Nowy zegarek Kubicy!
Ciężkie jest życie zawodowego sportowca. Stale grozi mu obowiązek zmiany gustów.

Załóżmy, że jesteś sławnym kierowcą wyścigowym. Polubiłeś określone marki ubrań, butów, okularów słonecznych, prywatnie wykorzystywanych samochodów, aparatów fotograficznych, komputerów, jachtów itp. Uwielbiasz konkretne sery, wędliny, wina. Przyzwyczaiłeś się do swojego banku i towarzystwa ubezpieczeniowego, linii lotniczej. Masz bardzo sprecyzowane gusty, co nieustannie podkreślasz w reklamach.
No i pewnego dnia przechodzisz do innego zespołu, co oznacza prawdziwą rewolucję w twoich upodobaniach. Musisz porzucić to, co ceniłeś dotychczas i pokochać towary i usługi, których producenci lub dostawcy związani są z twoim nowym pracodawcą.
Przekonuje się o tym Robert Kubica. Dotychczas uwielbiał i ostro reklamował zegarki szwajcarskie Certina. Teraz będzie musiał schować je głęboko do szuflady, a założyć na rękę czasomierz holenderskiej firmy TW Steel, z którą właśnie podpisał umowę sponsorską jego nowy team, Renault.
Koszykarz Marcin Gortat miał innego rodzaju kłopot. Oto zafundował sobie na łydce tatuaż, który bardzo nie podobał się związanemu z zawodnikiem producentowi obuwia sportowego. Za bardzo kojarzył mu się ze znakiem graficznym najgroźniejszego konkurenta. Skończyło się na zakończeniu współpracy.
Miejmy nadzieję, że Kubica był rozsądniejszy i na żadnym skrawku swego ciała - niechby widocznego tylko na plaży - nie wytatuował logo BMW.