Obcokrajowcy nie zapłacą za autostrady w Niemczech? Co to oznacza?

Ekonomiczny dziennik "Handelsblatt" uważa, że wtorkowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie planowanych w Niemczech opłat za autostrady dla obcokrajowców jest ważnym sygnałem w coraz bardziej brutalnej politycznej debacie.

"Trybunał Sprawiedliwości UE rozprawił się z forsowanym przez CSU pomysłem wprowadzenia opłat za autostrady dla obcokrajowców. Zamaskowane jako +opłata na infrastrukturę+ myto dla obcokrajowców jest dyskryminujące i stoi w sprzeczności z ideą wolnego przepływu towarów i usług. Tym policzkiem TSUE ucina niechlubne zagrywki CSU, w których pobrzmiewały tony populistyczne i ksenofobiczne" - komentuje w środę dziennik z Duesseldorfu.

Trybunał w Luksemburgu orzekł we wtorek, że winieta za użytkowanie dróg w Niemczech przez samochody osobowe jest sprzeczna z prawem Unii. Władze planowały rozpocząć pobieranie opłat za korzystanie z autostrad przez samochody osobowe w październiku 2020 roku. Miały one de facto obowiązywać tylko obcokrajowców jeżdżących po niemieckich autostradach.

Reklama

Austria zaskarżyła to prawo do TSUE, argumentując, że dyskryminuje on obywateli innych państw UE. Holandia przyłączyła się w tej sprawie do Wiednia, natomiast Dania poparła Berlin.

Zdaniem "Handelsblatta" werdykt zapada w czasie, gdy klimat polityczny w Niemczech i Europie cechuje się coraz większą agresją, gdy kompromisy są niepożądane i bierze się pod uwagę tylko własne stanowisko. "To właśnie przekonanie CDU, że ma monopol na prawdę, doprowadziło do upartego forsowania tego pomysłu. Najpierw podczas kampanii wyborczej do Bundestagu w 2013 roku, a następnie w rządzie, choć Angela Merkel wypowiedziała się przeciwko opłatom" - przypomina dziennik.

"Kanclerz zastawiła na swoją upartą siostrzaną partię pułapkę. W umowie koalicyjnej znalazł się zapis, że myto ma nie obciążać niemieckich obywateli, być zgodne z prawem unijnym i przynosić zyski" - relacjonuje gazeta. W efekcie ministerstwo transportu, które przypadło CSU, musiało rozwiązać kwadraturę koła. Wydało na kancelarie prawne i doradców 20 mln euro. Ze znanym skutkiem" - konkluduje "Handelsblatt".

Zgodnie z założeniami każdy właściciel pojazdu zarejestrowanego w Niemczech miał mieć obowiązek uiszczenia opłaty w formie winiety rocznej, w maksymalnej kwocie 130 euro. W przypadku pojazdów zarejestrowanych za granicą opłata miała zostać wniesiona przez właściciela lub kierowcę tylko w przypadku korzystania z autostrad.

Planowano winiety dziesięciodniowe (od 2,50 do 25 euro), dwumiesięczne (od 7 do 50 euro) lub roczne (maksymalnie 130 euro). Równolegle władze Niemiec postanowiły, że od momentu poboru opłaty za użytkowanie infrastruktury właściciele pojazdów zarejestrowanych w RFN będą korzystać ze zwolnienia z podatku samochodowego w wysokości co najmniej równej kwocie tej opłaty, którą musieli uiścić. Innymi słowy Niemcy mieli dostać zwolnienie, które zrekompensuje im opłatę za korzystanie z dróg.

We wtorkowym orzeczeniu TSUE stwierdził, że opłata za użytkowanie infrastruktury połączona ze zwolnieniem z podatku od pojazdów samochodowych, z którego korzystają właściciele pojazdów zarejestrowanych w Niemczech, stanowi pośrednią dyskryminację ze względu na przynależność państwową oraz naruszenie zasad swobodnego przepływu towarów i swobody świadczenia usług.

Niemcy powinny teraz zmienić prawo. Jeżeli Komisja Europejska uzna, że państwo członkowskie nie zastosowało się do wyroku, może wnieść nową skargę i domagać się sankcji finansowych.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy