Patologiczne strefy płatnego parkowania. Coraz większe i droższe
Strefy płatnego parkowania w Polsce stały się dla samorządów maszynką do zarabiania pieniędzy. To stanowi całkowite zaprzeczenie głównego celu, jaki przyświecał strefom - wymuszenie rotacji samochodów w ścisłych centrach miast.
Dzisiaj strefy płatnego parkowania funkcjonują we wszystkich większych (a często także mniejszych) miastach, a ich granice sięgają daleko poza centrum. Co więcej granice stref są systematycznie przesuwane - rzekomo na prośbę tych mieszkańców, którzy parkują tuż za granicami stref i wskazują, że inni kierowcy, chcąc uniknąć opłat, zostawiają tam swoje samochody.
Dla władz miast to świetna wymówka - każde powiększenie strefy to przecież dodatkowy zarobek. Strefy płatnego parkowania systematycznie rosną m.in. w Krakowie, Warszawie, Gorzowie Wlkp. Poznaniu czy Szczecinie.
Miasta, często dzielą strefy na podstrefy. O ile ma to sens, gdy stawki opłat są zróżnicowano w zależności od odległości od centrum, to Kraków wprowadził podstrefy nie różnice się opłatami. Chcąc przedstawić auto trzeba... opłatę uiść drugi raz. To stanowi całkowite zaprzeczenie idei wymuszania rotacji samochodów - kierowca woli przecież przejść się na nogach niż drugi raz płacić za postój.
A to nie wszystko. Początkowo strefy funkcjonowały w godzinach 8-16, chodziło o to, by mieszkańcy nie przyjeżdżali do pracy samochodem i nie zajmowali na 8 godzin miejsc parkingowych, uniemożliwiając parkowanie osobom, które potrzebowały np. załatwić sprawy urzędowe. Ale to już przeszłość. Godziny funkcjonowania stref są systematycznie wydłużane, np. w Krakowie do godziny 20, co już samo w sobie jest absurdem. Absolutny rekord pobił jednak Szczecin, który wydłużył funkcjonowanie strefy do godziny 22.
Wiele miast nie oparło się również pokusie wprowadzenia opłat w weekendy. Płatne parkowanie w soboty bardzo szybko wprowadził Kraków, a już na całość poszedł wspomniany Szczecin, którego strefa funkcjonuje siedem dni w tygodniu.
Pędząca inflacja i podnoszona płaca minimalna są również świetnym pretekstem do podnoszenia opłat w strefach płatnego parkowania. Miasta tłumaczą, że rosną koszty funkcjonowania, wiec muszą podnosić ceny. Od 1 października parkowanie drożeje w Lublinie, a od sierpnia kierowcy więcej płacą w Warszawie.
Warszawska strefa to prawdziwa żyła złota. Według wyliczeń ratusza, do budżetu miasta, z tytułu opłat za parkowanie wpływa ponad 180 milionów złotych rocznie. Ostatnie rozszerzenie strefy to kolejne 22 miliony złotych w budżecie. Jedno miejsce ma szacunkowo przynosić 3504 złote rocznie...
***