły "złodziejom" niespodziewanych trudności, znalazły się natomiast: Volvo XC60 T5, Mazda 2 Skyactive oraz BMW i3. Stało się tak, ponieważ nie mają one na wyposażeniu systemu automatycznie odryglowującego drzwi po wykryciu kluczyka. Mówiąc prościej - zwolnienie zamków wymaga fizycznego wciśnięcia guzika na pilocie. Wszystkie można jednak uruchomić przyciskiem w kabinie, jeśli samochód wykryje obecność kluczyka. Kradzież metodą "na walizkę" jest więc możliwa, o ile złodzieje wcześniej sforsują zamki drzwi.

Ciekawym wyjątkiem jest Infiniti Q30. Ten model, dla odmiany, można otworzyć za pomocą wzmacniacza sygnału, ale odpalenie nie będzie proste. W przeciwieństwie do XC60 T5, Mazdy 2 i BMW i3, System "keyless" obejmuje zamki drzwi, ale... nie współpracuje z zapłonem. Amator cudzej własności może więc w łatwy sposób dostać się do wnętrza, ale próba kradzieży pojazdu wymaga fizycznego umieszczenia kluczyka w elektronicznej stacyjce (takiej samej jak w Mercedesie klasy A poprzedniej generacji, oba modele są technicznymi bliźniakami).

W tym miejscu warto dodać, że próbie kradzieży poddano też cztery motocykle: BMW 1200 GS, BMW 1200 RS, Ducati Multistrada 1200 D-air oraz KTM Super Duke R. Eksperci ADAC nie mieli najmniejszych problemów z odjechaniem każdą z maszyn.

Przypominamy, że jedyną formą zabezpieczenia się przed kradzieżą "na walizkę" jest montaż dodatkowych, niestandardowych zabezpieczeń (np. odcięcie pompy paliwa) lub... "szczególna troska" o kluczyk / kartę kodową. Specjaliści radzą np. owijanie ich - w działającą jak ekran - folią aluminiową, która blokuje emitowane fale radiowe. Inni polecają np. trzymanie kluczyków w metalowych pojemnikach lub... w lodówce.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas