Otylia jechała 180 km/h?

Otylia Jędrzejczak ranna w wypadku samochodowym i jest w szpitalu, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Brat Otylii zginął na miejscu. Chrysler 300C touring, którym zawodniczka podróżowała z bratem (ona prowadziła samochód), uderzył w drzewo niedaleko Płońska na drodze nr 62.

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło o godz. 17.30, w miejscowości Mączyn (gm. Czerwińsk powiat Płońsk), na drodze krajowej nr 62. Rzecznik mazowieckiej policji nadkomisarz Tadeusz Kaczmarek powiedział, że według świadków zdarzenia, pływaczka, kierująca samochodem marki chrysler, wyprzedzała sznur samochodów, zjechała na lewą stronę jezdni, potem - na pobocze, aż samochód wpadł do rowu i zatrzymał się na drzewie.

Według wstępnych ustaleń policji oraz prokuratury, przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. Otylia jechała co najmniej 150 km/h, a prawdopodobnie 180 km/h. Podczas manewru wyprzedzania zjechała do rowu, chcąc uniknąć czołowego zderzenia z nadjeżdżającym z przeciwka fiatem uno.

Reklama

Na łamach serwisu Motoryzacja od wielu miesięcy toczy się dyskusja czy przydrożne drzewa nie są zbyt dużym niebezpieczeństwem dla kierowców. Tragiczny wypadek Otylii jest kolejnym przykładem, że mogą one stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo.

Zobacz ZDJĘCIA Z WYPADKU.

O niebezpieczeństwie jakie stwarzają przydrożne drzewa przeczytasz TUTAJ.

A TUTAJ zobaczysz czy internauci są za wycinką takich drzew.

TUTAJ przeczytasz więcej o tym tragicznym wypadku.

Porozmawiaj na Forum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: niebezpieczeństwo | motoryzacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy