Pijany na drodze zabija umyślnie czy nieumyślnie?

Po raz czwarty ruszy proces mężczyzny, który prowadząc zabytkowy motocykl pod wpływem alkoholu, doprowadził do wypadku, w którym zginęła 22-latka - zdecydował we wtorek opolski sąd okręgowy. Do wypadku doszło w 2009 r. na pikniku w Turawie (Opolskie).

Sąd Okręgowy w Opolu uchylił wydany w tej sprawie w grudniu ub. roku przez sąd rejonowy wyrok, w którym Janusz K. został skazany na 2 lata i 2 miesiące więzienia. Zasądzono wobec niego również 7-letni zakaz prowadzenia pojazdów.

Opolski sąd okręgowy stwierdził, iż Sąd Rejonowy w Opolu przyjął błędną kwalifikację czynu, skazując mężczyznę za nieumyślne spowodowanie śmierci. Tymczasem - zdaniem orzekających - Janusz K. powinien być sądzony za spowodowanie nieumyślnego wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

"Zebrany dotychczas materiał dowodowy przemawia za sprawstwem i zawinieniem oskarżonego. Rzecz jednak w tym, jak ów czyn należy zakwalifikować" - tłumaczył we wtorek sędzia sprawozdawca Józef Szulc. "Sąd rejonowy po ponownym rozpoznaniu sprawy przyjął w grudniu, iż oskarżony dopuścił się dwóch występków. Takie stanowisko było oczywiście nieprawidłowe" - powiedział sędzia.

Proces dotyczy śmiertelnego wypadku, do którego doszło w maju 2009 r. Janusz K. wziął wtedy udział w pikniku motocyklowym nad jeziorem w Turawie. Podczas imprezy, będąc pod wpływem alkoholu, zaczął jeździć po ośrodku, w którym odbywał się piknik, na zabytkowym motocyklu M-72. W przypiętym do pojazdu koszu woził 22-letnią pasażerkę. Podczas manewrów motocykl przewrócił się i przygniótł dziewczynę; zginęła na miejscu.

Po pierwszym procesie w tej sprawie Janusz K. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Apelację wniosła wtedy prokuratura i pełnomocnik bliskich ofiary. Po kolejnej rozprawie w czerwcu 2011 r. sąd zaostrzył wyrok do 2 lat więzienia. Potem jednak odwołanie złożył adwokat motocyklisty i po trzecim procesie Janusz K. został w grudniu ub. roku został skazany na 2 lata i 2 miesiące więzienia. Apelację po trzecim wyroku wnieśli zarówno prokurator, jak i obrońca oskarżonego oraz pełnomocnik rodziny ofiary.

Obrońca dowodził we wtorek, że w miejscu, gdzie doszło do wypadku, nie odbywał się ruch drogowy, więc można mówić jedynie o nieumyślnym spowodowaniu śmierci, a nie spowodowaniu śmiertelnego wypadku. Podnosił, że w trakcie trzech procesów nie ustalono np., czy w piasku, po którym jeździł oskarżony, była jakaś przeszkoda, która mogła doprowadzić do tragedii. Zapewniał też, że prawie 4 lata po tragicznych wydarzeniach każdego dnia jego klient ma wyrzuty sumienia. Obrońca postawił też pytanie, czy skutki wypadku nie byłyby tak dramatyczne, gdyby ofiara - 22-letnia kobieta - założyła kask. Z tym argumentem nie zgodziła się prokurator Urszulę Jurkiewicz, która przekonywała że apelacja obrony jest bezzasadna, a sugestie dotyczące braku kasku u ofiary nieetyczne.

Jej zdaniem zdarzenie bez wątpienia było śmiertelnym wypadkiem w ruchu drogowym, o czym świadczą np. podpisywane przez uczestników pikniku oświadczenia, iż będą oni podczas imprezy przestrzegać zasad ruchu drogowego. "A co do przeszkody, która miała być w piasku - nawet jeśli tam była, to oskarżony powinien być trzeźwy i jeździć tak, by do tego wypadku nie doszło" - podsumowała prokurator. Sprawą ponownie, już po raz czwarty, zajmie się Sąd Rejonowy w Opolu.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas