Pijany jak Franek? Potężny problem z rowerzystami w Polsce
Poseł KO Franciszek Sterczewski to od wczoraj "bohater" pierwszych stron gazet. Przypomnijmy - poznańska policja zatrzymała go w nocy z 27 na 28 czerwca, gdy jedną z ulic Poznania, pod wpływem alkoholu, nieoświetlonym rowerem poruszał się "zygzakiem" - środkiem jezdni.
Poseł Sterczewski nie jest oczywiście jedynym parlamentarzystą przyłapanym przez policję na jeździe pod wpływem alkoholu (Sterczewski - zasłaniając się immunitetem - nie poddał się badaniu, ale policjanci wskazują na "silną woń alkoholu"). Policyjna interwencja ma jednak bardzo wymowne znaczenie i to z przynajmniej dwóch powodów.
Tego, że reprezentant narodu odmawia badania na zawartość alkoholu zasłaniając się immunitetem, nie chcę nawet komentować. Przez lata dziennikarskiej pracy zdążyłem przywyknąć. Niewielkim "pocieszeniem" może być jedynie fakt, że w obliczu medialnej nagonki poseł przyznał się do błędu i przeprosił za swoje skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie. Maił też zwrócić się o dobrowolne uchylenie immunitetu i "pociągnięcie do odpowiedzialności".
Z perspektywy naszego - motoryzacyjnego - podwórka nie sposób jednak przemilczeć dwóch, jakże wymownych, faktów. Spieszę przypomnieć, że poseł Sterczewski pełnił do tej pory zaszczytną funkcję - uwaga - wiceprzewodniczącego Parlamentarnego Zespołu ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Wczoraj zadeklarował jednak, że zrezygnuje z zasiadania w tym gronie. Warto jednak dodać, że Sterczewski jest też przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Transportu Rowerowego, z której to funkcji - przynajmniej na ten moment - nie rezygnuje.
Paradoksalnie zatrzymanie szturmującego nieoświetlonym rowerem po pijaku poznańskie ulice posła Sterczewskiego może się okazać jego największym wkładem w bezpieczeństwo ruchu drogowego w Polsce. Poseł mimowolnie zwrócił właśnie uwagę na poziom świadomości rowerzystów i ich "imponujący" wkład w policyjne statystyki.
Przemilczana statystyka - co trzeci pijany kierowca jechał rowerem
W tym miejscu warto przypomnieć, że wbrew dziennikarskiej praktyce w policyjnych raportach nie znajdziemy pojęcia pijanego / nietrzeźwego kierowcy. Są za to nietrzeźwi / będący pod wpływem / działaniem alkoholu kierujący. Różnica jest taka, że kierowca jednoznacznie kojarzy się z samochodem, a kierujący nie musi się poruszać pojazdem mechanicznym. W jaki sposób przekłada się to na policyjne statystyki?
Biorąc pod uwagę zdarzenia najtragiczniejsze - w 2021 roku rowerzyści odpowiadali za 11,2 proc. wypadków spowodowanych przez kierujących pod wpływem alkoholu i odpowiadali za 6,6 proc. ich ofiar śmiertelnych. W porównaniu z kierowcami aut osobowych (66,5 proc. wypadków i 77,8 proc. ofiar śmiertelnych) może się to wydawać niewielkim "dorobkiem", ale trzeba pamiętać, że udział rowerów w ogóle uczestników ruchu drogowego - według różnych badań - waha się od niespełna 1 do niecałych 7 proc. w zależności od drogi!
Jeśli głębiej zagłębić się w policyjne dane, sytuacja robi się jeszcze ciekawsza. W całym 2021 roku w wyniku 8 272 245 kontroli na zawartość alkoholu policjanci ujawnili 101 892 przypadki naruszenia prawa przez kierujących. Sęk w tym, że aż 26 768 przypadków dotyczyło naruszenia Art. 178a § 1a KK - czyli jazdy w stanie nietrzeźwości pojazdem innym niż mechaniczny. Najczęściej - właśnie rowerem.
Uściślijmy - stan nietrzeźwości oznacza co najmniej 0,5 promila alkoholu, za co - w przypadku prowadzenia samochodu - grozi odpowiedzialność karna. Co więcej - jeśli do owych 26 768 "pijanych rowerzystów" dodamy jeszcze 5 516 osób ukaranych za prowadzenie pojazdu innego niż mechaniczny "po spożyciu" (Art. 87 § 2 KW) otrzymamy wynik 32 284 kierujących. Oznacza to, że - uwaga - aż 31,2 proc. wszystkich "ujawnionych" przez policję nietrzeźwych kierujących poruszało się pojazdem "innym niż mechaniczny". Mówiąc wprost - co trzeci pijany kierowca jechał rowerem!
Porażająca niewiedza rowerzystów. Nie znają przepisów?
W Polsce wciąż pokutuje przeświadczenie, że rowerzysta pod wpływem alkoholu nie stwarza na drodze większego zagrożenia i ryzykuje wyłącznie własnym zdrowiem i życiem. To oczywista nieprawda. Pomijając już fakt, że coraz częściej dochodzi do konfliktów z pieszymi (rosnąca liczba urazów), duża część użytkowników rowerów wykazuje się dramatyczną wręcz niewiedzą z zakresu Prawa o ruchu drogowym. Efekt - ich manewry, łagodnie rzecz ujmując, potrafią wywołać na drodze spore zamieszanie. Dość przypomnieć, że parlamentarne koleżanki posła Sterczewskiego - posłanki:
- Monika Rosa,
- Klaudia Jachira,
- Urszula Zielińska,
- Małgorzata Tracz
W 2020 roku zasłynęły m.in. absurdalną interpelacją poselską. Pytały w niej ministra infrastruktury m.in. o to, "Czy według obecnych przepisów rowerzysta może poruszać się po jezdni?" i " jak Ministerstwo definiuje zapis mówiący o tym, kiedy jezdnia nadaje się do jazdy przez rowerzystę, a kiedy nie?". Mówiąc prościej - panie posłanki wykazały się porażającą wręcz nieznajomością przepisów i skierowały do ministra infrastruktury pytania z zakresu znajomości Prawa o ruchu drogowym na poziomie przedszkolnych starszaków, co samo w sobie jest dość przerażające.
Dodajmy jednak, że każda z nich jest przecież zapaloną i "praktykującą" rowerzystką, a posłanki Jachira, Tracz i Zielińska - razem z posłem Sterczewskim - zasiadają w Parlamentarnym Zespole ds. Transportu Rowerowego. Ta ostatnia pełni nawet funkcję jego wiceprzewodniczącej!
Kończąc - mam nadzieję, że wyczyn posła Sterczewskiego paradoksalnie przyczyni się jednak do poprawy bezpieczeństwa drogowego w Polsce zwracając uwagę decydentów na problem edukacji rowerzystów. Do zrobienia jest solidna praca u podstaw.
I nie - nie mam zamiaru kreślić utopijnych wizji dotyczących rejestracji rowerów czy obowiązkowych egzaminów na rowerowe prawa jazdy. Może jednak już czas pomyśleć o uczynieniu z bezpieczeństwa ruchu drogowego przedmiotu szkolnego - równorzędnego z Przyrodą czy Wychowaniem do życia w rodzinie? Zanim jakiś Franek, Klaudia czy Urszulka naprawdę zrobią komuś krzywdę. ***